[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- To proste. - Connor uśmiechnął się, zadowolony, że
udało mu się rozwiązać jeszcze jeden problem. - Nauczę
ich, żeby tÅ‚ukli każdego chÅ‚opaka, który oÅ›mieli siÄ™ spoj­
rzeć pożądliwie na ich piękną siostrzyczkę.
Lily wspięła siÄ™ na palce i musnęła wargami usta Con­
nora.
- Jeśli chcesz, aby Katie miała tych wszystkich braci...
Blythe zatęskniła znów za Gage'em. %7łałowała, że nie
jest z nim w samolocie. Uprzytomniła sobie, jak bardzo
ostatnio zmieniło się jej życie.
Niemal odczytując myśli przyjaciółki, Lily oznajmiła
Connorowi:
- Blythe wprowadza siÄ™ do Gage'a.
Z aprobatą skinął głową.
- Najwyższy czas - skonstatował.
- Czy nikt z was nie bierze pod uwagę, że zaledwie parę
POTRÓJNE WESELE " 143
dni temu byÅ‚am narzeczonÄ… innego mężczyzny?! - wy­
krzyknęła Blythe, wznosząc oczy do góry.
- Nikt - bez chwili wahania przyznał Connor. - Bo nikt
nie wierzył, że ty i ten doktor stanowicie sensowną parę.
- Co innego ty i Gage - dorzuciła Lily. - Każdy, kto
choć raz zobaczył was razem, wiedział, że jesteście dla
siebie stworzeni.
- Jestem szczęśliwa, że poznałam Gage'a - przyznała
Blythe.
- Trzeba będzie teraz zalegalizować nasze związki -
dorzucił Connor.
- Najpierw muszę schudnąć, żebym mogła się zmieścić
w przyzwoitą suknię ślubną - oświadczyła Lily. - Chcę,
żeby wszystko było idealne.
- Sama jesteś idealna. Katie też. Ja nie jestem, ale wy
obie to rekompensujecie. Tak że w trójkÄ™ jesteÅ›my w po­
rządku. Prawda? - Connor zwrócił się do Blythe.
- Oczywiście. Jesteście idealni.
Connor objÄ…Å‚ Lily.
- Do licha, kiedy wreszcie pozwolisz mi zrobić z siebie
uczciwÄ… kobietÄ™?
- Na razie masz zbyt dużo zajęć na głowie - odrzekła.
- Z tym przejmowaniem wytwórni i...
- Kiedy? Kiedy odbędzie się nasz ślub? - Connor był
uparty.
- Pogadamy o tym wieczorem - obiecała Lily. - Gdy
wrócę do domu.
- Sądziłem, że pojedziesz razem ze mną i z dzieckiem.
- Nie. Cait i ja zabieramy naszÄ… podróżniczkÄ™ na ko­
lacjÄ™.
- Czyżby? - zdziwiła się Blythe. - Pierwszy raz o tym
słyszę.
144 " POTRÓJNE WESELE
- Musisz opowiedzieć, jak było w Grecji - odparła
Lily.
- Tak naprawdę to interesuje cię, dlaczego zerwałam
z Alanem i zdecydowałam się przenieść do Gage'a.
- Jasne - przyznała Lily. - Cait mówiła, że popierałaś
jej związek ze Sloanem. Potem robiłaś wszystko, żebym
była z Connorem. Teraz nasza kolej, aby zająć się tobą.
Lily i Cait umówiÅ‚y siÄ™ w barze  U Flynna" przy Bache­
lor Arms. Było to wprost wymarzone miejsce na krótkie
spotkania z sÄ…siadami i codziennÄ… wymianÄ™ ploteczek.
- Zarezerwowałam ci twój ulubiony kąt - oznajmiła
z uśmiechem kelnerka na widok Lily.
Była nią Bobbie-Sue 0'Hara, zatrudniająca się także
dorywczo jako aktorka. Gdy obie mieszkały w Bachelor
Arms, zanim Lily przeniosła się do luksusowego domu
w Malibu, który Connor kupił dla swej nowej rodziny,
znały się mało. Teraz jednak, pracując z Gage'em w jego
apartamencie, Lily zaprzyjazniÅ‚a siÄ™ z sympatycznÄ… kel­
nerkÄ….
Niekiedy musiała z kimś zostawić dziecko. Wówczas
Bobbie-Sue chętnie podejmowała się opieki nad Katie.
Ktoś cyniczny mógłby powiedzieć, że pomagała Lily tylko
dlatego, że jej ukochany zostaÅ‚ nowym wÅ‚aÅ›cicielem Xana­
du Studios. Lily ceniła jednak Bobbie-Sue, uważając ją
przede wszystkim za uczynnÄ… sÄ…siadkÄ™.
- Jak było w Grecji? - spytała kelnerka, gdy Lily
i Blythe zajęły miejsca przy stoliku.
- Zwietnie. - Ciekawskiej Bobbie-Sue Blythe nie
chciała mówić więcej. - Pogoda piękna, przez cały czas
świeciło słońce, jadłam o wiele za dużo.
- ByÅ‚am w Grecji z rodzicami, podczas podróży po Eu­
ropie po skończeniu szkoły średniej - powiedziała Bobbie-
POTRÓJNE WESELE " 145
-Sue. -I zakochaÅ‚am siÄ™ w niesamowicie przystojnym kel­
nerze.
- Wygląda na to, że tak reagują na Grecję wszystkie
nastolatki - zaśmiała się Blythe.
- Ja po maturze zakochaÅ‚am siÄ™ w malarzu. We Floren­
cji - odezwała się Lily.
- WÅ‚oski malarz to coÅ› wiÄ™cej niż grecki kelner - roz­
marzonym głosem stwierdziła Bobbie-Sue.
- Ale ja byÅ‚am we Florencji w stanie Kansas - sprosto­
wała rozbawiona Lily. Pochodziła z biednego domu. Teraz
los się do niej uśmiechnął. Miała wyjść za mąż za bogatego
człowieka. Kiedy poznała go w Bachelor Arms i zakochała
się, była pewna, że Connor, podobnie jak ona, nie ma
pieniędzy. Wiedziała jednak, że miłość i lojalność znaczą
w życiu więcej niż majątek. - Matt Stewart był studentem
szkoły pedagogicznej w Emporia - ciągnęła. - Któregoś
lata, żeby dorobić, malował stajnię mojego ojca. Akurat
przeczytaÅ‚am książkÄ™ z historii sztuki i byÅ‚am pod wraże­
niem dzieł Michała Anioła., Dostrzegłam podobieństwo
między Mattem a Dawidem.
Blythe i Bobbie-Sue głośno się roześmiały.
- %7Å‚aÅ‚ujÄ™, że rodzice nie wywiezli mnie do Kansas - po­
wiedziała kelnerka.
Blythe przypomniaÅ‚a sobie, co mówiÅ‚a o niej Cait. Mi­
mo że Bobbie-Sue pochodziła z zamożnej rodziny, sama
zarabiała na życie w barze  U Flynna", marząc o dniu,
w którym zostanie prawdziwą aktorką.
Podała karty potraw i zwróciła się do Blythe:
- Odnalazłaś Nataszę?-spytała.
- Tak.
- Mówiła coś ciekawego o Aleksandrze i Patricku?
- Niewiele.
146 " POTRÓJNE WESELE
- Będziesz realizowała ten film?
- Tak.
- To dobrze. Cait wspominała, jak bardzo ci na tym
zależy. - To powiedziawszy, odeszła od stolika.
Blythe zrobiło się przykro, że dla tej miłej dziewczyny
nie ma w jej filmie żadnej roli.
- Wydaje mi się, że Bobbie-Sue jest znacznie twardsza,
niż na to wygląda - odezwała się Lily.
- A my jesteśmy inne? - mruknęła Blythe. - Czy ona
potrafi grać?
- Ma dobre referencje. Connor mówił, że w Yale grała
Laurę w  Szklanej menażerii" Tennessee Williamsa.
Lily wiedziała dużo o Bobbie-Sue.
- Connor zgodził się ją przesłuchać. A także Brendę.
- Były bliskimi przyjaciółkami. - Ale nie dlatego, że to
sugerowałam.
- Jasne, że nie - odparła Blythe. Dobrze wiedziała, że
dla Lily Connor zrobi wszystko. - A propos twego ukocha­
nego. Kiedy zamierzacie się pobrać? - spytała.
- Nie mam pojęcia. Gdyby chodziło tylko o nas dwoje,
moglibyśmy zrobić to zaraz.
- Jeśli się dobrze orientuję, więzy małżeńskie obejmują
zazwyczaj dwie osoby - zakpiła Blythe.
- Tak, ale Connor to nie jest ktoÅ› zwyczajny.
- To prawda. Jest człowiekiem, którego kochasz.
- Bogatym - uzupełniła Lily.
- SÄ…dziÅ‚am, że do jego pieniÄ™dzy zdążyÅ‚aÅ› siÄ™ już przy­
zwyczaić.
- Tak. Miło się nie martwić, czy starczy na życie do
końca miesiąca.
- Więc w czym tkwi problem?
- Chodzi o samo wesele. Już raz to przeżyłam i teraz
POTRÓJNE WESELE " 147
chciaÅ‚abym, żeby byÅ‚o skromne. Tylko rodzina i przyjacie­
le. Skoro jednak wychodzÄ™ za Connora, to...
- Zrobi to, co zechcesz - stwierdziÅ‚a Blythe. - Rozma­
wialiście na ten temat?
- Oczywiście.
- I co?
- Ma być tak, jak zechcę.
- No więc ślub będzie skromny. O co jeszcze chodzi?
- O jego nazwisko.
- Co takiego?
- To czÅ‚owiek bardzo znany. Kiedy miaÅ‚ zaledwie dwa­
dzieścia pięć lat,  Time" wybrał go na człowieka roku.
CiÄ…gle cytujÄ… Connora w  Wall Street Journal". Jest sÅ‚aw­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl