[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chciałam dokładniej wypytać o przyczyny, kiedy zdyszana dziewczyna przypadła z tacą do naszego
stołu i klapnęła na miejsce obok Stevie Rae. Miała karnację cappuccino (prawdziwej kawy, jaką
można dostać tylko w wyspecjalizowanych sklepach, a nie obrzydliwej przesłodzonej namiastki, jaką
podają w Quick Trip), była okrąglutką o pełnych wargach i wystających kościach policzkowych, co
nadawało jej wygląd afrykańskiej księżniczki. Ona też miała bujne ciemne włosy, które opadały jej na
ramiona lśniącymi falami, a oczy tak czarne, że zrenice prawie się w nich nie odcinały.
-Ja was przepraszam  zaczęła  ale czy nikt, do słownie nikt nie mógł się pofatygować, by mnie
obudzić i powiedzieć, że czas już na kolację?
-Wydawało mi się - - odpowiedziała flegmatycznie Erin  że jestem twoją współmieszkanką,
nie niańką.
-%7łebym czasem nie musiała w środku nocy ściąć trochę tych blond pukli w stylu Jessiki
Simpson  zagroziła afrykańska księżniczka.
-Mówiąc ściśle, należałoby powiedzieć:  %7łebym czasem nie musiała w środku dnia ściąć trochę
tych blond pukli w stylu Jessiki Simpson". Bo praktycznie noc jest dla nas dniem, a dzień nocą
sprecyzował Damien.
Czarnulka spojrzała na niego spod zmrużonych powiek.
-Wiesz, Damien, tym swoim słownictwem działasz mi cholernie na nerwy.
-Shaunee...  Stevie Rae pospiesznie przerwała tę wymianę zdań.  Moja współmieszkanką
nareszcie się zjawiła. To jest Zoey Redbird. Zoey, a to współmieszkanką Erin, Shaunee Cole.
-Cześć  pozdrowiłam j ą z ustami pełnymi spaghetti, kiedy Shaunee przeniosła wzrok z Erin
na mnie.
-Jak to jest, Zoey, z twoim Znakiem?  zapytała bez ogródek.  Cały wypełniony kolorem, a ty
zdaje się, jesteś dopiero adeptką.
Wszyscy zamilkli porażeni nietaktowną bezpośredniością tego pytania. Shaunee powiodła
wzrokiem wokół.
- O co chodzi? Nie udawajcie, żeście tego nie zauważyli i nie chcielibyście się dowiedzieć.
- Zauważyliśmy  odpowiedziała godnie Stevie Rae.  Ale mamy na tyle taktu, by o to
głośno nie pytać.
- Dajcie spokój. Zresztą mniejsza o to. - - Shaunee wzruszeniem ramion zbyła obiekcje Stevie
Rae.  Chodzi o coś ważnego, a każdy chciałby wiedzieć, co jest z tym Znakiem. Nie ma co bawić
się w grzeczności, kiedy można się dowiedzieć czegoś ciekawego.  Zwróciła się teraz do mnie.
-No więc co to za dziwna sprawa z tym Znakiem?
No cóż, właściwie dlaczego miałabym nie zmierzyć się z tym problemem właśnie teraz?
Pociągnęłam łyk herbaty, by zwilżyć usta. Wszyscy czworo wpatrywali się we mnie intensywnie, z
niecierpliwością czekając na moją odpowiedz.
- Owszem, jestem adeptką i nie wydaje mi się, bym różniła się czymś od was.  I plotłam coś
jeszcze przez chwilę, podczas gdy wszyscy mówili jednocześnie. Wiedziałam, że w którymś
momencie będę musiała odpowiedzieć na to pytanie. W końcu nie jestem głupia. Może skołowaną ale
nie głupia. I coś w środku mi podpowiadało, że nie mogę im opowiedzieć o swoich przeżyciach z
pogranicza życia i śmierci, kiedy to spotkałam Nyks.  Właściwie nie wiem, dlaczego mój Znak jest
wypełniony kolorem. I to nie Tracker Naznaczył mnie w ten sposób. Ale pózniej tego dnia zdarzył mi
się wypadek. Upadłam i uderzyłam się w głowę. A kiedy się ocknęłam, Znak już wyglądał tak jak
teraz. Zastanawiałam się nad tym i przychodzi mi na myśl tylko tyle, że związane jest to z moją
reakcją na ten wypadek. Byłam nieprzytomna. Straciłam wiele krwi. Może przyspieszyło to proces
ciemnienia Znaku? W każdym razie tak mi się wydaje.
-Phi - - prychnęła lekceważąco Shaunee. - - Miałam nadzieję usłyszeć coś ciekawszego. Coś
mocnego, jakieś ploteczki.
-Przykro mi...  wyjąkałam.
-Uważaj, Blizniaczko - - powiedziała Erin, ruchem głowy wskazując na sąsiedni stół, gdzie
siedziały Córy Ciemności.  Bo wygląda na to, że bardziej byś pasowała do towarzystwa
siedzącego obok.
Shaunee skrzywiła się.
- Prędzej bym się zabiła, niż przystała do tych małp.
- Przestań, flaki się przewracają od tego, co mówisz  zniecierpliwiła się Stevie Rae.
Damien westchnął przeciągle.
-Zaraz wam przypomnę, jak bardzo jestem cenny w waszym gronie, z penisem czy bez.
-Bardzo cię proszę, żebyś nie używał słów na  p" powiedziała Stevie Rae.  Szczególnie kiedy
jem.
-A mnie to nie przeszkadza  wtrąciła się Erin.  Gdy by wszyscy nazywali rzeczy po imieniu,
nikt by się nie czuł zażenowany, zmieszany czy zawstydzony. Na przykład gdy bym chciała iść
do ubikacji, mówiłabym wprost: wezbrał mi pęcherz i muszę oddać mocz. Proste, jasne,
nieskomplikowane.
-Ordynarne, prostackie, obrzydliwe - - odparowała Stevie Rae.
-Zgadzam się z tobą, Blizniaczko - - powiedziała Shaunee.  Gdybyśmy mówili otwarcie o
takich sprawach jak oddawanie moczu, menstruacja i tym podobne, życie byłoby znacznie
łatwiejsze.
-Okay. Przestańcie rozprawiać o menstruacji podczas jedzenia spaghetti.  Damien podniósł
rękę do góry, jakby tym gestem chciał przerwać rozmowę.  Mogę być gejem, ale nawet j a
mam dość.  Pochylił się w moją stronę i rozpoczął swój wywód:  Po pierwsze, Shaunee i
Erin nazywają siebie blizniaczkami, mimo że jest bardziej niż oczywiste, że nie są ze sobą
spokrewnione: Erin to bardzo biała dziewczyna z Tulsy, a Shaunee, Jamajka z pochodzenia, w
pięknym kolorze mokki z Connecticut...
-Miło mi, że doceniasz fakt, iż jestem czarna  po wiedziała Shaunee.
-Nie ma sprawy  odrzekł Damien i ciągnął swój wy wód:  Więc chociaż nie są
spokrewnione ze sobą, ich wzajemne podobieństwo jest zdumiewające.
-Tak jakby je rozdzielono po urodzeniu  dopowie działa Stevie Rae.
W tej samej chwili Shaunee i Erin uśmiechnęły się do siebie jednocześnie i wzruszyły ramionami.
Zauważyłam wtedy, że są identycznie ubrane: ciemne dżinsowe żakiety ze złotymi skrzydłami
pięknie wyhaftowanymi na kieszonkach na piersi, czarne T-shirty i czarne biodrówki. Miały nawet
takie same kolczyki w uszach: wielkie złote koła.
-Nosimy ten sam rozmiar butów  powiedziała Erin, wysuwając spod stołu stopę, żebyśmy
mogły zobaczyć jej czarne skórkowe szpilki ze szpiczastymi czubkami.
-Jakie znaczenie więc może mieć ta odrobina melaniny, skoro łączy nas głęboka miłość do
butów?  dodała Shaunee, unosząc nogę i pokazując również czarne, ale matowe szpilki
ozdobione przy kostce srebrną sprzączką.
-Dalej  przerwał im Damien, wznosząc oczy do góry.
- Córy Ciemności to mówiąc skrótowo, grupka uczennic z wyższych klas, które uważają że są
odpowiedzialne za ducha całej szkoły i tak dalej.
- Nie, mówiąc skrótowo, to wiedzmy z piekła rodem
 sprostowała Shaunee.
- Powiedziałam dokładnie to samo, Blizniaczko -
ucieszyła się Erin.
- Stale mi przeszkadzacie  skarcił je Damien.  Na
czym stanąłem?
- Na duchu całej szkoły i tak dalej  przypomniałam mu.
- A, rzeczywiście. No więc one mają być świetlaną pro-wampirską, pro szkolną organizacją.
Ponadto zakłada się, że jej przewodnicząca zostanie namaszczona na przyszłą starszą kapłankę,
zatem to ona ma być sercem, duszą i umysłem szkoły, a w przyszłości najważniejszą osobą w
środowisku wampirów, etcetera bomba. Coś w rodzaju zasłużonej stypendystki, od której zależy
ranga środowiska otoczonej tłumem klakierów i bandą ciot.
 Ej, czy nazywanie ich bandą ciot nie narusza czasem twojej godności geja? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl