[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podróży i wiele przyjemności. Pozdrowienia dla
Steina.
G.
Widzę, jak Pani teraz stoi z księżną na placu Parad,
a jednak nie pójdę tam.
Tiefurt, 12 maja 1779
Jednak nie mogę pozostawać z dala od Pani.
Próżno rozmyślam, że woda musi w końcu gdzieś
znalezć sobie ujście, a jednak zawsze, jak ten pień
na jeziorze, okręca mnie na jednym miejscu.
Posyłam Pani kwiaty i trochę owoców. Knebel czyta
Pindara, książę odjeżdża, a ja zostaję. Proszę jeść
szparagi 2 mego ogrodu i myśleć o mnie. Adieu.
G.
Weimar, 23 maja 1779
Gdybym tak mógł Pani posłać coś innego niż
kwiaty, wciąż tylko kwiaty i kwiaty. To tak jak z
miłością, też jest monotonna.
G
11 lipca 1779
Knebel odda Pani kartkę, nad którą przesiedziałem
tę noc. Tym razem musimy się rozstać nie mówiąc
161/338
sobie nawet adieu. Proszę mi przesłać liścik do Et-
tersburga, choćby nawet nie zawierał nic więcej
niż ten. Jestem bardzo spokojny, ale dziś rano mi
się zdało, że nic nie zdziałałem w życiu.
Adieu, kochana.
G.
8 sierpnia 1779
Dzień dobry o świeżym poranku. Aż do południa
piękna pogoda, więc zapraszam Panią na obiad z
dziećmi i Kästnerem. Bo Steina dziÅ› przecież nie
ma.
G.
Weimar, 18 sierpnia 1779
Bardzo, bardzo tęsknię za Panią i jeśli tylko będę
mógł, przyjdę; od kiedy Pani nie ma, wędrowałem
wszędzie, byłem przez jeden dzień w Ettersburgu,
na polowaniu w Troistädzie. Podobnie rzecz siÄ™
ma ze spadkiem, który rozpada się po śmierci je-
dynego właściciela. yle mi, bo nie mam miejsca,
skąd bym przybył i dokąd iść bym mógł.
Kamizelka leży pięknie, to pierwsza, która ku mej
wielkiej radości tak na mnie pasuje. Wygląda bard-
zo przyjemnie, mam nadzieję kontynuować w niej
angielski z PaniÄ….
W Ettersburgu z przypadku i kaprysu zaczÄ…Å‚em
162/338
bazgrać, kopiując rysunki Oesera, szło mi niezle,
teraz robię ich więcej. Wkrótce coś niecoś z tego
Pani otrzyma, książę zażądał ode mnie rysunku
dla jakiejś pięknej damy, której, jak mówi, to
przyrzekł. Posyłam trochę owoców. Proszę mi
przez oddawczynię przekazać słówko i pozdrowić
dzieci.
G.
Weimar, 21 sierpnia, sobota, 1779
Widać muszę wytrwać, inaczej być nie może. Mi-
ałem nadzieję, że dziś wieczorem będę u Pani,
księżyc świeci pięknie i towarzyszyłby mi do Pani
gór, w poniedziałek bym wrócił, ale niestety nic
z tego. Książę bowiem wczoraj wyjechał i wraca
dopiero jutro, a mam tu sprawy, które, jeśli w
poniedziałek rano nie pójdą w ruch, przez cały ty-
dzień nie ruszą z miejsca. Księciu kradnie się godz-
inę po godzinie i dlatego często on z kolei musi
nam kraść całe dnie.
Tego tygodnia znów mnie mocniej uciskał ciężar,
jaki dzwigam. W krajach, gdzie kobiety noszÄ… wik-
tuały i inne rzeczy w koszach na głowie, mają
one takie krążki, czy jak się to nazywa, z sukna,
wypchane włosiem końskim, by im twardy kosz nie
uciskał czaszki; otóż czasami czuję się tak, jakby
mi wyciągano ową poduszkę, a czasem znów, jak-
163/338
by mi ją podkładano. Steina widuję rzadko, nigdy
go nie ma w domu, kiedy siÄ™ o niego dopytujÄ™.
Pani gołębie nic nie rozumieją, dlaczego tak się
dzieje, że okno się nie otwiera. Wiewióreczka ma
siÄ™ dobrze. Do mego domu nie przychodzi nikt, z
wyjątkiem pięknej panny, spędzamy czas bardzo
przykładnie, gdyż oboje znajdujemy się w podob-
nym położeniu; ode mnie wyjechała moja na-
jukochańsza, a jej książęcy przyjaciel znalazł nowe
ścieżki.
A w ogóle coraz lepiej widzę, jak odsuwani się
od ludzi i ludzie ode mnie. Czasem odwiedzam
Knebla. O Herderach nic nie słyszałem. A tymcza-
sem nowy dramat w drodze. I Pani także prze-
cież znowu powróci. Dobrej nocy, przynajmniej na
piśmie.
G.
Weimar, sobota o zachodzie słońca, 4 września
1779
Jutro, nim się zbudzę, odejdzie posłaniec z koszem
jabłek i nagrodami szkoły rysunków dla Karola i
Kästnera. Szkoda, że Pani nie byÅ‚o, żeÅ› nie mogÅ‚a
oglądać naszej skromnej wystawy. Każdy cieszył
się na swój sposób, to na pewno najniewinniejsza
forma dodawania ludziom otuchy, jeśli każdy wic
o tym, że raz do roku będzie się zwracało uwagę
164/338
publiczności na to, nad czym pracował w ciszy,
i że jego imię wymienią z uznaniem. Poza tym
całą wystawę zorganizowaliśmy zwyczajnie, bez
wszelkiego rozgłosu.
Książę był zadowolony patrząc na dzieło, które
wzrosło w jego cieniu, okazano mu też niemałą
wdzięczność za to, że dał ludziom sposobność
zdziałać tyle dobrego.
Proszę, pozdrów Steina i wszystkich swoich. Tak
chętnie spędziłbym znów parę dni przy Pani. Mam
nadzieję, że dobrze wykorzystujesz Pani ten
piękny czas, z wdzięcznością przyjąłbym z tego
swą małą cząstkę. Adieu.
G.
Wciąż jeszcze goszczę u siebie bogów zamieszku-
jÄ…cych wysokie niebiosa i czyniÄ™ wszystko, by ich
godnie przyjąć, a gdy się znów będziemy musieli
rozstać, uproszę ich, by moją chatkę przemienili w
świątynię, którą by zawsze mogli nawiedzać.
G.
Weimar, 7 września 1779
Pani kamizelkę noszę przy każdej uroczystości,
chciałbym mieć całą odzież przez Panią utkaną, by
się móc w nią owinąć.
Posyłam Pani gotową część Egmonta i inne moje
utwory, proszę je przechować dla mnie. Kiedym
165/338
ostatnio odchodził, rozstawałem się z Panią z
cięższym sercem aniżeli Ty, gdyż wiedziałem, że
nie zobaczę Cię tak szybko. Ruszamy w podróż, co
prawda pożądaną i oczekiwaną; o każdym kroku
otrzymasz ode mnie wiadomości. Mam nadzieję,
że Pani również będzie pisać. Obyś się tylko do-
brze czuła.
Wczoraj dałem księżnej Luizie rysunek, bo na os-
tatnią wystawę nic nie przygotowałem. Proszę,
wybacz mi Pani tę niewierność. Za to przywiozę
Pani coś z podróży, jeśli Bóg da. Wczoraj w Et-
tersburgu wystawiono parodiÄ™ Eurydyki z angiel-
skiego podług Einsiedla, było nawet dość przy-
jemnie i Wedel grał bardzo dobrze rolę Orfeusza.
A że każdy myśli o sobie, więc mam nadzieję,
że wkrótce zagra on Crugantina i w ten sposób
będziemy mieli obsadę całej Claudiny. Książę
nadał Schnausowi, Lynkerowi i mnie tytuły tajnego
radcy. To cudowne, wprost jak sen, że w trzydzi-
estym roku życia osiągnąłem najwyższą godność
honorową, jaką tylko obywatel uzyskać może w
Niemczech. On ne va jamais plus loin que quand
on ne scait ou l'on va, jak powiedział wielki zdoby-
wca szczytów tej ziemi.
Adieu, jeśli Pani będzie jeszcze w Kochbergu po
naszym powrocie, zobaczÄ™ PaniÄ… tam. ProszÄ™
pozdrowić wszystkich. Adieu.
166/338
Wyjeżdżamy dopiero w przyszłą niedzielę, więc
oczekuję jeszcze słowa od Pani.
G.
Frankfurt, 20 września 1779
Dzień dobry w blasku rodzinnego słońca. Nie mogę
pisać. Przybyliśmy tu w piękny wieczór i powitały
nas przyjazne twarze. Bardzo siÄ™ ucieszyli moi
starzy przyjaciele i znajomi. Wieczór naszego przy-
jazdu przyjął nas znakiem ognia, co wzięliśmy za
wróżbę szczęśliwą. Ojca znalazłem zmienionego,
jest jakiś cichszy, pamięć mu słabnie, za to matka
jeszcze w pełni sił i miłości.
Adieu, najmilsza! Dziś oczekuję liściku od Pani.
Wkrótce oddalę się od Ciebie, ale nie sercem.
Adieu, pozdrowienia dla wszystkich.
Darmstadt, 1 stycznia 1780
Odkąd się włóczymy po dworach i obracamy po
tak zwanym wielkim świecie, na korespondencję
czas niełaskawy. Rozpoczęliśmy nowy rok w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl