[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po wygranej warszawskiej obrócił się król szwedzki do
Prus, a mnie z czterma regimentami, przydawszy mi generał
majora Izraela,150 na Podlasze wyprawił z tym wyraznym
ordynansem, abym się osłuchiwał i in casum nastąpienia na
się, do wojska kurfirsztowskiego się brał, które że około
Szczytna stało. Nie chcąc darmo czasu trawić, żyta i bydła
przysposobiwszy, wprowadziłem one do Tykocina, który
mało żywności miał, a vice versa na tych wozach, na których
żywność była, wyprowadziłem niemało rzeczy potrzebnych.
Chciałem był i archiwum swoje stamtąd wyprowadzić, ale
J.M. pan Gosiewski151 od Brańska z Supan Kazy agą ciągnął
ku Prusom i zbliżał się ku wojsku kurfirsztowskiemu, które
obozem pod Prostkami stało. Cofnąłem się tedy i ja z ludzmi
swymi pod Rajgród, trzy mile od Prostek, i tamem czekał,
ażby mi graf Waldeck152 znać dał (który hetmanił wojsko
kurfirsztowskie), abym się z nim złączył.
W nocy dał mi znać graf Waldek, że polskie i krymskie
wojska do Wąsosza przyszły. Ruszyłem się zatem i ja z tą
intencyją: wniść do jego okopu i obserwować actiones J.M.
pana Gosiewskiego, ale gdym do niego przybył, inszą za-
stałem radę. Bo obawiając się, żeby dwu tysięcy człeka, które
z Ełku już szły do niego, Orda od niego nie oderżnęła,
postanowił był, okop pod Prostkami opuściwszy, iść tym ku
posiłkowi, [a] one in salvo zaprowadziwszy, obozem pod
Ełkiem się położyć. Temu lubom był contrarius, przeprzeć
żem go nie mógł, a że ta retirada nie mogła być tylko w
oczach wojska litewskiego i Ordy, skoro obaczono, że wozy
się z okopu ruszyły, wpadła Orda [na] oślep do niego. Wtem
wojsko kurfirsztowskie, w wielkiej konfuzyjej za most
przeszedłszy, rekoligować się nie mogło i tył bez wszelkiej
non maturae res  nie dojrzale sprawy
optime Patriae et Reipublicae cupientem  życzącego najlepiej oj-
czyznie i Rzeczypospolitej
in casum  na wypadek
actiones  działania
in salvo  bezpiecznie
contrarius  przeciwny
potrzeby podało. Jam w przedniej straży stojąc, bo tego dnia
jam miał awangardę, a czekając na pruskie wojsko, na
strzelanie działa od okopu, broniłem przejścia przez rzekę
Tatarom i dwie godzinie z nimi hałasowałem się, tak że
żaden przejść nie mógł, rozumiejąc, że i wojska Waldekowe
przejścia przez most nie dopuszczą; ale hac spe frustratus.
Obudwóch wojsk potęga na mnie nastąpiła, która mię
opasawszy, część ludzi na miejscu położyła, część pobrała,
mnie w głowę bardzo rannego, na ziemi już leżącego,
chorąży syna Supan Kazy agi grotem przy drzewcu chorągwi
swej bardzo długim i ostrym do ziemi przyszpilić chciał,
alem porwał casu ręką za grot i tak Bóg chciał, że się od
drzewca ułamawszy w ręku u mnie został. Wystrzeliłem był
jeden pistolet Swinarskiego153 odstrzeliwając, a drugi mi
zmylił, gdym do tego, co mię ciął, ścisnął. Prowadził mię ten
ordyniec pół mili przy koniu, nic ze mnie nie biorąc, a gdym
ustał, zrzucił chłopca mego, Sułowskiego,154 z konia, także
już wziętego, i mnie z nim wespół nań wsadził. Miałem w
kieszeni w worku okopciałym dość bogaty klejnot, który mi
po kilka razy Tatarzyn odebrać chciał, alem mu go nie dawał;
on też nie mogąc się domyśleć, co w worku było, i
rozumiejąc, jako mi sam potem powiedał, że to były
relikwije, abo do nabożeństwa służące rzeczy, nie brał mi go.
Gdy mnie ten Tatarzyn prowadził, poznał mię pacholik z
wojska koronnego z pułku pana Wojniłowicza, który o tym
usłyszawszy, że mnie wzięto, we czterdziestu koni
przypadłszy, opończą na mnie rzucił i gwałtem mię Tatarom
odjął. Zaraz mię potem do J.M. pana Gosiewskiego
zaprowadził, który condolendo kilką słów sorti meae,
opatrzyć mię cerulikowi swemu kazał. Tam zaraz tacy się
nalezli konsyliarze, którzy svadebant, aby mię dobito, ale że
się szczęściem książę J.M. pan podczasy, brat mój,155 trafił w
wojsku, wziął mię do siebie i sub jego custodia zostawałem,
jednak non sine periculo.
hac spe frustratus  zawiodłem się w tej nadziei
casu  przypadkiem
condolendo  współczując
sorti meae  losowi memu
svadebant  doradzali
sub ... custodia  pod ... strażą
non sine periculo  nie bez niebezpieczeństwa
Conclusum było potem zaprowadzić mię do zameczku pana
Eperiasza,156 abo pana Kryszpina,157 nazwanego [...], na
wieczne więzienie, lecz nie mogło to przyjść do efektu, bo
zawsze się jaka trafiła zawada.
Odpocząwszy sobie wojsko litewskie kilka dni, do Fili-
powa się ruszyło. Mnie w lektyce niesiono, a pacholikowie,
w lesie się zasadziwszy na mnie, zabić mię w lektyce mieli,
których pułk książęcia J.M. pana podczaszego fortuito na-
trafiwszy, nie wiedząc nic o ich intencyi, rozproszył.
Die [22] octobris, w niedzielę o południu, nastąpiły wojska
szwedzkie i kurfirsztowskie pod Filipów i eliberowały mnie z
więzienia cudowną łaską i opatrznością Boską, bo wszystkie
particularia pisać, jako się to działo, niepodobna. Tegoż
wieczora, w nocy, do szwedzkiego obozu się dostawszy,
wszyscy generałowie158 u mnie byli i każdy, czym mógł, mi
usłużył, bom też przy duszy namniejszej rzeczy swojej nie
miał. Nazajutrz zawiózł mię graf Waldek do Królewca, a
stamtąd do Labiowa, do kurfirszta J.M., który mię
benignissime excepit i już mi posłał był przez drabanta trzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl