[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ty głupi Jankesie!
- Głupota nie wybiera konkretnego kraju, Jorge. To raczej kwestia
okoliczności. Na przykład, ujawnienia dostępu do systemu komputerowego, kiedy
istnieje niebezpieczeństwo sabota\u.
Chłopak zacisnął wielkie ręce w pięści.
Leif tylko na nie popatrzył. - Inną oznaką głupoty jest wymachiwanie
pięściami przed kimś, kto nie wykazuje najmniejszej chęci do walki. To mo\na nawet
uznać za czynną napaść, która zaprowadzi cię prosto za kratki, poniewa\ nie sądzę,
\ebyś mógł się ukryć za immunitetem dyplomatycznym. Ciekawe, jak odsiadka
wyglądałaby w twoim wojskowym \yciorysie, Jorge?
- Ty... - Zwalisty kadet wyglądał tak, jakby w ka\dej chwili miał wybuchnąć z
wściekłości.
- Tak te\ myślałem. Mógłbyś mi przyło\yć, ale nie miałbyś ju\ z tego radochy
- powiedział Leif. - Tak czy inaczej, miło mi się z tobą gawędziło.
Szczerze mówiąc, był niemal pewien, \e Jorge go uderzy, ale wtedy odezwał
się kapitan dru\yny z Corteguay.
- Jorge - mniejszy kadet przybrał ostrzegawczy ton.
Jasne, pomyślał Leif. Jeśli Jorge coś schrzani, to i jego kartoteka na tym
ucierpi.
Jorge otworzył pięści, jakby upuszczał na ziemię sztangę.
- Nie - powiedział. - Jej mam ju\ dość. Siedz z nią sobie, amerykański
mądralo. Jesteście siebie warci.
Sztywnym krokiem udał się na swoje miejsce.
Leif uśmiechnął się do dziewczyny, siedzącej obok.
- A tak przy okazji, jestem Leif Anderson.
- Ludmiła - odpowiedziała. - Ludmiła Plavusa.
Z nią bym nie chciał grać w pokera, pomyślał Leif. Patrząc na dziewczynę,
trudno się było domyślić, czy miała na nią jakiś wpływ scena, która się przed chwilą
rozegrała. Leif nie wiedział, czy Ludmiła się zaraz rozpłacze, czy wybuchnie
gniewem i czy w ogóle odczuwa jakieś emocje.
Westchnęła.
- Chyba powinnam ci podziękować - powiedziała cicho. - Nikt inny w
autobusie nie zareagował na zaczepki tych czterech.
Leif pokiwał głową.
- Pewnie my, Amerykanie jesteśmy za głupi, \eby ogłuchnąć.
Ludmiła potrząsnęła głową.
- Jesteśmy, jacy jesteśmy. Nie mogę winić Jorge a za to, \e jest na mnie zły -
w końcu pomogłam wyeliminować jego dru\ynę z wyścigu. Ale moja dru\yna tego
potrzebowała.
- Zawsze robisz to, czego potrzebuje twoja dru\yna? - spytał Leif.
- Ostatnio czytałam ciekawą biografię - powiedziała Ludmiła.
Leif pomyślał, \e dziewczyna próbuje zmienić temat, ale się nie odezwał.
- Olimpijskiej ły\wiarki z jednego z krajów komunistycznych - który ju\
zresztą nie istnieje.
Kiedy jej kraj stał się demokratyczny, skrytykowano ją za to, \e spotykała się z
synem przywódcy.
- Ludmiła spojrzała na Leifa.
- A ona wyjaśniła, \e musiała z nim chodzić, jeśli chciała jezdzić na ły\wach.
- Chyba wiem, co chcesz powiedzieć - odezwał się Leif.
- Na pewno? - spytała Ludmiła. - Wy macie komputery w biurach, hotelach, a
nawet w domach. Masz pojęcie, jak trudno jest uzyskać dostęp do komputera w moim
kraju?
- Wiem, \e wymaga to spędzenia długiej nocy w klubach - powiedział
delikatnym głosem Leif. - Widzisz, Alex de Courcy to mój przyjaciel. A tak przy
okazji, czy twój rząd wie, \e zatrzymałaś sobie laptopa?
Przez chwilę myślał, \e trochę przesadził. Ludmiła omal nie zerwała się z
miejsca, \eby się przesiąść. Na jej twarzy pojawiło się wreszcie jakieś uczucie -
wstyd.
- Jeśli o tym wiedziałeś, dlaczego powstrzymałeś Jorge a? Mogliście miło
spędzić czas, obrzucając mnie wyzwiskami.
Leif wzruszył ramionami.
- Alex, jak pewnie sama zauwa\yłaś, ma o wiele więcej pieniędzy ni\ rozumu.
Kiedy opowiadał mi o tobie, sam się z siebie śmiał. Nazwał wasz wspólny wieczór
wyjątkowo kosztowną randką.
Dziewczyna niespodziewanie roześmiała się.
- Nie przypuszczam, \eby kiedykolwiek chciał ją powtórzyć.
- Och, nie byłbym taki pewien. Dobrze się bawił - powiedział Leif beztroskim
głosem. - Ale pewnie przez cały czas trzymałby rękę na kieszeni z portfelem.
Ludmiła nagle spowa\niała.
- Nie zrobiłam tego dla pieniędzy. Dzięki temu komputerowi dostałam się do
dru\yny. Umo\liwił mi pracę nad silnikami.
- Więc to ty zaprojektowałaś statek-miecz? - spytał Leif.
Ludmiła pokręciła głową.
- Wszystko nadzorował Zoltan, ten du\y chłopak z naszej dru\yny. Jest trochę
podobny do Jorge a - du\y i lubi rządzić.
Nie wątpię, pomyślał Leif, zastanawiając się, czy Zoltan rzuca w jego stronę
zazdrosne spojrzenia. Nie widział go, bo Zoltan siedział z tyłu, a nie chciał się
oglądać, \eby nie wzbudzić podejrzeń.
- Ale kiedy przeprowadziłam testy na wytrzymałość, wykorzystując ró\ne
modele silnika... - Ludmiła nagle przerwała.
Kiedy wydaje ci się, \e znasz przeciwnika, ten nagle pokazuje ci ludzką twarz,
pomyślał Leif. Myślałem, \e poflirtuję z seksowną agentką, a natykam się na
aspirującego komputerowca, gotowego na wszelkie poświęcenia, \eby zdobyć
komputer do pracy. Mo\e jednak jest coś w tej  sile woli . Trzeba się jeszcze wiele
nauczyć o naszych zaprzyjaznionych wrogach z Sojuszu Południowokarpackiego.
- Więc jesteś in\ynierem na waszym statku? - spytał.
Ludmiła pokiwała głową.
- Ja te\ - chocia\ pewnie tylko z nazwy. Miałem szczęście, \e zostałem
wybrany.
- Nie powiedziałabym, \e miałeś szczęście. - W ustach Ludmiły nie brzmiało
to jak komplement.
- Jak to?
Blondynka jedynie wzruszyła ramionami.
- Po prostu nie uwa\am, \ebyś miał szczęście, jeśli podlegasz takiemu
dowódcy. Jak mo\esz znieść, \eby ci rozkazywał czarnoskóry?
Leif długo patrzył na Ludmiłę. Przez chwilę zamierzał nawet wstać i po prostu
się przesiąść. Wreszcie, kiedy poczuł, \e panuje nad głosem, powiedział:
- Powinnaś wiedzieć - zaczął beznamiętnym tonem - \e David Gray to mój
wieloletni przyjaciel. To on zaprojektował  Onrusta . Statki kosmiczne to jego hobby.
Bez Davida moja dru\yna nie miałaby statku. Zresztą, nie byłoby samej dru\yny. On
nas zebrał przy wcześniejszym projekcie, podczas którego usłyszeliśmy o konkursie w
 Ostatecznej Granicy . Mówiąc krótko, jestem in\ynierem na tym statku tylko
dlatego, \e przyjaznię się z Davidem i dlatego, \e to on zaprosił mnie do współpracy.
Chyba wystarczy, zdecydował, czując jak jego gniew rozpływa się na widok
wyrazu twarzy Ludmiły. Wyglądała tak, jakby ktoś wymierzył jej siarczysty policzek.
- Ja... Ja nie chciałam - powiedziała. - Myślałam, \e został waszym dowódcą,
bo umieściła go tam jakaś agencja rządowa - \eby spełnić jakieś wymogi. Ale z tego
co mówisz - jak to mówisz - widzę, \e się pomyliłam. Przepraszam.
W tej chwili Leif przypomniał sobie, \e rasizm, który był martwą ideologią,
wcią\ istniał w Sojuszu Południowokarpackim. Przez całe \ycie Ludmiła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl