[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i dobry i bardzo go lubię. I jestem mu wdzięczna. Ale dla
mnie jest przede wszystkim przyjacielem mojego brata,
a poza tym zupełnie nie w moim typie. Blondyni na
mnie nie działają.
 Skoro tak  bez ostrzeżenia zgarnął ją na swoje
kolana i pocałował.  To należy do naszego święta
 wyszeptał w jej rozchylone wargi.  Nawet gdyby
cud nie miał się już nigdy powtórzyć, musisz się zgodzić
na kilka całusów.
 Dlatego, żepostawiłeś szampana?  spytałaszorst-
APARTAMENT NAD TAMIZ 103
ko i nie zdołała powiedzieć nic więcej, bo pocałunki
rozpaliłyją i nie mogławątpić, dokąd ich to zaprowadzi.
Starała się uwolnić, ale Lucas mocno przyciskał ją do
piersi.
 Chcę ciebie!
 Nie! Nigdy więcej!
Przybliżył jej twarz do swojej.
 Nie chcesz mnie?
 Nie!  skłamała desperacko.  Nie chcę!
 Czyżby?
 Tak  odparła beznamiętnie, a jego spojrzenie
błyskawicznie zlodowaciało. Emily zerwała się i popę-
dziła do kuchni, omal się nie przewracając przez własną
torbę.
 Poczekaj  Lucas schwycił ją w holu.  Wciąż
jeszcze mamy pewną nie omówioną sprawę, zapom-
niałaś?
 Daj spokój. Nie zapominam o tym ani na moment,
wierz mi.  Sięgnęła po kurtkę, ignorując jego pomoc.
 I z pewnością nie popełnię drugi raz tego samego
błędu.  Chwyciła plecak za paski i ruszyła do drzwi,
ale Lucas zagrodził jej drogę.
 Emily, proszę, zawiadom mnie, jeżeli zmienisz
adres.
 Dobrze. Chociaż na razie lepiej zostanę tam, gdzie
jestem. Gdybym się teraz wyprowadziła, Thea mogłaby
myśleć, że miała rację.  Rozluzniła się trochę.  Pa-
miętaj wybrać tabletki do końca. Widzę, że naprawdę
już ci lepiej.
 Miło mi, że tak sądzisz. Miłego weekendu i do
zobaczenia w poniedziałek.
104 CATHERINE GEORGE
Potrząsnęła głową.
 Nie. Przyjdę dopiero wtedy, kiedy wrócisz do
pracy. Do tej pory poradzisz sobie sam. A jeżeli nie,
znajdz kogoś innego.
 Nie chcę nikogo innego  rzucił.  Chcę ciebie.
Zabolało ją, że zamknął drzwi, zanim wsiadła do
windy.
Na zimnej ulicy stwierdziła, że od szampana boli ją
głowa, a paski plecaka nieznośnie wrzynają się w ramio-
na. W połowie drogi do Spitalfields uświadomiła sobie,
że Lucas nie dał jej czeku.
ROZDZIAA DZIEWITY
 Emily, wyglądasz fatalnie  powiedziała następ-
nego dnia Ginny.  Jesteś wżałobie czy co?
Kolorystyka stroju Emily stanowiła wyznacznik jej
nastroju. Wszechobecną czerń rozjaśniał jeden jedyny
barwny akcent w postaci przesadnie jaskrawej szminki.
 Jestem zmęczona, to wszystko.
 Na pewno nie złapałaś grypy?
 To tylko brak snu.
 Acóż to nie pozwala ci spać?
Emily nie mogła zwierzyć przyczyn swojej bezsen-
ności nawet Ginny. Opowiedziała jej natomiast o Nacie,
Thei i wymyślonym kochanku.
Ginny uśmiała się serdecznie.
 Aadne rzeczy! Chyba się tym nie przejmujesz?
Emily sięgnęła po rogalik. Czuła się już lepiej, jak
zwykle w towarzystwie Ginny.
 A jak tam Charlie?
 Wyjechał na konferencję. A przynajmniej tak mi
powiedział.
 Daj spokój. Odkąd się znacie, nigdy nie spojrzał
na inną kobietę.
 Jasne. Może u mnie zanocujesz? Będzie wino
i jakiś dobry film, tak jak kiedyś.
106 CATHERINE GEORGE
Emily przelotnie pomyślała o swojej powieści, ale
perspektywa spędzenia wieczoru z dala od samotnego
pokoju i automatycznej sekretarki byłazbyt pociągająca.
 Bardzo chętnie.
Spała lepiej na sofie u Ginny niż ostatnio w swoim
łóżku. Wróciła do Spitalfields niedzielnym póznym
popołudniem. Zwiatełko na sekretarce było zgaszone.
Brak wiadomości od Lucasa wywołał rozczarowanie,
od Milesa  ulgę. Już sięgnęła po słuchawkę, żeby
zadzwonić do Lucasa, ale zmieniła zdanie i włączyła
komputer. Postanowiła dać upust emocjom, kreując
główną postać kobiecą swojej powieści.
Następnego ranka Emily wychodziła od Donaldso-
nów, kiedy zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi przez
łańcuch i zamarła na widok Lucasa.
 Wpuść mnie, Emily.
Odpięła łańcuch i schyliła się po torbę.
 Właśnie wychodzę.
 Bałem się, że cię nie zastanę. Jak się czujesz?
 Dobrze. A ty?
 Wkrótce wracam do pracy.
 Zwietnie.
Zapadła cisza.
 Posłuchaj, nic jeszcze nie wiem. Za wcześnie.
Obiecałam, że ci powiem, i tak będzie.  Uśmiechnęła
się niepewnie.  Mój ojciec jest pastorem i nauczył
mnie dotrzymywać przyrzeczeń.
 Godne podziwu.  Lucas uwolnił ją od plecaka.
 Ja nigdy nie znałem mojego ojca.
Spojrzenie Emily złagodniało.
 Zmarł, jak byłeś mały?
APARTAMENT NAD TAMIZ 107
 Nie. Kiedy oboje z Allie byliśmy dziećmi, które-
goś dnia wyszedł z domu i nigdy nie wrócił.
 Dlaczego?
 Kiedy byliśmy więksi, matka powiedziała nam, że
był wolnym duchem i czuł się spętany przez małżeń-
stwo i ojcostwo.  Zacisnął szczęki.  Myliła się. Ni-
gdy nie zrozumiałem, jak mężczyzna może tak postąpić.
Pozbyć się odpowiedzialności jak niechcianego baga-
żu...  Przerwał.  Słuchaj, może jednak zgodzisz się
wstąpić do mnie na kawę?
 Dobrze.  Emily sprawdziła, czy drzwi są dobrze
zamknięte, i poszła za Lucasem do windy.
 Dzwoniłem do ciebie przez cały weekend.
 Nie zostawiłeś wiadomości.
 Chciałem rozmawiać z tobą, a nie z maszyną.
 Byłam u przyjaciółki, z którą kiedyś mieszkałam.
Spotykamy się co sobota, ale w tym tygodniu jej mąż
wyjechał... Zresztą nie wiem, po co ci to mówię  doda-
ła nagle zirytowana.  Nie muszę się opowiadać.
Byli już na parterze. Lucas uśmiechnął się.
 To prawda. Ale martwiłem się, kiedy nie mogłem
cię zastać.
 Dlaczego?  zapytała, drżąc na lodowatym wie-
trze.
 Przede wszystkim bałem się, że cię zaraziłem.
 Wtedy byłabym w domu.
 Albo u mamy.
 Teraz raczej trzymam się z daleka od Chastel-
combe.
Winda była tu większa niż u Donaldsonów, ale i tak
Emily każdym nerwem czuła obecność i ciepło Lucasa.
108 CATHERINE GEORGE
Znajoma woń mydła mieszała się z męskim zapachem
jego skóry. Kiedy weszli do mieszkania, Lucas zdjął
kurtkę i odebrał od niej płaszcz przeciwdeszczowy, tak
jakby robili to już wiele razy.
 Zaparzę kawę  zaoferowała się Emily.
 Jeżeli chcesz.  Spojrzał jej prosto w oczy.  Ro-
zumiem, że jesteś tutaj, ponieważ współczujesz mi
z powodu ojca?
 To nie współczucie, tylko sympatia.
To nie była cała prawda. Przyszła, bo chciała z nim
spędzić chociaż chwilę przed powrotem do swojej sa-
motni.
Lucas usiadł na stołku i oparł łokcie na blacie.
 Nigdy tego nikomu nie mówiłem. Tobie powie-
działem w pewnym celu.
 Tak?
 Po pierwsze, chciałem skończyć z tym twoim
przekonaniem o różnicy między nami. Jestem wykształ-
cony, przyznaję, ale tylko dzięki temu, że zawsze ciężko
pracowałem i miałem szczęście dostawać stypendia
w odpowiednich momentach. Odniosłem sukces zawo-
dowy. Zasnęłaś i nie opowiedziałem ci całej historii.
W przeciwieństwie do ciebie miałem tylko mamę. Kie-
dy ojciec nas opuścił, zamieszkaliśmy z babcią i mama
musiała wrócić do pracy, żeby nas nakarmić i ubrać.
Emily patrzyła na niego ze współczuciem.
 I co zrobiła?
 Zanim wyszła za mąż, była sekretarką, ale praco-
wała w sklepie, żeby więcej zarobić, a w końcu dostała
pracę u miejscowego notariusza. Oboje z siostrą począt-
kowo tęskniliśmy za ojcem, potem zapomnieliśmy, jak
APARTAMENT NAD TAMIZ 109
to dzieci. Zdałem sobie sprawę z tego braku dopiero
w pierwszej klasie. Dzieci bywają bardzo okrutne.
 Ojciec nie wrócił?
 Nie. Zmarł gdzieś na maleńkiej wysepce na Pacy-
fiku, o czym matka dowiedziała się dopiero po wielu
miesiącach.
 Po tym wszystkim była jeszcze zdolna się zmar-
twić?
 Nigdy nie przestała go kochać.
Emily dopiła kawę. Wiedziała, że takie obnażenie
swojej duszy nie przyszło Lucasowi łatwo. Być może
będzie tego żałował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl