[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czy da radę.
Na widok Toma niemal straciła oddech. Samo jego spojrzenie naładowało
atmosferę seksualnym napięciem. Tom zerknął z irytacją na Mike'a i uścisnął dłoń
Cate, wyzwalając w jej żyłach prawdziwy ogień pożądania. Czuła, że on też wciąż
jej pożąda. Odwrócił się do fotografa.
S
R
- Pan to zapewne Mike?
Jego uśmiech był dla niej dodatkową torturą. Jak mógł być wesoły w takiej
chwili?
Zaprosił ich do środka, spytał Mike'a o preferowany styl pracy. Fotograf po-
prosił, żeby po prostu zaczęli rozmawiać, a on zrobi swoje.
- Jak się czuje babcia? - zapytał, siadając na obitej skórą kanapie.
Jakby nie zdawał sobie sprawy, jak bolesne jest to pytanie. Zbyła je kilkoma
monosylabami. Usiadła w fotelu naprzeciwko, starając się skupić na pracy. Jeszcze
kilka dni temu byli razem. Jak to się mogło tak rozpaść? Nie ma co rozpaczać.
- Mogę? - spytała, stawiając dyktafon na stoliku.
- Oczywiście.
Sekretarka wniosła kawę. Tom prowadził zdawkową konwersację jak gdyby
nigdy nic. Był gotów na wywiad. Traktował umowę poważnie. Tylko jej trudno się
przyzwyczaić. Ale do przeszłości powrotu już nie ma. Nawet gdyby była taka szan-
sa.
- Jak się czuje jeden ze stu najbogatszych ludzi świata?
- Nie jestem jednym z nich. Nie jestem wśród tysiąca ani dziesięciu tysięcy
najbogatszych.
- Ale odziedziczył pan spadek.
- Możemy sobie mówić na ty? - spytał, rozdzierając jej serce. - Otóż mało kto
wie, że mój ojciec przekazał niemal cały majątek na Fundację na rzecz Krajów
Trzeciego Zwiata. Słyszałaś o tym?
Słyszała o fundacji, o chęci poprawienia sobie przez niektórych bogaczy swe-
go PR-u, ale Marcus Russell?
- Niewątpliwie dla czytelników  Clariona" informacja, że mój ojciec miał
jednak sumienie, będzie wielką niespodzianką.
- Przeprosiłam za tamto.
- Przeprosiłaś. Nie pamiętam, żeby ktoś mnie tak szczerze przepraszał.
S
R
Chciało jej się płakać. Spuściła wzrok. Ale przecież był Mike.
- Dlatego wyprzedajesz nieruchomości?
- Nie wszystkie. Tylko te, których wolę się pozbyć.
- Na przykład Chateau Bleu?
- Jest dla mnie za duży.
Czuje się samotny? Bez niej?
- Jednak przejąłeś kontrolę nad Russell Inc. Jakie są twoje plany na przy-
szłość? Firmy oczywiście.
- Oczywiście. Cate Summerfield nie ma powodu zajmować się moim życiem
prywatnym.
- Słuchaj, to nie ja wszystko zniszczyłam. To nie mnie zabrakło zaufania.
- Ufałaś mi? Nie na tyle, żeby mnie przedstawić babci.
- Wiesz, że to nie o to chodziło. Babcia ma słabe serce, niedawno przeżyła
stres, przeze mnie i... Mike, wytnij to. To nie należy do wywiadu.
Tom wyglądał na rozbawionego.
- Może trzymajmy się pytań.
- Ograniczam działalność Russell Inc. Z osiemnastu spółek pozostaną dwie:
tabloidy i czasopisma, które to przedsiębiorstwo połączy się z West Corp., o czym
właśnie mamy rozmawiać, a druga firma będzie wydawać ogólnokrajowy dziennik
konkurujący z takimi tytułami jak  Clarion". Tu są szczegóły - oznajmił, podając
jej plik kartek. - Uderzam na wasz rynek, więc miejcie się na baczności. Dzięki sta-
ry - zwrócił się do Mike'a.
- To by było na tyle.
Fotograf był zaskoczony, ale nie protestował. Pożegnał się z Tomem i wy-
szedł.
- Cóż - mruknęła. - Dzięki za wywiad. Jesteśmy chyba kwita.
- Przepraszam za niedzielę. Miałaś prawo się pogniewać.
- Dbałeś o swoje interesy.
S
R
Trafiła celnie. Nie odpowiedział. Czemu się nie broni? Jeśli mu na niej zale-
ży, ma teraz szansę podać jakieś przekonujące motywy. Zrozumiała, że najbardziej
na świecie chciałaby, żeby do niej wrócił.
Ociągając się, podeszła do drzwi. Ku jej przerażeniu nie zatrzymywał jej. Wi-
dzą się ostatni raz. Odprowadził ją do drzwi.
- Tom, myślałam... miałam nadzieję, że mógłbyś... że moglibyśmy... coś na-
prawić... bez zobowiązań...
- Coś? Kochanie, zaangażowałem się, gdy nie byliśmy między sobą do końca
szczerzy. Trucizna wdała się tak szybko. Nie wiem, czy kiedykolwiek zdecyduję
się na coś podobnego.
- Cóż... Nie ma sprawy. To... to ja już wrócę do redakcji.
Odrętwiała zjechała na dół.
- Ani słowa, Mike - rzuciła i wybiegła z budynku.
Wróciła do redakcji i napisała tekst swego życia niczym automat. Zaniosła
wydruk Harry'emu i wyjaśniła mu swój osobisty konflikt interesów. Wściekł się, co
było do przewidzenia. Gdy mu przeszło, oświadczyła, że pozostawia mu decyzję co
do artykułu.
Wiedziała, że opublikuje.
%7łeby dopełnić rozmiaru porażki, w klinice dowiedziała się, że ze względu na
brak personelu operacja została przesunięta o trzy miesiące. Babcia robiła dobrą
minę do złej gry. Cate została z nią tak długo, jak to było możliwe, wróciła do sie-
bie i wpełzła pod kołdrę jak ranne zwierzę.
S
R
ROZDZIAA CZTERNASTY
Obudziły ją męskie głosy na korytarzu. Spojrzała na zegarek, było już po
ósmej. To był jeden głos. Dobrze jej znany. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Cate, jesteś tam?
Ktoś musiał mu wyjaśnić, że jest niemiłe widziany, bo usłyszała dość obce-
sową odpowiedz.
- Mogę wejść? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl