[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie i wyrwała z jego objęć. Ruszył za nią, lecz prawie od razu
przystanął. I tak nie miała dokąd uciekać. Niechcący odskoczyła w
kierunku rogu i znalazła się w pułapce. Rozpaczliwie chwytała
powietrze obolałymi ustami i wpatrywała się w tego obcego
mężczyznę, który niestety był jej mężem.
- Nie rób tego - poprosiła cicho.
W brązowych oczach nie dostrzegła nawet cienia litości i
zrozumienia. Stanął przed nią i w milczeniu zaczął zdejmować
spodnie. Nie, nie będzie się kulić ze strachu, nie będzie go błagać.
Pozostał jej już tylko bierny opór. Zamknęła oczy.
50
R S
- Aha, zamierzasz teraz udawać męczennicę, maltretowaną przez
okrutnego męża? - zadrwił. - Udajesz niechętną i oziębłą, a to przecież
bzdura. Doskonale pamiętam, jaką jesteś namiętną kochanką.
Pobladła. Powróciły dawne wspomnienia i gdy Blake objął ją
ponownie, przebiegł ją leciutki dreszcz. Był jak nikły ogieniek, który
dzięki pewnej dozie cierpliwości dałoby się rozpalić, jak niegdyś, w
buchający płomień. Jednak brutalne, szarpiące na niej bieliznę dłonie
nie mogły tego dokonać.
- Nie niszcz naszego małżeństwa - szepnęła. - Ja naprawdę chcę
cię znowu kochać.
Wtulił twarz w jej złociste włosy.
- Do cholery ciężkiej, czemu wcześniej tego nie powiedziałaś? -
spytał nieswoim głosem, w którym pobrzmiewał ból. - Czemu
zwlekałaś aż do tej pory?
- A czy to miałoby dla ciebie jakiekolwiek znaczenie? - z trudem
stłumiła łkanie.
- Być może tak. - Z łatwością porwał ją na ręce. Spojrzała na
jego twarz, która przybrała bezwzględny wyraz. - Ale teraz nie dbam
o to. Jesteś moja. Muszę cię mieć.
Zgasił światło i kierowany jakby zwierzęcym instynktem
podszedł w ciemności do łóżka i położył Dinę na kołdrze.
Podjęła ostatnią próbę.
- Blake - szepnęła prosząco, kiedy pochylił się nad nią. Tak
bardzo pragnęła, by ją zrozumiał.
51
R S
- Nie - odparł zdecydowanie. - Nie każ mi zwlekać. Zbyt długo
na to czekałem.
Zesztywniała, gdy poczuła dotyk jego wilgotnych ust na swojej
szyi. Nie chcę. Nie teraz. Nie w ten sposób. Czy naprawdę nie widzisz
żadnych różnic, Blake? Ani fizycznych, ani psychicznych? Czy
naprawdę nic cię to wszystko nie obchodzi, pytała w myślach.
I rzeczywiście, wyglądało na to, że nic go nie obchodzi, poza
kobietą, którą trzyma w ramionach, do której ma prawo i którą znów
może uczynić swoją. Dina ze zdumieniem odkryła, że jej ciało
zaczyna reagować na jego gwałtowne pieszczoty, początkowo
niechętnie, lecz stopniowo coraz silniej. Wkrótce zapomniała o wszy-
stkim, pozwoliła, by zmysły zapanowały nad uczuciami i wiodły ją,
dokÄ…d chcÄ….
Zmysłowe pocałunki sprawiały coraz większą przyjemność,
krew pulsowała w skroniach, na poły znajomy, a na poły obcy dotyk
skutecznie budził coraz większe pożądanie. A sądziła, że już nigdy w
życiu nie będzie czegoś takiego odczuwać. Tylko Blake wiedział, jak
sprawić, by zupełnie straciła głowę i zapomniała o całym świecie.
Teraz rozmyślnie wykorzystał swoją wiedzę i wszystkie
umiejętności, by do końca pokonać jej opór. Wreszcie Dina poddała
się i w uniesieniu wyszeptała jego imię.
52
R S
ROZDZIAA CZWARTY
Leżała w łóżku, szczelnie otulona kołdrą, lecz i tak drżała z
zimna. Ów dojmujÄ…cy chłód pÅ‚ynÄ…Å‚ z jej wnÄ™trza. CzuÅ‚a siÄ™ pusta i
wypalona. Wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w mrok, a rzęsy
miała wilgotne od łez.
Gdy niegdyś kochała się z mężem, potem pulsowało w niej
przyjemne ciepło. Ale to było wtedy, gdy łączyło ich uczucie. Tylko
miłość przynosiła tę cudowną radość spełnienia. Teraz powodowało
nimi jedynie pożądanie. Czysty seks, nic poza tym. A to o wiele za
mało...
Blake leżał nieruchomo, nie dotykając jej. Po wszystkim nie
przytulił żony nawet na moment, nic, ani śladu czułości. Zerknęła na
niego ukradkiem. On też nie spał. Rozmyślał, a jego twarz przybrała
wyraz pełen goryczy.
Wydawało się, że wyczuł jej pytające spojrzenie.
- Nie przytoczyłaś tylko jednego argumentu, by mnie
powstrzymać - odezwał się cichym bezbarwnym głosem. - A właśnie
on mógłby nas ochronić przed tym rozczarowaniem.
- Co to za argument? - spytała zachłannie. Chciała wiedzieć, jak
w przyszłości bronić się przed jego zaborczością.
- %7łe rzeczywistość nigdy nie jest tak piękna jak marzenia.
Czekałem na to dwa i pół roku. Zbyt długo, by cokolwiek mogło
zaspokoić moje oczekiwania.
53
R S
To oczywiste, przytaknęła w myślach. Jak wybuch zwierzęcej
żądzy, zrodzonej z gniewu i frustracji, może człowieka prawdziwie
zaspokoić?
- Sama namiętność nigdy nie dorasta do naszych oczekiwań -
odparła półgłosem.
Gwałtownie odrzucił kołdrę na bok i wstał. Odwróciła głowę w
jego stronÄ™.
- Dokąd idziesz? - spytała łagodnie.
Nie chciała, by ją tak zostawiał. Wiedziała, że wystarczyło, by
choć na chwilę przytulił ją do siebie, a mógłby ukoić ból, jaki
odczuwała. Tak niewiele trzeba, by znów byli razem szczęśliwi. Chęć
zrozumienia, miłosne wyznanie, nic więcej.
Muskularna sylwetka Blake'a majaczyła niewyraznie w
ciemności. Poruszał się bezszelestnie niczym dzikie zwierzę. Dina
bezradnie śledziła go wzrokiem.
- To wynik kolejnego przykrego odkrycia, jakiego dokonałem
dzisiejszej nocy. Te wasze cywilizowane łóżka są stanowczo za
miękkie. - W niskim głosie pobrzmiewała cyniczna nuta. - Jak ktoś
przyzwyczaił się do sypiania na konarach drzew lub na gołej ziemi, to
nie ma potem ochoty na wylegiwanie siÄ™ w piernatach.
- Ale dokąd idziesz? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl