[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nagle zapowiedzieli, że Wyszyński w Częstochowie wygłosi ogromne kazanie z racji rocznicy
zwycięstwa nad bolszewikami. No więc U$b i Urząd do Spraw Wyznań okropnie się przeraziły.
Zaczęli je%7ńdzić po diecezjach, straszyć, że jak on spróbuje coś takiego zrobić, to straszne represje
spadną na Kościół. On wytrzymał i na trzy dni przed terminem ogłosił, że nie wygłosi tego kazania,
bo się rozmyślił. Ale ich zdenerwował, miał szereg takich posunięć. I w końCu został doceniony
przez komunistów, zaczęło się porozumienie. Kiedyś
mówiono, że Wojtyła postępowy w Krakowie, a Wyszyński reakcyjny. A potem okazało się
przeciwnie: Wojtyła - kosmopolita i wróg, a Wyszyński - narodowy, demokratyczny, ludowy. No,
jak Wojtyła został papieżem sytuacja się wyjaśniła. Niedługo już pożył Wyszyński. Mnie się
podobało, że on miał poczucie humoru. Nie robił z tego dużego użytku, ale pamiętam kiedyś, jak
zaprosił posłów koła "Znak" do Lasek, urządził takie rekolekcje swojego rodzaju. Potem
przemawiał i mówi, że Polska jest od kilkuset lat pod specjalną opieką Matki Bożej, a ja się
nachylam do Stommy i szepczę, że coś nie bardzo Polska wyszła na tej opiece. A on patrzy na mnie,
już wiedział co ja mówię. Mówi: "Pan chce, żebym pana wyklął, a ja nie. Ja wiem, co pan
powiedział". Jednak miał swój humor. Była to wybitna postać. Janusz Zabłocki - działacz katolicki,
bardzo ambitny. Zaczynał w "Paxie" tak jak wielu innych, potem przyłączył się do nas, ale potem
zrobił woltę. Stworzył P$z$k$s - własną organizację. Zaczął z tą "Libellą" urządzać różne
manewry. Muszę powiedzieć, że ja nie bardzo lubię tę postać. Jest za ambitny, za bardzo
nastawiony na politykę, za bardzo... przebiegły po prostu facet. No, ale ma swoją kartę. I bardzo
spoważniał. Zygmunt Załęski - jeden z niewielu przyjaciół Mikołajczyka, który się nie pokajał jak
Mikołajczyk uciekł, postawił się, poszedł do więzienia. Siedział długo, do Pa%7ńdziernika. Został
potem posłem. To był mój, że tak powiem towarzysz bojów. On lubił głosować przeciw, a był
członkiem Z$s$l, więc ja uważałem, że trzeba wesprzeć takiego. Pamiętam, że była ustawa o
melioracjach. On był specjalistą od tego, ja o tym nie miałem zielonego pojęcia, ale widzę, że on się
szykuje, ma wielkie przemówienie. Idzie do marszałka, a marszałkiem był Wycech z Z$s$l_u i
wcale nie chciał, żeby jego partia popisywała się mówcą opozycyjnym, więc nie udziela mu głosu.
Ja widzę, że on raz idzie, drugi raz idzie, trzeci raz, wraca czerwony i siada za nami. Już nie w partii
tylko za nami. No, to ja sobie myślę, on będzie głosował przeciw ustawie, to ja też, chociaż się nie
znam. No i rzeczywiście. "Kto jest przeciw?" Dwa głosy, Wycech o mało nie spadł z tej katedry.
Dwa głosy przeciw! A w "Trybunie Ludu"się ukazało, że ustawa uchwalona jednomyślnie. Z
Zbigniew Załuski - Znałem, niezbyt lubiłem. Dlatego, że łączył prawdę z kłamstwem. Pamiętam tę
jego książkę - "Siedem polskich grzechów głównych" - gdzie opisał jak to armia Berlinga dochodzi
do Bugu. I nagle podnoszą się głosy: "O, Polska...! Ojczyzna...!" i przez lornetki patrzą. Przecież to
wszystko byli ludzie ze Wschodu, z Wileńszczyzny, z Wołynia... i dla nich Bug niczym nie był...
Takich rzeczy on dużo robił. Pamiętam spotkanie w Domu Akademickim na Grochowie, z
Ko%7ńniewskim, Załuskim, ze mną i profesorem Szackim. Na tym spotkaniu Załuski wystąpił jako
wielki patriota typu moczarowskiego: że trzeba wybaczyć... akowcy nasi bracia... przelano krew...
niesprawiedliwie... No i nagle wychodzi jakiś facet jąkający się i mówi: "Jjja... tu maam taką
bro...oszurę "Bbb...ohaterowie czy zdra...ajcy" podpisaną ZZz...bigniew Zzałuski, przeciwko
Sspychalskiemu, żże to zddrajca... Zz tego wynika, że to pan też przelewał tę kkk...rew bratnią..."
Można się domyślić: to był Michnik. Trwa więc długa dyskusja, i wreszcie odpowiedzi na pytania.
Załuski odpowiada, też, a to pytanie zostawia na koniec. "Co do tej broszury - mówi - to muszą
powiedzieć, iż rzeczywiście była ona podpisana moim imieniem i nazwiskiem". Na co Michnik się
zrywa i mówi: "Czy to zz...naczy, żże..." A przewodniczący przerywa i mówi: "Więc zamykamy
zebranie, dziękuję". Roman Zambrowski - Trzy razy się z nim przywitałem. Pamiętam tylko, że w
okresie, kiedy myśmy byli posłami, był taki moment, że Gomułka wyjechał i Zambrowski go
zastępował, jeszcze był w łaskach... I my przychodzimy ze Stommą, i Stomma - żeby się podlizać -
mówi, że Wolna Europa tam coś haniebnie powiedziała... A Zambrowski powiada: "Wie pan...
Wolna Europa... to kto wie, jakie ona ma intencje... Na to trzeba patrzeć głębiej... To nie jest
pewne..." I kto to mówi...! Natomiast ciekawe są jego pamiętniki, które nie są wydane, tylko
fragmenty drukowała "Krytyka". Wynika z nich, że to był całkiem normalny inteligent polski, który
się uwikłał i właściwie nie miał wyjścia. Bo to nie był taki marksista jak powiedzmy Warski, czy
ktoś, to był raczej taki... taki warszawski wyciruch trochę... Oczywiście miał momenty straszne,
właściwie ta trójka - Zambrowski, Berman, Minc, robiła wszystko. Ale te pamiętniki zdumiewające,
bo dowodzą, że on wszystko to rozumiał, i widział, jak było z tymi wyrokami śmierci i
prześladowaniami akowców... Jak się czytało Różańskiego w "Tygodniku Kulturalnym", to było
potworne, bo facet z jakąś nienawiścią autentyczną to robił... a u Zambrowskiego to jednak chyba
inaczej... Mnie w ogóle u nich najbardziej zdumiewa to, co tak dobrze wyszło w książce Torańskiej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl