[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chaol wzruszy ramionami.
- Gdy ostatnim razem ktoś pofatygował się, by to zliczyć, było ich miliony. Ale
taki stan utrzymywał się dwieście lat temu. Powiedziałbym, że jest ich więcej, być może
dlatego, że biblioteka jest jeszcze po ziemią - na poziomie tuneli i katakumb.
- Ponad milion? Miliony książek? - Jej serce podskoczyło radośnie, a na jej ustach
wykwitł piękny uśmiech. - Umarłabym, zanim bym przeczytała chociaż połowę tego!
- Lubisz czytać?
Uniosła brew.
- A ty nie? - Nie czekając na odpowiedz, ruszyła w głąb biblioteki, zamiatając
suknią po podłodze. Zbliżyła się do półki i przyjrzała tytułom. Nie rozpoznała żadnego z
nich.Z uśmiechem na ustach, odwróciła się i ruszyła przy półkach, przesuwając dłonią po
zakurzonych książkach.
- Nie wiedziałem, że zabójcy lubią czytać - powiedział Chaol. Gdyby miała teraz
umierać, to byłoby to najlepsze do tego miejsce. - Mówiłaś, że pochodzisz z Terrasen; czy
kiedykolwiek byłaś w Wielkiej Bibliotece Orynth? Mówią, że jest dwa razy większa od tej i
że przechowują całą wiedzę ze świata.
Odwróciła się przodem do niego.
- Tak - przyznała. - Gdy byłam bardzo mała. Choć nie pozwolili mi ruszać książek
- opiekun biblioteki bardzo się bał, że mogę zniszczyć cenne rękopisy.
Nigdy już nie wróciła do Wielkiej Biblioteki, ale zastanawiała się, jak wiele z tych
bezcennych dzieł zostało zniszczonych z rozkazu króla Adarlan, gdy zakazał używania magii.
To, jak Chaol powiedział  zniszczone z odrobiną smutku dało jej do zrozumienia, jak wiele
stracono. Pomimo to miała nadzieję, że uczeni zdołali ukryć chociaż część tych bezcennych
ksiąg, gdy król Adarlan przejął tam władzę i zniszczył ponad dwa tysiące lat idei i nauki.
Martwe, puste miejsce otworzyło się w jej wnętrzu. By zmienić temat, zapytała:
- Dlaczego tu nie przychodzisz?
- Strażnicy nie znalezliby tu nic przydatnego. - Och, ależ się mylił! Biblioteki były
pełne pomysłów na, być może, najniebezpieczniejsze i najpotężniejsze bronie na świecie.
- Miałam też na myśli twoich szlachetnych towarzyszy - Chaol oparł się o stół,
rękę wciąż trzymając na mieczu.
Tylko on pamiętał o tym, że są sami w bibliotece.
- Obawiam się, że czytanie nieco wyszło z mody.
- Trudno, więcej będzie dla mnie.
- Do czytania? One należą do króla.
- To jest biblioteka, czyż nie?
- To należy do królewskiego majątku, a ty nie jesteś szlachetnej krwi. Musisz
mieć pozwolenie od króla, bądz księcia.
- Wątpię, by zauważył zniknięcie kilku książek.
Chaol westchnął.
- Jest pózno. Jestem głodny.
- Więc? - Powiedziała. Warknął i praktycznie wyciągnął ją z biblioteki.
Po samotnej kolacji, w czasie której rozważała wszystkie warianty ucieczki i
możliwości na stworzenie sobie broni, chodziła po pokoju. Gdzie byli jej przeciwnicy? Czy
mieli dostęp do książek, jeżeli chcieli coś przeczytać?
Celaena opadła na krzesło. Była zmęczona, a słońce było coraz niżej. Zamiast
czytania mogłaby pograć na fortepianie, ale nie była pewna, czy zniosłaby jakikolwiek
dzwięk, który niezdarnie by zagrała. Wodziła palcem po jedwabie jej sukni. Myślała o
wszystkich tych książkach, których nikt nie czytał.
Myśl rozbłysła w jej głowie, a ona zerwała się na nogi, a już za chwilę siedziała
przy biurku i sięgała po kawałek pergaminu. Jeżeli kapitan Westfall tak bardzo nalegał na
przestrzeganie zasad, już ona mu to zagwarantuje. Zanurzyła pióro w atramencie i uniosła
rękę nad papier.
Jak dziwnie było trzymać pióro! W powietrzu napisała kilka liter. Niemożliwym
było, żeby zapomniała, jak się pisze. Jej palce poruszały się niezgrabnie, gdy pióro dotknęło
papieru, ale udało jej się napisać swoje imię, a następnie wypisać wszystkie litery alfabetu.
Litery były nierówne, ale była w stanie napisać wiadomość. Wciągnęła kolejny kawałek
papieru i zaczęła pisać:
Wasza Wysokość
Doszły mnie słuchy, że Wasza
biblioteka nie jest biblioteką, lecz osobistą
kolekcją przeznaczoną dla Ciebie, Twojego ojca
i cenionych przez niego ludzi. Wiele z milionów
książek wygląda na nieużywane, więc chciałam
prosić o pozwolenie na pożyczenie kilku
z nich, by mogły otrzymać uwagę, na jaką
zasługują. Ponieważ jestem pozbawiona
jakiejkolwiek rozrywki, będzie to ogromna życzliwość
z Pańskiej strony, że ktoś taki jak ja będzie mógł przeczytać
kilka z tych książek.
Najszczersze pozdrowienia
Celaena Sardothien.
Celaena rozpromieniła się i podała wiadomość najładniejszej ze służących, by
zaniosła wiadomość do księcia. Gdy kobieta wróciła pół godziny pózniej ze stosem książek w
ramionach, Celaena ze śmiechem sięgnęła po notatkę, która leżała na szczycie skórzanego
stosu.
Moja najprawdziwsza Zabójczyni
Wręczam Ci siedem książek z mojej
osobistej biblioteki, które niedawno przeczytałem.
Cieszy mnie niezmiernie Twoje zainteresowanie.
Możesz, oczywiście, czytać co tylko zechcesz
i znajdziesz w bibliotece, ale najpierw przeczytaj
te, byśmy mogli o nich porozmawiać
Obiecuję, że nie są nudne, bo nie jestem
w stanie siedzieć i czytać stron bzdurnych,
nadętych mów, a tu będziesz moga
cieszyć się dziełami autorów, których bardzo
sobie cenię.
Najczulej6
Dorian Havilliard.
Celaena znów się roześmiała i wzięła książki od kobiety, dziękując jej za fatygę.
Weszła do sypialni, zamykając drzwi kopnięciem. Usiadła na łóżku i rozłożyła przed sobą
książki. Nie rozpoznała żadnego z tytułów, choć jeden z autorów był jej znany. Wybrała tę
książkę, gdyż wydawała jej się najbardziej interesująca, położyła się na plecach i zaczęła
czytać.
"
Celaena obudziła się następnego ranka wraz z nieszczęśliwymi uderzeniami
zegara. Na wpół śpiąco liczyła uderzenia. Południe. Usiadła. Gdzie jest Chaol? I co
ważniejsze, co z konkursem? Czy to nie zaczyna się już dzisiaj?
Wyskoczyła z łóżka i wyszła z komnaty, spodziewając się go siedzącego w fotelu
z ręką na mieczu. Nie było go tam. Wystawiła głowę na korytarz, ale straże tylko chwyciły za
6 NAJCZULEJ ^_^ Kochany Dorianek :D / Klaudia
broń. Wyszła na balkon, a kusze pięciu strażników tylko kliknęły, gdy je załadowali. Położyła
ręce na biodrach i witała jesienny dzień.
Drzewa w ogrodzie były złoto-brązowe, połowa liści leżała martwa na ziemi.
Dzień był tak ciepły, że mógł uchodzić za letni. Celaena usiadła na poręczy i pomachała do
strażników celujących w nią. Z zamku Rifthold mogła obserwować żagle statków, wozy i
ludzi chodzących po ulicach. Zielone dachy płonęły szmaragdem w promieniach słońca.
Spojrzała ponownie na pięciu strażników stojących pod jej balkonem. Oni odpowiedzieli na
jej spojrzenie, a gdy powoli opuścili kusze, uśmiechnęła się. Mogła wybić im ten
bezsensowny pomysł za pomocą pięciu ciężkich książek.
W pobliżu rozbrzmiały głosy, a część strażników obejrzała się w kierunku, skąd
dochodziły. Trzy kobiety pojawiły się przy pobliskim żywopłocie, pogrążone w rozmowie.
Większą część rozmów, które podsłuchała wczoraj była niezwykle nudna i nie spodziewała
się wiele, gdy kobiety się zbliżyły. Miały piękne suknie, choć jedna z nich, najstarsza o
kruczoczarnych włosami nosiła najlepszą. Ogromna, czerwona spódnica, a gorset tak mocno
zawiązany, iż Celaena zastanawiała się, czy ta kobieta ma w talii więcej niż szesnaście cali. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl