[ Pobierz całość w formacie PDF ]

acja już się jednak nieco uspokoiła. Większość mieszkańców Makiem skryła się w
morzu, zaś wszystko, co było do zrabowania, już zrabowano. Mavra i Asam wy-
glądali dobrze, lecz widać było po nich napięcie spowodowane obecnością tysięcy
bojowych jaszczurów.
 To są urodzone maszyny do zabijania  Marquoz wzruszył ramionami. 
Nigdy jednak nikogo nie zabijali. Dopiero teraz. Trudno ich o to winić.
Dotarli do miejsca, gdzie Dillianie ustanowili swój punkt dowodzenia. Mavra
i Asam wyraznie się uspokoili.
 Gdzie jest. . . Brazil?  chciała się dowiedzieć Mavra.
 Wkrótce się pokaże  zapewnił ją Marquoz.  Wysłałem do niego wiado-
mość. Nie jest też osamotniony. Towarzyszy mu osiemnaście kobiet, które myślą,
że jest bogiem i gotowe są zrobić wszystko, o co poprosi.
Jej śmiech pozbawiony był wesołości, kiedy pomyślała o tych wszystkich
zniszczeniach, o walkach, o wielu zabitych i rannych. Taki rozlew krwi. . . a Cy-
gan baluje. Nie mogła się powstrzymać od wyrażenia swojej opinii na ten temat.
 Nie wiń go za to  zaprotestował Marquoz.  Ostatecznie gra swoją rolę.
Robi to, co zrobiłby Brazil, a my go odpowiednio traktujemy. Nie zapomnij też,
że jest głównym celem nieprzyjaciela.
 Słusznie  zgodził się Asam.  Przecież te wszystkie armie polują tylko
na niego, i to od chwili jego pojawienia się tutaj. Grotów jestem się założyć.
Zamierzała właśnie coś na ten temat powiedzieć, kiedy przedmiot ich rozmo-
wy pojawił się u wejścia do namiotu. Był niski i wydał się jeszcze mniejszy w
porównaniu z innymi obecnymi w namiocie. Rozejrzał się nerwowo wokół.
 Czuję się jak krewetka  zauważył.  Boże, można nabawić się kom-
pleksu niższości.
Wszyscy roześmiali się i rozluznili, czując, że pierwsze lody zostały przeła-
mane.
 Myślę, że powinniśmy wyruszyć stąd o świcie. Parmiter nie stanowi więk-
szego zagrożenia. Nie znajdzie bardziej zagorzałych piratów, ale i po piracku po-
stępuje. Nie zaatakuje tak dużych sił jak nasze. Nie ma bohaterów wśród jego
mieszkańców. Będą jak zwykle grali na dwie strony.
 Pamiętam  powiedziała Mavra zimno.  Jeden z tych małych sukinsy-
nów próbował zabić albo porwać mnie dawno temu w Glathrielu.
130
Cygan-Brazil nie skomentował tej uwagi.
 Będziemy tam zabezpieczeni przed atakami z powietrza, ponieważ Cebu
nie zaryzykuje nalotów w sytuacji, kiedy działać będzie nasza obrona laserowa.
 Rozumiem ten plan  powiedział Asam, kiwając głową.  Nie mogę
jednak powiedzieć, żeby mi się podobał. Powolny marsz spowoduje, że będziemy
stanowić doskonały cel.
 Przecież właśnie o to nam chodzi  przypomniał im Cygan.  Przy-
puszczam, że Sangh wykorzysta swoje siły do pilnowania trasy Yaxa-Harbingor.
Rozlokuje je w Lamotienie i przy pomocy Yaxa będzie się starał nie dopuścić nas
do trasy.
 Są jeszcze te siły, które wylądowały na zachód od nas  przypomniał
Marquoz.  One już ruszyły.
 Tak  przyznał Cygan-Brazil.  To jest właśnie problem. Albo nam się
uda, albo nie. Siły te prawdopodobnie będą strzegły trasy Ellerbanta-Verion. Jeżeli
będą starały się postępować ostrożnie i tam się umocnią, sprawią nam kłopoty. Je-
żeli jednak zdecydują się ruszyć na nas, wówczas odniesiemy sukces. To i trochę
szczęścia by się nam przydało.
* * *
Cygan-Brazil przeniósł się do obozu Dillian, twierdząc, że tam czuje się lepiej
i bezpieczniej niż w obozie Hakazitu.
Przez większość czasu, a szczególnie w marszu odnoszono się do niego z
szacunkiem należnym Nathanowi Brazilowi. %7łołnierze czuli się zaszczyceni jego
obecnością i faktem, że powierzył im swoje bezpieczeństwo. Podniosło to mora-
le, zwłaszcza oddziałów Dillii, których zapał nieco osłabł po zwycięskiej bitwie i
wyczerpaniu się żądzy zemsty. Teraz Dillianie uważali, że zaufano im w doniosłej
sprawie i byli zdecydowani nie zawieść.
Wieczorami, kiedy odpoczywali i usiłowali trochę się przespać, Cygan czasa-
mi pozostawał sam z Mavrą Chang.
 Nie przepadasz zbytnio za Nathanem Brazilem, prawda, Mavro?  zapytał
kiedyś przy takiej okazji.  To widać. Za każdym razem kiedy wymawiasz jego
imię, brzmi to jak przekleństwo.
 Dlaczego miałabym go lubić?  uśmiechnęła się słabo.  Co takiego
kiedykolwiek dla mnie zrobił?
Cygan uniósł brwi.
 Słyszałem, że ocalił cię od czegoś gorszego niż śmierć, kiedy twój świat
przyłączył się do Kom i zaczęto cię poszukiwać.
 Wielkie mi poszukiwania!  parsknęła wzgardliwie Mavra.  Wcale nie
żywił do mnie żadnej sympatii. Zrobił to dla moich dziadków ze względu na daw-
ne czasy. Gdybym rzeczywiście go obchodziła, czy oddałby mnie Makki Chang?
131
 Może nie wiedział, co z tobą zrobić? Pomyślał pewnie, że kobieta, która
miała dziewięcioro dorosłych dzieci, będzie wiedziała, jak cię wychować.
 A kiedy policja złapała Makki, zostałam sama w brudzie i z żebraczki
wyrosłam na kurwę. Aadna mi pomoc!
 Nie skończyło się tak zle  zauważył.  To z pewnością przygotowało cię
do życia. Stałaś się zupełnie niezależna, bystra i w pewnym sensie niebezpieczna,
w dobrym sensie. . .
 Ale nie dzięki niemu. Dokonałam tego sama.
 Co miał zatem dla ciebie zrobić? Nie znał cię. Myślę, że nie znał nawet
twoich rodziców. Co by się stało, gdyby wychowywał cię osobiście? Wydałby
cię dobrze za mąż? Do diabła, Mavro, przecież nic ci nie był winien. W czym
problem?
Zastanowiła się nad tym. W czym tkwił problem? Gdyby ktoś poprosił ją, że-
by uratować wnuczkę dawnych przyjaciół, oczywiście by to uczyniła. Co by jed-
nak zrobiła z dzieckiem? Czy wychowywałaby je sama? Mało prawdopodobne.
Ograniczałoby ją, zmieniłoby jej życie, skrępowało. Nawet teraz nie potrafiłaby
wychować dziecka.
 Właściwie ja go nie. . . nienawidzę  powiedziała, jakby się broniąc. 
Powiedzmy, że żywię sprzeczne uczucia wobec niego. Dawniej czułam do niego
sympatię. Z latami jednak minęło. Trudno mi to wyjaśnić.
 Jeżeli sama nie umiesz tego wyjaśnić, tym bardziej ja nie mogę tego zrobić.
Prędzej czy pózniej, kiedy spojrzysz w siebie, sama zrozumiesz. A kiedy się to
stanie, może uznasz, że skoro musiałaś sama tego poszukiwać, to pewnie było
coś, o czym on nigdy by nie pomyślał.
 Chciałbyś mi to wytłumaczyć?  powiedziała, patrząc na niego dziwnie.
 Nie ja  odparł, kręcąc głową.  Myślę, że całe twoje życie było poszu-
kiwaniem czegoś, sama nie wiedziałaś czego. Jeżeli zorientujesz się, czego szuka-
łaś, może to i znajdziesz. Tymczasem zmieńmy temat. Czy są jakieś wiadomości
z Dahiru?
 Tak. Cofają się. Dają nam wolną drogę. Raczej niechętnie. Mogą być kło-
poty i to mnie niepokoi. Wiesz, w Dahirze mają magię.
 Dobrze o tym wiem. Możliwe, że nie będą walczyć, ale Gunit Sangh jest
gotów użyć wszelkich sztuczek, a to dobre miejsce na to.
 Będziemy cię stale pilnie strzegli  zapewniła go.  Nie jesteśmy też [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl