[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Chryste! Zaraz się przewróci!
Johnas ugiął się pod ciężarem dywanu. Wyglądało na to,
że jego kolana mogą nie utrzymać zarzuconej na ramiona
wagi.
Sejer położył dłoń na klamce. - Wraca do środka. Pewnie
będzie starał się włożyć go do windy. Pilnuj wejścia do
budynku, Skarre. Zobacz, czy zapali światło.
Kollberg zaczął skamleć.
- Cicho! - Sejer odwrócił się i pogłaskał psa. Czekali,
wpatrując się w wejście do budynku i ciemne okna,
- Zapaliło się światło na trzecim piętrze. Tam mieszka,
okna zaraz poniżej gzymsu. Widzisz?
Sejer wpatrywał się w okna. Nie było w nich zasłon,
- Nie powinniśmy iść na górę? - zapytał Skarre.
- Trochę cierpliwości, Johnas nie jest głupi. Poczekajmy
jeszcze chwilę.
- Poczekajmy na co?
- Zwiatło zgasło. Może wyjdzie. Schowaj się, Skarre!
Jeszcze raz: skulili się na siedzeniach. Kollberg znowu
zaczął skamleć.
- Jeśli zaczniesz szczekać, obiecuję, że przez tydzień nie
dostaniesz nic do jedzenia! - Sejer wycedził zza
zaciśniętych zębów.
Johnas wyszedł z budynku. Wyglądał na zmordowanego.
Tym razem nie rozglądał się, tylko ruszył prosto do
ciężarówki. Zamknął drzwi i odpalił silnik.
Sejer ostrożnie uchylił drzwi.
- Jedz za nim, tylko pamiętaj, żeby za bardzo się nie
zbliżać. Idę na górę.
- A jak zamierzasz wejść do jego mieszkania?
- Przeszedłem kurs otwierania zamków. Ty nie?
- No tak, tak.
- Tylko go nie zgub. Ruszaj dopiero, kiedy zacznie
skręcać. Prawdopodobnie poczeka, aż będzie ciemno.
Kiedy zobaczysz, że kieruje się w stronę domu, jedz na
komisariat i zwołaj ekipę. Aresztuj go w domu. Nie chcę,
żeby miał okazję zmienić ubranie czy cokolwiek ukryć. I
nie mów ani słowa na temat tego miesz-
kania. Jeśli zatrzyma się po drodze, żeby wyrzucić
motocykl, nie reaguj. Rozumiesz?
- Rozumiem, ale dlaczego tak? - Skarre nie mógł
powstrzymać pytania.
- Ponieważ jest od ciebie dwa razy większy!
Sejer chwycił psa za obrożę i wysiadł, ciągnąc go za sobą.
Chował się za samochodem, póki nie zauważył, że Johnas
odjeżdża. Skarre odczekał kilka sekund, potem ruszył za
nim. Nie czuł się zbyt pewnie.
Sejer przeszedł przez ulicę, nacisnął przypadkowy
przycisk na domofonie i wycedził:  Policja". Usłyszał
buczenie zamka, a potem wszedł do środka. Ignorując
windę, wbiegł szybko na trzecie piętro. Musiał wybrać
jedno z dwóch mieszkań. Przypomniał sobie rozkład
okien, w których wcześniej widział światło, i bez wahania
podszedł do drzwi po lewej stronie korytarza. Zamek na
szczęście był prostym mechanizmem - tego typu zatrzask
można łatwo otworzyć choćby kartą kredytową. Sejer
wolał jej nie niszczyć, znalazł jednak coś równie
odpowiedniego: kartę
biblioteczną. Na tyle nadrukowane było hasło  Książki
otwierają wszystkie wrota". Wsunął ją i usłyszał, jak
drzwi delikatnie ustępują. Zamek był bardzo kiepski, ale
może Johnas zamierzał go dopiero wymienić. Na razie
mieszkanie wyglądało na nieza-mieszkane. Sejer zapalił
światło. Zauważył skrzynkę z narzędziami na środku
podłogi i dwa stołki przy oknie. Oprócz tego stała tam
jeszcze mała piramida puszek z farbami i pięciolitrowa
butelka terpentyny schowana pod kuchennym zlewem.
Johnas zmieniał wystrój mieszkania. Sejer wszedł cicho
do środka i rozejrzał się. Mieszkanie było jasne i
przestronne, z dużych okien rozciągał się widok aż do
Bryggeriet, które odbijało się w tafli wijącej się niedaleko
rzeki. To była stara kamienica z przełomu XIX i XX
wieku, ze zdobioną fasadą i gipsowymi rozetami na
suficie.
Bez pośpiechu przechodził z pokoju do pokoju,
rozglądając się uważnie. W mieszkaniu nie było telefonu
ani żadnych mebli. Pod ścianami stało kilka tekturowych
pudeł podpisanych czarnym mazakiem: sypialnia,
kuchnia, salon, przedpokój. Oprócz tego parę obrazów.
Na kuchennym blacie stała w połowie opróżniona
butelka cardinala, pod oknem w salonie leżało kilka
zwiniętych dywanów. Kollberg zaczął węszyć.
Prawdopodobnie rozpoznawał zapach farby, kleju do
tapet i terpentyny. Był w swoim żywiole i wsadzał nos w
każdy kąt W tym czasie Sejer przeszukiwał szafy, ale
nigdzie nie widział ciężkiego dywanu. Nagle w głębi
mieszkania usłyszał pisk. Zjeżony Kollberg stał przed
zamkniętymi drzwiami i najwyrazniej chciał się dostać do
środka.
- Co jest, piesku? - Sejer spojrzał przez ramię. Nie
wiedział, dlaczego ogarnęło go dziwne uczucie. Ktoś
jeszcze był w mieszkaniu. Położył rękę na klamce i
nacisnął. Potem otworzył drzwi na oścież i nagle poczuł
silne uderzenie w pierś i obezwładniający ból. Przez
chwilę słyszał tylko warczenie, wycie i histeryczne szcze-
kanie ogromnego psa, który wbił pazury w jego klatkę
piersiową. Kollberg rzucił się natychmiast i kłapnął
szczęką dokładnie w tym samym momencie, kiedy Sejer
rozpoznał sukę Johnasa. Upadł pod ciężarem walczących
psów. Instynktownie zwinął się w kłębek, rękami
chroniąc głowę. Wykorzystał moment, kiedy zwierzęta
przetoczyły się po podłodze, żeby wstać, i rozejrzał się za
czymś, co mogłoby posłużyć mu za broń. Pobiegł do
łazienki. Zauważył stojącą w kącie szczotkę, chwycił ją i
natychmiast wrócił do pokoju, gdzie dwa psy stały
zaledwie centymetry od siebie z obnażonymi kłami.
- Kollberg! - wrzasnął Sejer. - Do diabła, przecież to suka!
-Na tle czarnego pyska oczy Hery błyszczały jak żółte
latarnie. Kollberg położył uszy po sobie, ale suka dalej
stała jak gotowa do ataku pantera. Sejer podniósł szczotkę
i zbliżył się kilka kroków, czując, jak pot i krew spływają
mu po plecach. Kollberg spojrzał na swojego pana i na
kilka sekund stracił przeciwnika z oczu. Hera
błyskawicznie ruszyła do ataku. Sejer zamknął oczy i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl