[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stawiam. Powiedz Moirze, że może nas zaprosid na kolację, kiedy Polly wróci.
Redaktor wyszedł, a Qwilleran podpisał rachunek i zostawił napiwek, dostrzegając przy okazji, że dwa
kapelusze artystyczne opuściły lokal, a trzecia kobieta wciąż przygląda się jego wąsom.
Wychodząc z restauracji, zwrócił się do hostessy:
* Jestem nieco zakłopotany. Znam tę kobietę przy stoliku obok kominka, ale nie mogę sobie
przypomnied skÄ…d.
Twarz hostessy się rozjaśniła.
* Przychodzą tu zwykle we trójkę. Biblioteka publiczna jest zamknięta we czwartki, a one nazywają siebie
 biesiadujÄ…cymi bibliotekarkami". Ta tutaj to Vivian Hartman, kierowniczka.
Sprawiała wrażenie bardzo zadowolonej, kiedy się do niej zbliżył. Jej kapelusz, jak zauważył, miał
szerokie rondo i około trzydziestu centymetrów średnicy. Dostrzegł aksamit w dwóch odcieniach i dużą
jedwabną opaskę z peonią, która wyglądała bardzo realistycznie.
* Przepraszam, czy panna Hartman? Jestem Jim Qwilleran z  Moose County coÅ› tam".
* Tak, wiem! Może zechce pan usiąśd? * odparła i odsunęła spod stołu krzesło.
* Muszę przyznad, że podziwiam kapelusze, które panie nosicie.
* Same je robimy... na cześd paoskiej Thelmy Thackeray. Jej brat Thurston prowadził tu klinikę
weterynaryjną. Wciąż opłakujemy ich oboje. Nie wspominając już o stracie dwudziestu pięciu kapeluszy
artystycznych. * Spojrzała na niego, czekając na jakąś reakcję.
PrzytaknÄ…Å‚ ze smutkiem.
* Wiedziała pani, że zostały sfotografowane tuż przed tym tragicznym wydarzeniem?
* Nie! * zawołała. * Nikt w Lockmaster nie wiedział!
* Zlecono to naszemu fotografowi, a ja trzymałem mu lampy. Mógłbym pokazad pani kilka zdjęd * gdy
by zechciała pani zjeśd ze mną lunch w moim składzie w przyszły czwartek * zaproponował. * Thelma
zamówiła u pewnej kobiety z Kalifornii książkę na temat kapeluszy, ale zrezygnowała z tego pomysłu,
kiedy uległy zniszczeniu... Byd może...
* Tak... byd może * odparła bibliotekarka. * Byd może wskrzesimy tę ideę.
Rozdział dziesiąty
W miarę jak zbliżał się  dzieo francuski", Polly była coraz bardziej rozkojarzona. Brakowało czasu na
kolacje w doskonałych restauracjach, zwieoczonych jakimś klasycznym koncertem na wspaniałym
sprzęcie grającym w składzie Qwillerana. Spędzała dni na instruowaniu Judda i Peggy, jak mają
prowadzid pod jej nieobecnośd  Skrzynię Pirata", a wieczorami sporządzała listy rzeczy potrzebnych na
wyjazd, czytała na temat Paryża, dwiczyła francuski, którego uczyła się w college'u, i prowadziła długie
rozmowy telefoniczne z Shirley Bestover; Qwilleran czuł się odstawiony na boczny tor. Jego propozycje
 jakiejkolwiek pomocy" były doceniane, ale najwyrazniej zbędne.
Tego wieczoru, a także w następne, Qwilleran postanowił jako pierwszy dzwonid o jedenastej
wieczorem, wiedząc, że Polly będzie zajęta dopinaniem wszystkiego na ostatni guzik. Nie powiedziała mu
jeszcze, kiedy dokładnie wyjeżdża, a on uparcie nie chciał o to pytad. Nie wspomniał słowem o teatrze
absurdu (zawsze pogardzała tego rodzaju sztukami) ani o  biesiadujących bibliotekarkach".
* Pogodny Jimmy zabierze Brutusa i Cattę do  Pet Plaża" i będzie je odwiedzał dwa razy w tygodniu *
oznajmiła mu. * Czyż to nie uczynne z jego strony? Doktor Connie będzie podlewała moje rośliny i
odbierała korespondencję. Mamy takich wspaniałych sąsiadów w  Wierzbach".
Qwilleran nie zdobył się na żaden komentarz.
* Jest pięd godzin różnicy między Paryżem i Pi*ckax, mój drogi, więc będziemy musieli zrezygnowad
chwilowo z naszych wieczornych pogawędek * powiedziała.
* Dam ci magnetofon kieszonkowy, będziesz mogła nagrywad relację ze swoich przygód.
Poradził też:
* Jeśli w Paryżu pojawią się jakiekolwiek problemy, nie wahaj się dzwonid na mój koszt * o każdej porze
dnia i nocy, bez względu na różnicę stref czasowych.
Kiedy przekazał pożegnalne prezenty (niebieski płaszcz gabardynowy dla niej, w kolorze khaki dla
Shirley), obie były oszołomione. Dopiero gdy pojechały na lotnisko w Lockmaster limuzyną należącą do
syna Shirley, znów odzyskał spokój, co więcej, nie czuł się nawet samotny! W koocu miał za towarzyszy
Koko i Yum Yum i do napisania dwa felietony na tydzieo. Ustalił ostateczny termin oddania biografii
Homera Tibbitta. Pracował nad programem dla Klubu Zdrowia Seniora, który miał zaprezentowad w
świetlicy miejskiej, ponieważ budynek nie był jeszcze ukooczony. Ponadto zaproszony przez Klub
Literacki wykładowca od Prousta miał spędzid noc w składzie (podobno cierpiał na ailurofobic, a zatem
powietrzne popisy Koko byłyby zabawne, nie zaś grozne). Należało jeszcze napisad sztukę w stylu
absurdalnym. Tyle zajęd... a Polly wyjechała tylko na dwa tygodnie!
Tego samego wieczoru Qwilleran zadzwonił do Kipa MacDiarmida.
* Mówiłeś poważnie o tej sztuce?
* Myślę, że byłoby to zabawne * odparł Kip.
* Zgadzasz się na tytuł, który zaproponowałem? * spytał Qwilleran.
* Dlaczego nie? Kiedy możesz się z tym uporad?
* Właśnie się uporałem; zabrało mi to pół godziny. Rano prześlę ci tekst przez gooca na motorze.
KOT, KTÓREGO WYBRANO NA HYCLA Sztuka w jednym akcie autorstwa Jima Qwillerana
OBSADA
Mężczyzna z psem na smyczy Kobieta z kotem na ręku Zamiatacz z miotłą
SCENA
Park z drzewami wymalowanymi na tle... ławeczka w jaskrawozielonym kolorze, pośrodku, przodem do
widowni... z tyłu przepełniony kosz na śmieci.
KOBIETA (do kota w ramionach): Przestao na
rzekad, Jerome! Jeśli postawię cię na mokrej trawie, to od razu zechcesz, żebym znów wzięła cię na ręce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl