[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jakież to musi być szczęście urodzić się mężczyzną - podjęła gorzko - i mieć luksus traktowania tych spraw
jako lekką niedogodność. Zresztą, w końcu to nie ty płaciłbyś cenę za ciemnowłosego bękarta; ja bym ją zapłaciła.
- Tak - powiedział łagodniej. - I właśnie przed tym bym cię uchronił. Przyznaję, że pod tym względem życie
kobiety jest cięższe.
- Pod tym względem? - Omal nie wybuchnęła głośnym śmiechem. - A mnie się wydaje, że pod każdym
względem. No i nie powinnam zapominać, ile zajęć cię czeka: te powozy, na które trzeba napaść, towary, które
trzeba przeszmuglować. Niewątpliwie to jest znacznie ważniejsze niż uwiązanie się do takiej niedogodności.
- Ja zaś nie powinienem zapominać, jak szybko wracasz do siebie. Jeśli nie będę uważał, zaraz mnie
spoliczkujesz - rzucił beztrosko.
Każde słowo trafiało prosto w serce, ale nie będzie taką idiotką, by mu to okazać. Ani tego, że walczy ze łzami.
- Przynajmniej jesteś wobec mnie uczciwy i powinnam ci być za to wdzięczna. Nie mamiłeś mnie próżnymi
obietnicami, choć wielu mężczyzn na twoim miejscu zapewne by tak właśnie postąpiło.
Spoważniał i wyciągnął rękę, odgarniając jej z czoła potargane włosy.
- Rzeczywiście, mógłbym cię niechcący zranić i jeszcze byś pożałowała, że mnie znasz.
- Jeszcze bym pożałowała? - krzyknęła, zdumiona jego niewyobrażalną ślepotą.
Po raz kolejny wziął ją pod brodę i zmusił, by spojrzała mu prosto w oczy.
- Bądz ze mną szczera - przemówił z pewną surowością. - Co ci złego zrobiłem? Nie udawałem wzoru wszelkich
cnót i ani razu cię nie oszukałem. Od samego początku wiedziałaś, że niczego ci nie mogę obiecać z wyjątkiem
kilku chwil rozkoszy, a niejedna kobieta nawet i tego nie zazna w całym swoim życiu. Czyżbyś spodziewała się
znalezć namiętność w tym małżeństwie z rozsądku, które zamierzasz zawrzeć?
Powiedział, że nigdy z premedytacją jej nie zrani, tymczasem te słowa przeszyły ją niczym strzała. Gdyby miała
być wobec siebie zupełnie szczera, tak jak jej kazał, zdałaby sobie sprawę, że teraz już za nic by się nie
56
zdecydowała na takie małżeństwo. Nie miała jednak zamiaru mu się do tego przyznawać. Dlatego odparła mężnie:
- Nie. Ale nie cieszę się taką wolnością jak ty. Nieliczne są owe szczęśliwe kobiety, które wychodzą za mąż z
miłości.
Rory już całkiem wrócił do siebie i znowu stał się tym denerwująco nieodgadnionym mężczyzną, za jakiego go
uważała.
- Ja tymczasem nie widzę innego powodu do zawarcia związku między mężczyzną a panną.
Zastanawiała się, czy Rory dręczy ją tak z zimną krwią, ale chyba nie był aż tak okrutny. Tak czy owak dość już
miała tej rozmowy, chciała móc się zebrać w sobie.
- Kintyre przynajmniej jest uczciwy, szlachetny i dobry - powiedziała znużona. - Niewiele kobiet może liczyć, że
znajdzie te cechy u swoich małżonków, niezależnie od tego, czy poślubiają ich z miłości, czy bez niej.
- Lecz ja nadal twierdzę, że i to jest za mało. Aż tak nisko się cenisz, Gillian Thorncliff?
To strasznie zabolało.
- Aatwo ci mówić. Jesteś wolny, możesz robić co chcesz i guzik cię obchodzi reputacja czy przyszłość. Niestety,
dla kobiety jedyną przyszłość stanowi małżeństwo. A może powinnam zostać jedną z tych żałosnych kobiet,
uzależnionych od miłosierdzia krewniaków, skazanych na bycie ciotkami cudzych dzieci?
- O tak, życie niesprawiedliwie się obchodzi z takimi kobietami - odparł łagodniej. - Pozostaje mi tylko życzyć ci,
by Kintyre okazał się takim wzorem cnót, za jaki go masz.
W jego głosie zabrzmiała nutka pogardy. Serce zabiło Gillian mocniej, gdy ją usłyszała. Rozpaczliwie pragnęła
wierzyć, że Rory przynajmniej jest zazdrosny.
- Bynajmniej nie uważam go za wzór cnót. Lecz śmiem twierdzić, że wiele kobiet po ślubie przekonuje się, że
wyszły za kogoś zupełnie obcego. Czy masz konkretne powody wierzyć, że mogę pożałować tego związku? A
może zachowujesz się jak pies ogrodnika: sam nie chcesz mnie wziąć, ale innemu też mnie nie dasz.
Roześmiał się na te słowa.
- Nie, ślicznotko, nie będę za ciebie podejmował decyzji. Czasem tylko się zastanawiam, czy ty w ogóle znasz
Kintyre a, czy tylko patrzysz na niego przez pryzmat roli, jaką mu wyznaczyłaś.
Znużona i wycieńczona, do tego cały czas zmuszona do walki z łzami, spytała drżącymi głosem:
- Nie możesz choć raz odpowiedzieć wprost na zadane pytanie? Czy nie chcesz, żebym wyszła za Kintyre a?
Wzruszył ramionami.
- Gdyby nasze zachcianki zamieniano w szkockie funty, wszyscy bylibyśmy krezusami. Tak jak każdy z nas
musisz postąpić tak, jak uważasz za słuszne. Kintyre niewątpliwie stanowi doskonalą partię, jest godny szacunku i
bogaty, o czym nieustannie mi przypominasz, a niewątpliwie niedługo jeszcze bardziej się wzbogaci. Ale o tym
wszystkim sama wiesz, inaczej nie wybrałabyś go z grona konkurentów. Wiem, że kiedyś przepowiedziałem, że za
niego nie wyjdziesz, lecz wyznam szczerze, przemawiał przeze mnie egoizm. Ja nie mam ci nic do zaoferowania,
czym z taką lubością wykłuwasz mi oczy, ani nie zamierzam ci się rzucać do nóg, tylko po to by zostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl