[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przed Terence em nigdy się nie dało niczego ukryć. Jego dziwna, przenikliwa,
naukowa ciekawość musiała zostać zaspokojona.
- Dlaczego go zabili, mamo? Gerda załamała się.
- Nie pytaj mnie o to. Nie mów o tym. Nie mogę& To straszne.
- Dowiedzą się prawdy. Muszą. To konieczne.
Taki rozsądny i opanowany. Gerda miała ochotę krzyczeć, śmiać się i płakać
20
jednocześnie. Nic go nie obchodzi - myślała - nic a nic; po prostu zadaje pytania, jak
zwykle. Nawet nie płacze.
Terence odszedł, by uniknąć współczucia ciotki Elsie. Był samotnym, małym
chłopcem z zachmurzoną twarzyczką. Zawsze czuł się samotny, ale dopiero dzisiaj ten
stan rzeczy go zmartwił. Dzisiaj - myślał - jest jakoś inaczej. Gdyby ktoś mądrze i
inteligentnie odpowiedział na jego pytania! Jutro jest wtorek, razem z Nicholsonem
Minorem spróbują wyprodukować nitroglicerynę. Terence czekał na ten dzień z
niecierpliwością, ale teraz wcale nie jest ucieszony. Przestało mu na tym zależeć.
Terence był zdumiony samym sobą. Nie rozumiał, dlaczego eksperymenty
naukowe nagle przestały go interesować. Cóż, kiedy człowiekowi zamordują ojca& -
myślał. - Mój ojciec został zamordowany. Nagle coś się w nim poruszyło, zagniezdziło,
rosło& Był to gniew.
Beryl Collins zapukała do drzwi sypialni i weszła. Była blada, opanowana,
energiczna.
- Przyszedł inspektor Grange - powiedziała. Gerda patrzyła na nią żałośnie. -
Powiedział - mówiła dalej - że nie chce pani niepokoić. Zanim wyjdzie, zechce zamienić z
panią kilka słów, tymczasem chce uzyskać odpowiedzi na rutynowe pytania dotyczące
praktyki doktora Christowa. Sama będę w stanie zaspokoić jego ciekawość.
- Dziękuję, Collie.
Beryl wyszła. Gerda westchnęła.
- Collie bardzo mi pomaga. Jest niezwykle praktyczna.
- Rzeczywiście - zgodziła się pani Patterson. - To doskonała sekretarka. Niestety,
nie jest, biedaczka, zbyt urodziwa. Nie, żebym tego żałowała. W przypadku mężczyzny
tak atrakcyjnego jak John, można było się z tego tylko cieszyć. Gerda wpadła w złość.
- Co ci chodzi po głowie, Elsie? John by nigdy& Nigdy& Mówisz tak, jakby John
miał flirtować czy robić jakieś okropne rzeczy, gdyby miał ładną sekretarkę. John nie był z
takich!
- Oczywiście, że nie, kochanie - uspokoiła ją pani Patterson. - Wszystkie jednak
wiemy, jacy są mężczyzni!
21
W gabinecie inspektor Grange patrzył w chłodne, nieżyczliwe oczy Beryl Collins.
Zauważył, że jest do niego wrogo nastawiona. Cóż, to chyba naturalne.
Całkiem przeciętna uroda - pomyślał. - Nie sądzę, żeby między nią a doktorem
coś było. Chociaż niewykluczone, że ona coś do niego czuła. Takie rzeczy się zdarzają.
Ale nie w tym przypadku - zawyrokował, kiedy kwadrans pózniej rozsiadł się
wygodniej na swoim krześle. Beryl Collins na wszystkie pytania odpowiadała rzeczowo,
bez wahania. Wszystko, co wiązało się z praktyką doktora, miała w małym palcu. Po
chwili inspektor zmienił temat i zaczął dyskretnie wypytywać o stosunki między Johnem
Christowem a jego żoną. Beryl stwierdziła, że Christowowie byli zgodnym małżeństwem.
- Podejrzewam, że kłócili się od czasu do czasu, jak to zwykle bywa? - spytał
inspektor, dyskretnie ściszając głos.
- Nie przypominam sobie żadnych sprzeczek. Pani Christow była bardzo oddana
mężowi; zachowywała się jak niewolnica - powiedziała z lekką pogardą.
Inspektor Grange zwrócił na to uwagę. Feministka z tej dziewczyny - pomyślał.
- Nigdy nie upierała się przy swoim? - spytał.
- Nie. Wszystko kręciło się wokół doktora Christowa.
- Był tyranem?
Beryl zastanawiała się chwilę.
- Nie, tego bym nie powiedziała. Był jednak człowiekiem samolubnym. Uważał za
oczywiste, że pani Christow zawsze się z nim zgodzi.
- Nie miał kłopotów z pacjentami? Chodzi mi szczególnie o kobiety. Niech się pani
nie waha, panno Collins. Wiadomo, że lekarze mają z tym trudności.
- Ach. o to chodzi! - zawołała Beryl z odrazą. - Doktor Christow potrafił sobie dać z
tym radę. Pacjenci nie sprawiali mu kłopotów. Był wspaniałym lekarzem - dodała. W jej
głosie słychać było szczery podziw.
- Miał jakieś romanse? - spytał Grange. - Niech pani zapomni o lojalności.
Powinniśmy wiedzieć o wszystkim.
- Rozumiem to. O ile wiem, nic takiego nie miało miejsca. Powiedziała to zbyt
szybko - pomyślał Grange. - Nie wie nic pewnego, ale chyba się czegoś domyśla.
22
- A pani Henrietta Savernake? - spytał nagle. Beryl zacisnęła usta.
- Była przyjaciółką rodziny.
- Państwo Christow nigdy się o nią nie sprzeczali?
- Z całą pewnością nie.
Odpowiedz była zdecydowana (może nawet za bardzo).
- A panna Veronica Cray? - spytał inspektor.
- Veronica Cray? - powtórzyła Beryl z niekłamanym zdumieniem.
- Była przyjaciółką doktora Christowa.
- Nigdy o niej nie słyszałam. Chociaż mam wrażenie, że skądś znam to
nazwisko&
- To aktorka filmowa. Twarz Beryl rozjaśniła się.
- Oczywiście! Nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie słyszałam to nazwisko. Nie
miałam pojęcia, że doktor Christow ją znał.
Powiedziała to z taką pewnością, że inspektor zrezygnował z drążenia tego
tematu. Zaczął wypytywać o zachowanie doktora Christowa w sobotę. Po raz pierwszy
Beryl straciła pewność siebie.
- Zachowywał się inaczej niż zwykle - powiedziała powoli.
- Co niezwykłego było w jego zachowaniu?
- Był rozkojarzony. Zrobił sobie długą przerwę, zanim wezwał ostatnią pacjentkę.
Zwykle, kiedy zamierzał wyjechać, bardzo się spieszył. Miałam wtedy wrażenie, że
czymś się gryzie.
Nie umiała jednak powiedzieć nic bardziej konkretnego.
Inspektor Grange nie był zadowolony z tej rozmowy.
Nie udało mu się odkryć motywu, a musi mieć motyw, zanim przekaże sprawę do
sądu.
Był przekonany, że Gerda Christow zastrzeliła męża. Podejrzewał, że zrobiła to z
zazdrości, ale dotąd nie udało mu się znalezć nic konkretnego. Sierżant Coombes
rozmawiał z pokojówkami, ale wszystkie mówiły to samo. Pani Christow uwielbiała
swojego męża.
23
Coś się stało - myślał inspektor - kiedy pojechali do The Hollow. Myśl o domu na
wsi zaniepokoiła go. Jego mieszkańcy byli bardzo dziwni.
Zadzwonił telefon stojący na biurku. Panna Collins odebrała go.
- Do pana, inspektorze - powiedziała, podając mu słuchawkę.
- Grange, słucham. Co takiego?
Beryl zauważyła, że głos mu się zmienił, i spojrzała na niego z zainteresowaniem,
ale twarz inspektora pozostała równie nieruchoma, jak zawsze. Słuchał i burczał do
słuchawki:
- Tak& Tak, rozumiem. To pewne? Nie ma mowy o pomyłce? Tak& Tak&
Przyjadę. Już skończyłem. Tak.
Kiedy odłożył słuchawkę, przez chwilę siedział bez ruchu. Beryl przyglądała mu
się zaciekawiona.
Inspektor pozbierał się szybko i spytał całkiem innym tonem:
- Przypuszczam, że nie ma pani na ten temat własnego zdania?
- Chodzi panu o&
- Chodzi mi o to, kto zabił doktora Christowa.
- Nie mam zielonego pojęcia, inspektorze - odparła.
- Kiedy znaleziono ciało, pani Christow stała nad nim z rewolwerem w dłoni&
Celowo nie dokończył zdania. Beryl zareagowała na tę sugestię spokojnie, bez
emocji.
- Jeśli pan sądzi, że to pani Christow zabiła męża, jest pan w błędzie. Pani
Christow nie jest skłonna do użycia przemocy. Jest uległa, pokorna i doktor robił z nią, co [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl