[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ależ& ten człowiek tam jest! .
 No więc cóż ten człowiek?
 Może słyszał.
 A niechby słyszał.
 Nie będę mu śmiała jutro w oczy spojrzeć.
 A to czemu? Czy nie jesteś moją żoną, czy nie jestem twoim mężem? Czy mąż ma
żonę, a żona męża na darmo?
 Och, och!
 Cóż takiego?
 Ucho!&
 Cóż, ucho?
 Gorzej niż kiedy.
 Zp3, to przejóie.
 Nie potrafię. Och, ucho! ucho!
 Ucho, ucho, łatwo to mówić&
Kobieta
Nie umiem wam powieóieć, co zaszło; ale kobieta powtórzywszy kilka razy u o
u o głosem cichym i przyspieszonym, zaczęła wreszcie bełkotać przerywanymi głoskami
u o u o , a potem w następstwie tego u a sam nie wiem, co jeszcze;
wszystko razem w połączeniu z milczeniem, jakie zaległo potem, pozwoliło wnosić, iż
de is dide ot Kubuś fatalista i jego pan 14
swęóenie ucha uśmierzyło się w ten lub ów sposób, mniejsza o to, jak: co mi zrobiło
szczerą przyjemność. No, a dopiero jej!
PAN: Kubusiu, połóż rękę na sumieniu i przysięgn3, że nie w tej kobiecie się zako-
chałeś.
KUBUZ: Przysięgam.
PAN: Tym gorzej dla ciebie.
KUBUZ: Gorzej lub lepiej. Myśli pan zapewne, iż kobiety, które są takiej przyrody
co ona, chętnie użyczają ucha?
PAN: Myślę, iż tak jest napisane w górze.
KUBUZ: Ja myślę, iż w dalszym ciągu napisane jest, że nie długo słuchają jednego
i tego samego osobnika i bywają co nieco skłonne użyczać ucha postronnym.
PAN: Możebne.
I oto zapuścili się w nieskończoną sprzeczkę o kobietach. Jeden twieróił, iż są dobre,
drugi, że złe: i obaj mieli słuszność; jeden, że głupie, drugi, że pełne sprytu: i obaj mieli
słuszność; jeden, że fałszywe, drugi, że szczere: i obaj mieli słuszność; jeden, że skąpe,
drugi, że rozrzutne: i obaj mieli słuszność; jeden, że ładne, drugi, że szpetne: i obaj mieli
słuszność; jeden, że gadatliwe, drugi, że skryte; jeden, że szczere, drugi, że obłudne; je-
den, że ciemne, drugi, że oświecone; jeden, że stateczne, drugi, że wyuzdane; jeden, że
postrzelone, drugi, że roztropne; jeden, że duże, drugi, że małe: i obaj mieli słuszność.
Wśród tej dysputy, podczas której mogli byli objechać dookoła ziemię nie przerywa-
jąc ani na chwilę i nie doszedłszy do porozumienia, zaskoczyła ich burza, która zmusiła
ich skierować się&  Góie?  Góie? Czytelniku, ciekawość twoja zaczyna być baróo
niewygodna! Cóż ci u diaska na tym zależy? Kiedy powiem, że do Pacanowa, do Mościsk
lub do Ryczywołu, czy dużo cię to posunie naprzód? Jeżeli bęóiesz nalegał, powiem, iż
skierowali się do& owszem, dlaczego nie?& do ogromnego zamku, nad którego bramą
znajdował się ten nadpis:  Należę do nikogo i do wszystkich. Byliście tu, nimeście weszli,
i bęóiecie jeszcze, skoro wyjóiecie .  Czy weszli do tego zamku?  Nie, bowiem albo
napis był fałszywy, albo byli już w zamku zanim doń weszli.  Ale przynajmniej wyszli
stamtąd?  Nie, bowiem albo napis był fałszywy, albo byli tam jeszcze, skoro zeń wyszli.
 I cóż tam robili?  Kubuś powiadał, iż to, co było napisane w górze; pan, iż to, co
chciał: i obaj mieli słuszność. Jakie towarzystwo zastali?  Mieszane.  Co mówiono?
 Nieco prawdy i wiele kłamstw.  Czy byli tam luóie dorzeczni?  Góież ich nie
ma? A także i przeklęci zadawacze pytań, których unika się jak zarazy. A co najwięcej
raziło Kubusia i pana przez cały czas, gdy się przechaóali&  Więc się przechaóali? 
Bez ustanku, o ile tylko nie sieóieli lub nie leżeli& Najwięcej raziło ich to, iż zastali z ja-
kich dwuóiestu śmiałków, którzy zagarnęli sobie najwspanialsze apartamenty, góie po
największej części było im jeszcze ciasno. Zuchwalcy ci utrzymywali wbrew powszech-
nemu prawu i istotnemu znaczeniu napisu, iż zamek przekazano im na pełną własność;
i przy pomocy garści płatnych hultai wparli to przekonanie w znaczną liczbę również
płatnych przez siebie hultai gotowych za drobną sztukę monety powiesić lub zamordo-
wać pierwszego, który by się ośmielił sprzeciwić: wszelako za czasu Kubusia i jego pana
bywały wypadki takiej śmiałości.  Czy uchoóiły bezkarnie?  To względne.
Powiecie mi, iż czynię sobie zabawkę i że, nie wieóąc, co począć z mymi podróżnymi,
rzucam się w alegorię, pospolity ratunek jałowych umysłów. Daruję wam moją alegorię [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl