[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dził Nick, kiedy zostali sami.  Gdy przechodziłem
przez korytarz, słyszałem chóralny śmiech wielu
ludzi. Widać, że to bardzo zżyta rodzina.
Cassie poczuła ukłucie tęsknoty za własnym
domem. Dobrze, że nie powiedziała rodzicom
o zmianie planów podróży. Teraz niepokoiliby się
bardzo. Nagle przyszło jej coś do głowy.
 Masz swój telefon?  spytała.
 Owszem. Bo co?
 Tak sobie tylko pomyślałam. Moja mama
może zadzwonić do mnie, żeby dowiedzieć się,
o której przyjadę jutro rano. A Polly, oczywiście,
powie jej, że już dawno pojechałam.
 Psiakrew! Masz racjÄ™!
Pani Lovell, jak zwykle, ucieszyła się, gdy usły-
szała głos córki. Cassie postanowiła nie denerwo-
wać jej. Powiedziała, że wciąż jest w Londynie.
Mimo zdziwienia w oczach Nicka. Starannie unika-
ła odpowiedzi na pytanie o dokładną godzinę przy-
jazdu następnego dnia. Zapytała jeszcze o Alice
260
i Emily i rozłączyła się. Pózniej, idąc za radą Nicka,
zatelefonowała do domu w Shepherd s Bush.
 Co się stało?  spytała Polly.
 Gdyby zadzwoniła moja mama, powiedz, że
jestem w wannie albo coś takiego. I że zadzwonię
pózniej. A potem zadzwoń do mnie.  Podała jej
numer telefonu Nicka.
 Co ty wyrabiasz, Cassie Lovell?  GÅ‚os Polly
wibrował ciekawością.  Czy może, przypadkiem,
jest z tobÄ… pirat?
 Wyjaśnię ci wszystko, kiedy się zobaczymy.
Nie martw siÄ™, jestem absolutnie bezpieczna. Weso-
łych świąt.  Szybko wyłączyła telefon, żeby Polly
nie mogła zadać kolejnych pytań.
 Masz całkowitą słuszność  odezwał się Nick.
 Co masz na myśli?
 Choć nic na to nie wskazuje  powiedział
ponuro  jesteś absolutnie bezpieczna. Chociaż
jesteśmy zmuszeni zamieszkać w jednym pokoju,
przysięgam, że nie pozwolę sobie wykorzystać tego
wżaden sposób.
ROZDZIAA SZÓSTY
Ted Bennett przyniósł parujący dzbanek grzane-
go wina i dwa gliniane kubki.
 To powinno dobrze wam zrobić  powiedział
z jowialnym uśmiechem.  A przy okazji, zaniosłem
wasze walizki na górę. Kiedy będziecie gotowi,
zastukajcie w drzwi, zza których dolatuje najwięk-
sza wrzawa. Dzisiaj nici z telewizji, więc moje
dzieciaki zmusiły mnie, bym dał im po szklaneczce
tego specjału. I teraz grają w coś i są strasznie
hałaśliwe. Ale nie martwcie się. W waszym pokoju
nic nie będzie słychać.
Cassie wciąż miała w uszach słowa Nicka. I wo-
lałaby przyłączyć się do grających, zamiast iść spać.
Spojrzała na kanapę. Ale Nick czytał chyba w jej
myślach.
 Nie, Cassie  zaprotestował.  Jeśli ktoś miał-
by tu spać, to ja.
 Ogień zgaśnie szybko  zauważyła.  Do rana
zmarzniesz na kość.
 Ty też.  Przyglądał się jej z uwagą.  Po-
262
słuchaj, Cassie, jest zbyt zimno, bym mógł spać
w samochodzie. Jeżeli nie chcesz poprosić o miejs-
ce w łóżku Tansy, musimy zadowolić się tym, co
mamy. Jeżeli nasz pokój ma osobną łazienkę, mogę
przespać się w wannie.
Nagle Cassie poczuła się strasznie głupio. Po-
trząsnęła głową. Nalała wina do kubków.
 Nie chcę cię na to skazywać  powiedziała.
 Najpierw obejrzyjmy pokój, zanim zaczniemy
spierać się o to, gdzie kto ma spać.
 Nie winię cię  odparł markotnie.  Nie masz
powodu, by zaufać Seymourowi.
Ostrożnie spróbowała wina. Potem łyknęła więcej.
 Doskonałe  pochwaliła.  Mówiąc szczerze,
dzień, w którym Max obrzucił Julię oskarżeniami,
był dla niej dniem szczęśliwym. Jak dla mnie, Max
był zbyt zazdrosny i zaborczy, ale dla niej nic to nie
znaczyło. Kochała go tak bardzo, że ta jego zachłan-
ność poruszyła ją do głębi.
 Był skończonym głupcem, wyrzucając ją  po-
wiedział Nick gniewnie.
 Nie.  Cassie energicznie pokręciła głową.
 Max nie wyrzucił Julii. Ona sama odeszła. Kiedy
rzucił jej w twarz oskarżenia na temat ojcostwa jej
dziecka, coś w niej pękło.
Nick patrzył na Cassie z nieskrywanym zdumie-
niem.
 Tamtego dnia musiałem wyjechać do Nigerii.
Dlatego nigdy nie poznałem szczegółów. Praw-
dziwym szokiem była dla mnie wiadomość, że się
263
rozeszli. Ale zawsze sądziłem, że to Max wskazał
Julii drzwi. Tak jak mnie.
Pokręciła głową.
 Po kłótni Max zamknął się w pokoju z butelką
whisky. Alice była w tym czasie u babci. Kiedy więc
Max opróżniał butelkę, Julia spakowała się i opuś-
ciła dom.
 Próbował szukać jej?
 Oczywiście. Kiedy zorientował się, że ode-
szła, wpadł we wściekłość. Gdy wytrzezwiał, popę-
dził do Chastlecombe, ale Julia nie chciała z nim
rozmawiać. Posunął się za daleko. Takiego oskar-
żenia nie mogła mu przebaczyć.
Nick gwizdnÄ…Å‚ cicho.
 Myślałem, że to Max nie chciał jej widzieć.
 Tak ci powiedział?
 Nie. Nigdy nie chciał o tym rozmawiać.
 Kiedy Julia odmówiła powrotu, Max uznał, że
najlepiej zemści się, gdy zabroni jej kontaktów
z Alice. W ten sposób zranił ją okrutnie. A najbar-
dziej ucierpiała na tym Alice.  Cassie potrząsnęła
głową.  Tak między nami, Dominiku Seymour,
myślę, że Julia bardzo przeżywa zniknięcie Maxa.
I nie tylko z powodu Alice.
 Co za idiotyczna, niepotrzebna historia.  Nick
westchnął ciężko. Sięgnął po dzbanek z winem.
 Chcesz jeszcze? Nasz gospodarz miał rację. To
naprawdę poprawia krążenie.
 Odrobinę. Smakuje niewinnie, ale założę się,
że potrafi powalić konia.
264
 Zaryzykuję.  Rozsiadł się wygodnie, wyciąg-
nął nogi.  Dzisiaj nie zamierzam już nigdzie
jechać. Mogę więc sobie pozwolić. Na picie, rzecz
jasna.
Gawędzili jeszcze jakiś czas. W końcu wino
skończyło się, a ogień na kominku przygasł. Z każdą
chwilą Cassie była coraz bardziej zdenerwowana.
W końcu nie wytrzymała. Wstała, unikając wzroku
Nicka.
 Ci ludzie na pewno wstali bardzo wcześnie.
Chyba lepiej już pójdę.
Zerwał się na równe nogi i otworzył jej drzwi.
 Dam ci kilka minut  powiedział.
 Dziękuję  odparła.
W całym domu panowała cisza. I tylko spod
drzwi na końcu korytarza sączyła się smuga światła.
Cassie zastukała. Z lichtarzem w dłoni, Grace Ben-
nett zaprowadziła Cassie na piętro.
 Ten pokój jest oddalony od reszty, w starej
części domu. Będziecie więc mieli spokój.
Pokój był niski. W oknie wisiały ciężkie zasłony.
I stało tam tylko jedno łóżko.
 Tutaj macie łazienkę  powiedziała pani Ben-
nett, ustawiając dookoła kilka płonących świec.
 Niestety, dzisiaj nie ma tu żadnego ogrzewania.
Będzie trochę chłodno.
Cassie uśmiechnęła się.
 Jest wspaniale  powiedziała.  Mieliśmy dużo
szczęścia, że tu trafiliśmy. Nie wiem, jak mam
dziękować.
265
 Przecież to żaden kłopot, moja droga. Zniada-
nie możecie zjeść, kiedy zechcecie, po siódmej.
Zawołajcie, kiedy się obudzicie, a przyniosę tacę.
Cassie usiadła na krześle i zdejmując buty, roz- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl