[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dobra westchnęłam. Ty śpisz tutaj, a ja w twoim łóżku. Zgoda? Wahał się.
SÅ‚uchaj, to tylko sen. To nie dzieje siÄ™ naprawdÄ™.
Zwiesił głowę w sposób, który przywołał wspomnienie tamtej nocy, kiedy oboje
kuliliśmy się pod kołdrą, nasłuchując taty krzyczącego, że Coral nie jest już
jego córką. Błyskawicznie otrząsnęłam się z chwili słabości. Wyglądał niewinnie,
ale był gotów zrobić mi świństwo w każdej chwili.
Nagle zaczął mówić:
Zniło mi się, że jestem sam w domu. Nikogo nie było w pobliżu. Wszyscy
odeszli.
Był to ten sam sen, który śnił mu się co noc przez miesiąc po odejściu Coral.
86
Właz do łóżka powiedziałam znużonym głosem. Wszystko w porządku, Ches.
Będę przy tobie, dopóki nie zaśniesz.
Obiecujesz? zapytał. Odpowiedziałam, że tak, obiecuję.
Jesteśmy tutaj wszyscy ciągnęłam, powtarzając litanię, którą matka
recytowała co wieczór w tamtym okresie. Tato i mama, i ja. Nikt nie zamierza
odejść.
Usatysfakcjonowany wpełzł pod kołdrę i pozwolił się przytulić. Zgasiłam światło
i położyłam obok siebie piżamę i szlafrok, żeby móc pójść do jego pokoju, kiedy
uśnie. Obserwując mnie, Chester przypomniał:
Obiecałaś.
Jego głos znów brzmiał sennie. Usiadłam na brzegu łóżka i czekałam, wracając
myślami do Bretta. Do jego opowieści o kuzynie. Jak bardzo rozumiał moje uczucia
w stosunku do Coral. Jak powierzyłam mu bez wahania swój sekret związany z
pocztówką z Denver.
Linda z pewnością myliła się co do niego. Po prostu nie potrafiła o nikim
powiedzieć nic dobrego, ot co.
Zmyśla mruknęłam półgłosem i szybko spojrzałam na Chestera, upewniając się,
że nie usłyszał.
Nie poruszył się. Powoli zsunęłam się z łóżka i skierowałam w stronę drzwi.
Myślałam, że zasnął na dobre, ale zanim doszłam do drzwi, podniósł się i
skierował ku mnie zaspane oczy.
Sunny wymamrotał nie odchodz, dobrze? Nie chcę, żebyś ty też odeszła.
87
Nie tylko Chester miał złe sny. Tej nocy przywidział mi się dzwoniący telefon.
Kiedy podniosłam słuchawkę, usłyszałam znajomy głos: Sunny, co u ciebie?".
Tym razem obudziło to we mnie złość.
Mam dosyć pytania, gdzie się podziewasz odparłam opryskliwe. Nie
rozumiesz, co się tu dzieje? Już czas, żebyś wróciła do domu.
Powiedz mi, że sama lubisz być w domu brzmiała natychmiastowa odpowiedz
to może się zastanowię.
Mama, która myślała tylko o Marfie, tato i jego zaciśnięte usta... mój gniew
przeobraził się w ból tak dojmujący, że ledwie oddychałam.
Tęsknię za tobą powiedziałam z głębi zbolałego serca. Muszę z tobą
porozmawiać. Dlaczego nie wracasz?
Sceneria snu nagle się zmieniła i widziałam teraz Bretta, machającego do mnie z
drugiego końca boiska. Kiedy ruszyłam w jego kierunku, przemienił się w Chestera,
krzyczącego, że pod jego łóżkiem ukrył się jakiś potwór.
Sunny wołał chodz i pomóż mi, Sunny!. Sun-nyyy!
Otworzyłam oczy w blasku dnia. Z dołu dobiegał wysoki głos mamy. Obróciłam się
na łóżku i coś upadło na podłogę jedna z figurek Space Mon-sters Chestera.
Przypomniawszy sobie, gdzie jestem, spojrzałam na budzik brata i zobaczyłam, że
jest dopiero ósma rano.
Ósma rano! Sobotni poranek, mój ulubiony poranek tygodnia, kiedy nie musiaÅ‚am
iść do szkoły,
88
został zupełnie zrujnowany. Jęknąwszy spróbowałam usnąć ponownie, ale mama
zawołała:
Sunny, zejdz na dół! Zaraz. Wygrzebałam się z pościeli i podreptałam boso
przez korytarz. Z podestu schodów dostrzegłam mamę czekającą na mnie przy
schodach. Jej drobna twarz była skrzywiona w grymasie dezaprobaty.
Marsz na dół! nakazała. Musisz się z czegoś wytłumaczyć.
Znikła w kuchni. Schodząc niżej, doznałam skurczu żołądka, ponieważ było tylko
jedno wytłumaczenie tego wszystkiego odkryli, że Brett odwiedził mnie u
Gordonów. Ale jakim cudem? Czy Chester mógł podsłuchać moją rozmowę z Lindą?
W kuchni tato siedział sztywno przy stole. Spojrzał na mnie złym okiem.
Właśnie zadzwoniła do nas pani Evans rzucił.
Powinnam była się domyślić. Powinnam była zgadnąć. Coral nieraz przeklinała tę
kobietę. Mówiła, że pani Evans ma w domu lunetę i ćwiczy wzrok, wypatrując
wszystkiego w promieniu dziesięciu mil. Musiała zobaczyć samochód Bretta przed
domem Gordonów.
Pani Evans twierdzi, że kiedy siedziałaś z dzieckiem, ktoś cię odwiedził
powiedział tato ponurym głosem. Jakiś chłopiec.
Spojrzałam na mamę. Jej zielone oczy oskarżały mnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]