[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że nikt nie jest odporny
232
I
na tutejsze niebezpieczeństwa, nawet gdy wydaje nam się, że mamy przewagę. Szczegóły zostawmy na
kiedy indziej.
- Dlaczego dziadek cię nie odczarował? - zapytała Kendra.
Babcia uniosła brwi.
- Pewnie dlatego, że co rano znosiłam mu jajka na śniadanie. Sądzę, że gdyby od razu zabrał
mnie do Muriel, zapobiegłabym całemu temu nonsensowi. Ale chyba szukał lepszego wyjścia.
- %7łeby nie trzeba było prosić wiedzmy - dopowiedział Seth.
- Właśnie.
- To dlaczego ze mną do niej poszedł?
- Na pewno pamiętał, że wkrótce przyjadą wasi rodzice, więc nie miał czasu na poszukiwanie
innych rozwiązań.
- Nie wiedziałaś, że Seth zmienił się w zmutowanego morsa i Muriel przywróciła mu ludzką
postać? - spytała Kendra.
- To wszystko mnie ominęło - odparła babcia. - Gdy byłam kurą, nie docierała do mnie
większość szczegółów. Nakłaniałam was, żebyście zanieśli mnie do Muriel, bo założyłam, że zostały jej
jeszcze dwa supły. Dopiero gdy spojrzałam w górę i zobaczyłam, że to ostatni, zrozumiałam
rzeczywistą sytuację. Ale wtedy było już za pózno. Swoją drogą, jak zmieniłeś się w morsa?
Dzieci opowiedziały o przemianie wróżki w diablika i pózniejszym odwecie. Babcia słuchała i zadawała
szczegółowe pytania.
Kiedy droga skręciła za gęste zarośla, ich oczom ukazał się zadaszony most z ciemnego drewna
przewieszony nad wąwozem. Choć był stary i podniszczony, to zdawał się utrzymany w dość dobrym
stanie.
- Zbliżamy się do celu - oznajmiła babcia.
233
na tutejsze niebezpieczeństwa, nawet gdy wydaje nam się, że mamy przewagę. Szczegóły zostawmy na
kiedy indziej.
- Dlaczego dziadek cię nie odczarował? - zapytała Kendra.
Babcia uniosła brwi.
- Pewnie dlatego, że co rano znosiłam mu jajka na śniadanie. Sądzę, że gdyby od razu zabrał
mnie do Muriel, zapobiegłabym całemu temu nonsensowi. Ale chyba szukał lepszego wyjścia.
- %7łeby nie trzeba było prosić wiedzmy - dopowiedział Seth.
- Właśnie.
- To dlaczego ze mną do niej poszedł?
- Na pewno pamiętał, że wkrótce przyjadą wasi rodzice, więc nie miał czasu na poszukiwanie
innych rozwiązań.
- Nie wiedziałaś, że Seth zmienił się w zmutowanego morsa i Muriel przywróciła mu ludzką
postać? - spytała Kendra.
- To wszystko mnie ominęło - odparła babcia. - Gdy byłam kurą, nie docierała do mnie
większość szczegółów. Nakłaniałam was, żebyście zanieśli mnie do Muriel, bo założyłam, że zostały jej
jeszcze dwa supły. Dopiero gdy spojrzałam w górę i zobaczyłam, że to ostatni, zrozumiałam
rzeczywistą sytuację. Ale wtedy było już za pózno. Swoją drogą, jak zmieniłeś się w morsa?
Dzieci opowiedziały o przemianie wróżki w diablika i pózniejszym odwecie. Babcia słuchała i zadawała
szczegółowe pytania.
Kiedy droga skręciła za gęste zarośla, ich oczom ukazał się zadaszony most z ciemnego drewna
przewieszony nad wąwozem. Choć był stary i podniszczony, to zdawał się utrzymany w dość dobrym
stanie.
- Zbliżamy się do celu - oznajmiła babcia.
- Musimy przejść przez most? -- spytała Kendra.
- Nie, zejść do wąwozu. - Babcia zatrzymała się i zlustrowała listowie po obu stronach drogi. --
Spokój w lesie wydaje mi się podejrzany. Dziś w Baśnioborze zapanowało ogromne napięcie. - Znów
ruszyła przed siebie.
- Z powodu dziadka? - zapytał Seth.
- Owszem, a także twojego konfliktu z wróżkami. Martwię się jednak, że może chodzić o coś
jeszcze. Bardzo chcę porozmawiać z Neronem.
- Czy on nam pomoże? - spytała Kendra.
- Chętniej zrobiłby nam krzywdę. Trolle bywają agresywne i nieprzewidywalne. Nie
zabiegałabym u niego o informację, gdyby sytuacja nie była opłakana.
- Jaki mamy plan? - chciał wiedzieć Seth.
- Możemy liczyć tylko na sprytne negocjacje. Trolle skalne są cwane i bezwzględne, lecz ich
słabością jest chciwość.
- Chciwość?
- Zachłanność. Trolle skalne to pazerne istoty. Gromadzą skarby. Przebiegle negocjują.
Rozkoszuje je dreszczyk, jaki daje pokonanie przeciwnika. Bez względu na to, jakiego targu dobijemy,
Neron musi się poczuć niekwestionowanym zwycięzcą. Mam jedynie nadzieję, że znajdziemy coś, co
ceni i z czym jesteśmy gotowi się rozstać.
- A jeśli nie znajdziemy? - spytała Kendra.
- Musimy. Jeżeli nie osiągniemy porozumienia, Neron nie puści nas całych i zdrowych.
Dotarli na skraj wąwozu. Kendra oparła dłoń o barierkę mostu i przechyliła się, by spojrzeć w dół. Jar
był niespodziewanie głęboki. Strome ściany pokrywała wytrwała roślinność. Na dnie płynął wąski
strumyk.
234
- Jak tam zejdziemy?
- Ostrożnie - powiedziała babcia, siadając na krawędzi.
Obróciła się na brzuch i zaczęła wycofywać się po stoku
stopami naprzód. W szlafroku i klapkach wyglądała przy tym komicznie. Zbocze nie było całkiem
pionowe, ale dosyć strome.
- Jak spadniemy, to stoczymy się aż na sam dół - zauważyła Kendra.
- Dobry powód, żeby nie spaść -- przyznała babcia, posuwając się powoli. - Chodzcie, nie jest
tak zle, jak na to wygląda. Wystarczy, że znajdziecie solidny uchwyt i będziecie schodzić krok po
kroku.
Seth poszedł za babcią, a Kendra na końcu. Desperacko przyciskała się do ściany wąwozu, robiła
niepewne kroczki i po omacku szukała kolejnego oparcia dla stopy. Babcia jednak miała rację. Gdy
dziewczynka w końcu się rozkręciła, zejście okazało się łatwiejsze, niż przypuszczała. Wśród skał było
mnóstwo uchwytów dla rąk, choćby wątłe, lecz mocno zakorzenione krzaki. Z początku schodziła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl