[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak ty!  powiedział nieprzyjemnym tonem i nawet
wpółmroku dostrzegł wyraz zdumienia i bólu na
jej twarzy.  Nie ona strzelała, ale i tak na nią spada
cała odpowiedzialność.  Jego słowa przepełnione
były gniewem, żalem, pretensją. Cudowny nastrój
intymności i czułej więzi prysł.
Luke poczuł obrzydzenie do siebie. Czy musiał
popsuć wszystko w takiej chwili? Dlaczego nie
powstrzymał się w porę? I dlaczego ta kobieta
wyzwalała w nim takie emocje, taki żar pożądania?
Przecież gardził takimi jak ona!
DOBRANA PARA 79
 Luke?  cicho szepnęła Suzy.
Dlaczego się nie odzywa, myślała z rozpaczą.
Dlaczego się odsuwa, chociaż tak bardzo jest sprag-
niona jego bliskości. Nie tylko fizycznej.
Lucas wciąż czuł delikatny dotyk warg na bliz-
nie. Ból od postrzału, który wtedy otrzymał, był
jednak niczym w porównaniu z bólem wspo-
mnień. Wgłowie widział obrazy, o których wo-
lałby już nie pamiętać, ale nie potrafił się od
nich uwolnić. Dymiące ruiny czegoś, co kiedyś
było czyimś domem. Młoda, piękna kobieta, któ-
ra w nim mieszkała, leżąca na ziemi. Zamor-
dowana. A wszystko przez jakÄ…Å› cholernÄ… pseu-
dodziennikarkę, która nie chciała posłuchać jego
rozkazu!
 Nie myśl, że fakt, że poszliśmy do łóżka, coś
zmieni!  poinformował Suzy bardziej brutalnie,
niż zamierzał.  W końcu obydwoje wiemy, że seks
jest preferowanym przez ciebie sposobem osiÄ…ga-
nia celów. Ale tym razem ci się nie uda!
Suzy miała wrażenie, jakby niebo, w którym
przed chwilą była, zwaliło się jej na głowę. To on
osiągnął swój cel. Rozmyślnie wykorzystał ją i po-
niżył. Dla niej seks był nierozerwalnie związany
z uczuciami, z bliskością nie tylko fizyczną, ale
i emocjonalną. Naiwna idiotka, jak mogła się łu-
dzić, że pułkownik Soames, twardziel, który ma
niejedno na sumieniu, myśli podobnie?
80 PENNY JORDAN
Przepełniona wstydem i upokorzona odwróciła
się do niego plecami i skuliła się w pościeli. W sy-
pialni zapadła dręcząca cisza.
ROZDZIAA ÓSMY
 Nudzi mi siÄ™!  marudzenie Charliego wy-
rwało Suzy z nieprzyjemnych rozmyślań o wyda-
rzeniach ostatniej nocy.
Siedziała przy śniadaniu z dziećmi Vereya. Mi-
nister od rana omawiał jakieś ważne sprawy służ-
bowe z Soamesem.
 Nie wolno im przeszkadzać  poinformowała
Lucy tonem troskliwej sekretarki. W tej chwili
wyglądała na dużo starszą niż w rzeczywistości.
A więc to z powodu spraw służbowych Luke a
nie było już rano w pokoju. Ucieszyła się, że
przestał jej pilnować. Wcale nie marzyła o spot-
kaniu z nim, po tym jak ją potraktował ostatniej
nocy.
 Może byśmy tak poszli popływać?  Wczoraj
ze wzgórza widziała, że na terenie posiadłości jest
piękny, duży basen.
 Nie możemy!  płaczliwie odezwał się Char-
lie.
 Mamusia zapomniała dać nam kostiumy ką-
pielowe. W ogóle spakowała nie takie ubrania, jak
trzeba  wyjaśniła z nieszczęśliwą miną Lucy.
Zapomniała? Suzy po raz kolejny z niechęcią
82 PENNY JORDAN
pomyślała o matce tych biednych dzieciaków. Mo-
żliwe, że zrobiła to specjalnie, aby utrudnić życie
ich ojcu!
 Poproście tatę, żeby kupił wam nowe rzeczy
 podsunęła.
W mieście sporo było sklepów, które co prawda
nie należały do tanich, ale sir Peter nie wyglądał na
kogoś, kto liczy się z pieniędzmi.
Do jadalni weszła służąca, aby posprzątać ze
stołu, i Suzy przez uchylone drzwi dostrzegła stoją-
cego na korytarzu, potężnego mężczyznę. Do tej
pory nie zauważyła żadnych straży, lecz ten czło-
wiek musiał być jednym z ludzi pułkownika. Pode-
jrzewała, że gdyby spróbowała się stąd wydostać,
natychmiast znalazłaby się ochrona. Daleko by nie
uciekła!
Po raz kolejny bezskutecznie usiłowała odgad-
nąć, jaka tajna operacja sprowadziła Luke a do
Włoch. Faceci w mercedesie, których wczoraj wi-
działa, musieli mieć z tym coś wspólnego. Ba, lecz
co to mogło być? Chyba nic ryzykownego, bo
inaczej nie pozwolono by przecież na obecność
dzieci. Sir Peter nie był zbyt troskliwym ojcem, ale
nie pozwoliłby, aby coś im zagrażało!
 Taty nie ma co prosić, bo i tak powie, że
pracuje i nie ma czasu...  smutno stwierdziła
Lucy.
 Suzy wezmie nas na zakupy!  radośnie wy-
DOBRANA PARA 83
krzyknął Charlie.  Chodzmy zapytać tatę!  Chło-
piec żwawo zeskoczył z krzesła.
 O co zapytać?  Suzy drgnęła, słysząc głos
Vereya, który pojawił się w drzwiach razem z Lu-
casem.
 Tato, mama zapomniała zapakować nam ko-
stiumy kÄ…pielowe, szorty i inne rzeczy  z ociÄ…-
ganiem wyjaśniła Lucy. Widać uważała, że opo-
wiadając o niedopatrzeniu matki, postępuje wo-
bec niej nielojalnie. Jednak pokusa kÄ…pieli prze-
ważyła.
Charlie dokończył, przerywając siostrze:
 No właśnie! I pomyśleliśmy, że Suzy mogłaby
pójść z nami na zakupy!
Mężczyzni popatrzyli na Suzy. Z twarzy Petera
wyczytała absolutną aprobatę. Luke miał taką mi-
nę, że przeszył ją dreszcz.
Momentalnie odżyły w niej emocje, które przez
cały ranek usiłowała zignorować. Upokorzenie
i wstyd wróciły z taką samą siłą jak pożądanie.
Gardziła sobą. Jak po tym wszystkim mogła go
pragnąć?
Jak z oddali dotarł do niej głos Vereya:
 Doskonały pomysł! Moja droga, spadłaś nam
z nieba!
 Peter, nie wydaje mi siÄ™...  zaczÄ…Å‚ Luke,
piorunujÄ…c spojrzeniem Suzy.
 Och wiem, stary, że chcesz ją mieć tylko dla
84 PENNY JORDAN
siebie! Ale dzieciaki byłyby zawiedzione, a tego
przecież nie chcesz?
Pułkownik zaplanował już sobie przedpołudnie.
Zamierzał nadgonić papierkową robotę, a potem
przycisnąć prezydenta Njamblę, aby wyznaczył
wreszcie datę swojego przyjazdu. No, ale przecież
powinien się spodziewać, że podstępna reporterka
posłuży się dziećmi, aby spróbować ucieczki!
Na szczęście zdążył już wydać odpowiednie
polecenia swoim ludziom. Nikt nie opuści posiad- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl