[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kocha i szanuje, ostateczną decyzję pozostawił w rękach Marguerite. Bała się jednak bardzo,
więc z nią popłynęłam. A przy okazji chciałam zobaczyć kawałek świata… O czym zawsze
marzyłam – dodała cierpko.
– No i zobaczyła pani więcej, niż chciała. Tyle że to też jest prawdziwy świat, nieważne,
jak bardzo nam się podoba czy też nie – rzucił w zadumie i opuścił kabinę.
Harriet zgodnie z radą obmyła całą kuzynkę i stwierdziła, że zabieg trochę pomógł,
a potem wyjrzała przez bulaj. Niebo było ciemne, lśniło na nim tylko kilka gwiazd. Westchnęła,
czując przykre pieczenie pod powiekami.
Śmiertelnie znużona, położyła się obok Marguerite.
– Jesteś moja. Już zawsze będziesz należeć do mnie. Nie ma dla ciebie innej ucieczki niż
śmierć. Zażądałem cię i będziesz moja.
Harriet zbudziła się mokra od potu. Straszne słowa z sennej mary wciąż dudniły jej
w głowie. Nigdy jeszcze nie nawiedził jej tak straszny koszmar. Przez chwilę zdezorientowana
leżała w mroku, w końcu uprzytomniła sobie, że jest na okręcie, który płynął do imperium
osmańskiego… do pałacu kalifa.
Owszem, sen ją przeraził, lecz jeszcze bardziej przerażająca była jawa. Ze snu człowiek
się budzi, a w jawie istnieje!
Nim opuściła Anglię, nawiedził ją podobny koszmar, lecz teraz wiedziała, kto
wypowiedział te złowieszcze słowa. Mężczyzna, który kupił je na targu niewolników i uwięził.
Kasim, tak się przedstawił. Dygnitarz na dworze kalifa, który wiózł je do haremu.
Harriet wiedziała, że jeśli nie chce oszaleć z poczucia bezsilności i rozpaczy, musi zająć
się czymś konkretnym. Zauważyła, że zgasła latarnia. Zajmie się tym, ale najpierw musi
sprawdzić, co z Marguerite. Dotknęła jej czoła. Na szczęście, było chłodniejsze, a kuzynka
spokojnie spała.
Zdjęła latarnię z haka i wyszła na zewnątrz. W pobliżu schodów prowadzących na pokład
ujrzała światło, więc tam się skierowała.
– Co pani robi? Jeśli próbuje pani uciec, to proszę pamiętać, że na pokładzie marynarz
trzyma wachtę.
Harriet obróciła się spłoszona. Kasim miał na sobie luźny biały kaftan, był boso.
Wyglądał jak mężczyzna z jej sennego koszmaru.
– Przecież mówiłam panu, że nie zostawię Marguerite. Zgasła nam latarnia, a ja nie wiem,
jak ją zapalić.
– Proszę pokazać… – Odchylił szybkę. – Wypaliła się świeca. Zaraz ją wymienię, a na
razie proszę wziąć tę. – Podał jej latarnię, która wisiała przy schodach. – Jak się czuje pani
kuzynka? Czy lek jej pomógł?
– Na to wygląda. Śpi spokojnie. – Już się nie bała. W koszmarze sennym Kasim był
gwałtowny i namiętny, ale teraz, bosy i odziany w coś, co przypominało nocną koszulę, nie
wydawał się Harriet groźniejszy od jej brata.
– To miłe, że przyszedł pan o nią spytać. Bardzo dziękuję za troskę.
– Cóż, muszę dbać o swoją inwestycję, prawda?
Te słowa były jak uderzenie w policzek. Przez chwilę Harriet czuła się jak z kimś bliskim,
dobrym znajomym lub krewnym, jednak okazało się, że Kasim w ogóle nie bierze pod uwagę
zmiany planów dotyczących jej i Marguerite. Musiała porzucić wszelką nadzieję, która wciąż
jeszcze się w niej tliła.
Wyczuwała, że Kasim niegdyś był angielskim dżentelmenem, jednak całkowicie odciął
się od przeszłości i jest w pełni lojalny wobec kalifa. A ona łudziła się, że zmienił zdanie
i popłynie do Anglii.
Podminowany Kasim wrócił do kabiny. Zbudził go majak senny. Nie potrafiłby go
odtworzyć, zdawało mu się jednak, że przywoływał obrazy, które dawno wyrzucił z pamięci. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl