[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mocno w szyję księcia i nie chciała jej puścić.
- Twój dziadek jest zbyt chory, żeby tutaj przylecieć, a przecież na
pona
ous
l
a
d
an
sc
pewno nie chcesz, żeby został sam na święta.
- Nie. Byłoby mu bardzo smutno - przyznała Sonia żałośnie.
- No właśnie. Dlatego musimy jutro lecieć. Ale dzisiaj możemy się
dobrze bawić.
Jeszcze jeden dzień, pomyślała Kristin z rozmarzeniem.
- Eryk, czy pokażesz nam swoją koronę?
- Oczywiście. Ale najpierw zadzwońcie do dziadka, żeby wiedział, że
nic ci nie jest. Potem możemy ruszać.
- Dobrze, chodz ze mną, Thor.
Kiedy dziewczynka oddaliła się, książę pochylił się do policzka Kristin
i odgarnąwszy jej włosy z ucha, wyszeptał czule:
- Pośpiesz się.
Pobiegła za Sonią do hotelu. Od czasu zniknięcia dziewczynki ona i
Eryk bardzo zbliżyli się do siebie. Uczucia wymknęły się spod kontroli.
Niewątpliwie czuli do siebie silny pociąg. Kristin jednak tłumaczyła sobie,
że to tylko chwilowe zauroczenie, które do niczego nie prowadzi. Ponadto
myślała wciąż o licznych miłostkach księcia. Choć poznała go z zupełnie
innej strony, mogła się spodziewać, że niektóre informacje podawane przez
brukowce zawierają w sobie ziarnko prawdy. Było co prawda coś
magicznego w ich spotkaniu, do którego doszło w wyniku serii niezwykłych
przypadków. Gdyby dziadek Soni nie wysłał zdjęcia wnuczki na konkurs,
nie przyleciałyby do Fridży. Gdyby księżniczka Maren nie była w
przededniu rozwiązania, nie poprosiłaby o przysługę brata... i tak dalej.
Jednak Kristin zdawała sobie sprawę, że wybranką księcia powinna być
pona
ous
l
a
d
an
sc
kobieta z królewskiego, a przynajmniej szlacheckiego rodu. Musiała
przyznać sama przed sobą, że choroba ojca była jedynie wymówką. Nie
chciała niepotrzebnie przedłużać czasu spędzanego z księciem. Bała się, że
popełni jakieś głupstwo, na przykład uwierzy, że. Eryk odwzajemnia jej
uczucie.
Po powrocie do Chicago będzie dosyć czasu, żeby marzyć o tym, jak
mogłoby wyglądać jej życie u jego boku.
- Ale ten kościół jest duży!
- Jest bardzo stary i bardzo piękny. - Kristin powiedziała to cicho i
miała nadzieję, że Sonia także ściszy głos.
Dziewczynka szła przez świątynię, trzymając Eryka i Kristin za ręce, i
rozglądała się wokoło z otwartą buzią. Wciąż jeszcze nie mogła otrząsnąć
się z wrażenia, jakie zrobił na niej lot prywatną awionetką księcia, na której
pokładzie zjedli bardzo smaczny lunch.
Kristin przez całą podróż nie mogła zapomnieć, że tym samym
samolotem książę zamierza zabrać na narty Beę. Ta myśl psuła jej całą przy-
jemność.
- Tutaj przechowuje się korony, Soniu.
Ponieważ zwiedzały średniowieczną katedrę w towarzystwie księcia,
mogły wchodzić do pomieszczeń niedostępnych dla turystów. Klejnoty
królewskie wprost oszałamiały swym pięknem.
- Która korona jest twoja? - spytała Eryka Sonia.
- A jak myślisz?
- Ta. - Wskazała najbardziej okazałą z nich, zdobną w misterne,
pona
ous
l
a
d
an
sc
wykonane ręcznie rzezbienia i wysadzaną drogocennymi klejnotami. Na
samej górze tiary pysznił się krzyż z ametystu.
- Skąd wiedziałaś?
- Bo chyba jest najcięższa.
- Trzeba przyznać, że jesteś naprawdę bystrą młodą damą - stwierdził z
uśmiechem.
- Załóż ją, proszę.
- Skoro jesteśmy sami, mogę to zrobić, ale nie mów o tym nikomu -
poprosił ją książę.
- Nie powiem - przyrzekła Sonia. - To będzie nasz sekret, dobrze?
- Zgoda. - Książę z pewnym trudem umieścił sobie koronę na głowie. -
Jak wyglądam?
- Jak król. - Sonia wstrzymała oddech z podziwu.
Kristin pomyślała, że być może któregoś dnia Eryk zostanie królem.
Wprawdzie szanse miał na to iluzoryczne, jednak w prasie pisano o nim jako
o jednym z pretendentów do fridżyjskiego tronu. Nie dość, że był księciem,
to jeszcze był księciem krwi, czyli pochodził z królewskiego rodu. To
jeszcze bardziej utwierdziło ją w przekonaniu, że postąpi właściwie, gdy
wróci na święta do domu.
- Wykonano ją na koronację króla Karla, prawie dwieście lat temu -
wyjaśnił Eryk.
- A co to koronacja?
- To bardzo ważna uroczystość, podczas której nakłada się królowi
koronę na głowę, a on oficjalnie zaczyna rządzić krajem.
pona
ous
l
a
d
an
sc
- A ty też będziesz kiedyś królem?
- Mam nadzieję, że nie - odparł z całą szczerością Eryk.
- Cieszę się, że jesteś tylko księciem.
- Jak to? - drażnił się z nią Eryk.
- Bo Jan i Knut opowiadali, że ich tata jest królem i nigdy nie ma czasu
się z nimi bawić.
- Proszę, ile tematów zdołaliście poruszyć podczas zabawy -
skomentował pod nosem Eryk.
Ale Kristin go usłyszała.
- Moja matka musi się martwić o cały kraj dwadzieścia cztery godziny
na dobę, Soniu - dodał po chwili. - Ale kiedy usłyszała, że zaginęłaś, razem
z moim bratem, który też ma wiele na głowie, natychmiast wrócili do
Fridży, żeby pomóc cię szukać.
- A czy oni wiedzą, że się znalazłam? - spytała niepewnie.
- Z pewnością już ktoś im o tym powiedział.
- Ciociu, czy mogę podziękować królowi? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl