[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie rozumiesz? Przecież ona może wszystko zdradzić! Przecież
Alice wie, że matka żyje! %7łe nie było jej na pokładzie, gdy statek za-
tonął!
Emily przygryzła wargę. O tym nie pomyślała.
- Przecież to syn Rebekki, Emily!
- Tak naprawdę wcale nim nie jest. Rebekka jest tylko jego maco-
chą.
- Nazywaj to sobie, jak chcesz, mnie jest wszystko jedno. Nasza
droga ciotka może powiedzieć coś, co obudzi jego podejrzenia. Re-
bekka za nic nie powinna się dowiedzieć, że matka żyje. Ona jej nie-
nawidzi i poruszy niebo i ziemię, żeby ją zniszczyć!
R
L
- Alice nic nie powie. W jej interesie jest milczeć.
- Sprawia wrażenie nieobliczalnej, a z takimi ludzmi nigdy nic nie
wiadomo. Ale mam nadzieję, że racja jest po twojej stronie.
Emily kiwnęła głową, czekając, aż brat zacznie ją wypytywać o tę
nagłą usłużność Gerharda, lecz Erling tylko wzruszył ramionami i od-
szedł. Emily patrzyła za nim. Czyżby brat zamierzał coś przedsię-
wziąć? Chciał ostrzec matkę? Przez krótką chwilę bała się, że to znów
zmusi matkę do ucieczki w miejsce, gdzie nie będą mogły się spotkać.
Do recepcji weszła Margit, odstawiła kosz z zakupami. Od razu
można było zauważyć, że ma coś ważnego do powiedzenia.
- Widziałam je - oświadczyła i zaraz musiała zrobić przerwę, żeby
słowa nie potknęły się o siebie, a zdarzało się to często, gdy była bar-
dzo podekscytowana.
- Masz na myśli córki doktora Stanga?
- Tak, i guwernantkę. Ona jest śliczna, panno Ege-berg! Blizniacz-
ki także, oczywiście, ale nie tak jak ona.
A więc Victor znalazł sobie śliczną guwernantkę. No cóż, to nie jej
sprawa. Musiała jasno dać mu do zrozumienia, że ich małżeństwo nie
jest możliwe.
- Wszyscy pomyślą, że to ich matka. To znaczy ci, którzy nie
wiedzą, kim jest. Bardzo podobna do blizniaczek. One mają równie
ciemną cerę i włosy i są piękne jak ona. I takie eleganckie, panno
Egeberg! Szkoda, że nie widziała pani ich pelerynek! I kapeluszy!
Emily chciała spytać, czy guwernantka jest równie elegancka, ale
ugryzła się w język. Wygładziła swoją codzienną spódnicę i zerknęła
na schody. Przed obiadem będzie musiała się przebrać.
- Pomyśleć tylko, że przyjdą na obiad do hotelu! - westchnęła
Margit. - Klara powiedziała, że też mam podawać do stołu, żebym
mogła im się przyjrzeć z bliska!
Emily uśmiechnęła się z nadzieją, że przeżycie usatysfakcjonuje
dziewczynę. Córki doktora i nowa guwernantka to w miasteczku z
pewnością interesująca nowość, taka, jaką i ona była swego czasu, a
może nawet wciąż jest, tego nie wiedziała.
R
L
Z kuchni rozniósł się smakowity zapach. Zbliżała się pora obiadu.
Emily powoli weszła na górę do mieszkania. Z jakiegoś nieokreślone-
go powodu otworzyła drzwi do pokoju rodziców, a jej spojrzenie pa-
dło na pustą szkatułkę na biżuterię. Pomyślała, że matka wzięła na
siebie wielką odpowiedzialność, pozwalając Erlin-gowi skraść klejno-
ty. Był wtedy jeszcze chłopcem i trudno było przewidzieć, jakie skutki
może mieć taki czyn.
Emily otworzyła szafę i popatrzyła na wiszące rządkiem kosztow-
ne stroje. Czy Agnes zastanawiała się, jak wiele syn ryzykował dla
niej? Trudno jej było myśleć o niej jak o matce. Jaką właściwie była
kobietą? Najwyrazniej taką, dla której inni gotowi byli wiele po-
święcić. Erling często czuł się nieszczęśliwy, nie potrafił ułożyć sobie
życia. Agnes nie zdołała mu pomóc, lecz na ile mocno próbowała?
Emily podniosła głowę i głęboko odetchnęła. Musi go poprosić
jeszcze raz, nakłonić, by wraz z nią zajął się prowadzeniem hotelu.
Tylko w taki sposób będzie mogła naprawić wyrządzoną mu krzywdę.
Była jedyną osobą, która mogła to zrobić.
- To jest Emily Egeberg, o której wam tyle opowiadałem. Emily,
to moje córki. Therese i Louise. - Victor lekko wypchnął obie trzyna-
stolatki przed siebie.
Uśmiechał się zadowolony, ale dziewczynki sprawiały, raczej wra-
żenie nadąsanych i niechętnych.
Emily, witając się z nimi, starała się pochwycić ich spojrzenia. Nie
potrafiła ich odróżnić od siebie. Obie miały ciemne włosy, blade wą-
skie twarzyczki i delikatne sylwetki, ale sukienki nosiły różne. Jedna
beżową jedwabną, druga w kolorze starego różu. Obie miały drogie
klejnoty i upięte włosy.
- Panna Egeberg odziedziczyła ten hotel po swoim ojcu i posta-
nowiła sama zająć się jego prowadzeniem. Czy to nie jest interesujące,
dziewczynki? Panna Egeberg jest niezwykle dzielna i sprawna.
R
L
Panienki ledwie kiwnęły na to głowami. Wyglądały na bardziej za-
jęte własnym ocenianiem Emily. Traktowały ją z pewną pogardliwo-
ścią.
- Zechcesz nas oprowadzić, Emily?
- Z przyjemnością.
Do jadalni zaczęli już schodzić się goście. Emily przywitała się z
niektórymi, prowadząc Victora i blizniaczki na piętro. Tam pokazała
im wolny pokój z widokiem na fiord.
Victor natomiast wskazał na jeden z obrazów.
- Namalowała go matka panny Egeberg. Była bardzo zdolna, ale
niestety zginęła w katastrofie statku.
Jedna z dziewczynek wbiła spojrzenie w Emily.
- Ojciec mówi, że pani straciła pamięć. To bardzo dziwne. Ja nig-
dy, przenigdy nie zapomnę mojej matki!
Zabrzmiało to jak ostrzeżenie. Ile właściwie Victor im opowiadał?
Czy wiedziały, że pragnie ją poślubić?
Lekarz pojednawczym gestem położył dłoń na ramieniu córki.
- Nie mówmy teraz o tym, kochanie. Tamta katastrofa była dla
panny Egeberg bardzo bolesnym przeżyciem. Przecież nikt nie chce
zapomnieć własnej matki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl