[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rourke zdawał sobie sprawę z tego, że jego oddech mimo wysiłku jest równomierny.
Podobnie było z Natalią. Na otwartej przestrzeni z powodu rozrzedzenia atmosfery oboje
męczyli się dużo szybciej. Tymczasem organizm Michaela przez piętnaście lat zdołał się
przystosować do nowych warunków. Ale w Arce, gdzie funkcjonowała klimatyzacja,
powietrze było zbliżone do tego jakie nigdyś było na powierzchni Ziemi. Rourke-junior miał
trudności z oddychaniem. Zatrzymali się w połowie korytarza, który przemierzali po raz
pierwszy. John wytężył wzrok, aby zobaczyć, co znajduje się na drugim końcu. Przejście
zamykała duża stalowa brama.
- Piwnice - szepnęła Natalia.
Michael szedł dalej wolnym krokiem i dalej na głos prowadził swe rozważania:
- Jeśli dowiedzieli się, że udało nam się dostać do środka Arki, wiedzą, że brama
zamykająca wylot szybu wentylacyjnego jest uszkodzona. W obawie przed kanibalami
mogli...
- %7łyli w ciągłym strachu - zauważyła Natalia.
-... zamknąć się tam na wieki, jak na dżentelmenów przystało, stary Minister i cała
jego ekipa. - Rourke dokończył zdanie za syna, chociaż Michael miał na myśli co innego.
Potem John zdjął z ramienia karabin M-16 i odbezpieczył broń. Spojrzał na syna i, ni stąd, ni
zowąd, zapytał:
- Czy kanibale mieli zamiar zgwałcić Madison?
- Nie - wykrztusił Michael.
- Czy Madison mówiła ci, dlaczego nie została nałożnicą?
- Nie. Co to u diabła ma wspólnego z piwnicami? - zapytał Michael nieco zirytowany.
- Jeszcze nie wiem, dopiero się nad tym zastanawiam. To wszystko. Zapomnij o tym -
powiedział Rourke i skierował się w stronę bramy.  Jeśli nic nie było z Madison... - myślał i
nagle przypomniał sobie, że podczas walki z kanibalami zauważył, że wszyscy byli
wykastrowani. Zatrzymał się na końcu korytarza. Miał na rękach grube, skórzane rękawiczki,
ale wolał nie ryzykować. Wyciągnął z pochwy nóż i przyłożył ostrze do bramy. Nie było
iskrzenia. Następnie, końcem lufy karabinu M-16, dotykał pokręteł z cyferkami na klamkach.
Obie ręce trzymał na kolbie, która była z tworzywa sztucznego. Nic nie wskazywało na to, że
wejście do piwnic było pod napięciem. John spojrzał na prawo. W niszy zobaczył
dwuskrzydłowe wahadłowe drzwi, które otwierały się zarówno na zewnątrz jak wewnątrz.
Klamki obu skrzydeł były ciasno związane łańcuchem. Końce łańcucha spinała kłódka.
- Natalio, tobie przypada zadanie otwarcia bramy do piwnic. Ty, Michael, osłaniaj ją.
Zawołajcie mnie, kiedy skończycie.
- Dokąd idziesz? - zawołał Michael. - Co u diabła...
- Rób, co ci mówię - odparł Rourke i oddali się na odległość pięćdziesięciu kroków.
Po chwili zatrzymał się i stanął twarzą do dwuskrzydłowych drzwi. Przyłożył kolbę karabinu
M-16 do ramienia, wycelował w kłódkę i strzelił.
- Co u diabła... - zawołał Michael. Rourke spudłował.
- Nic, nieważne - rzekł John. Wziął poprawkę i strzelił jeszcze raz. Aańcuch drgnął,
ale kłódka nie puściła.
- Jeśli chcesz zerwać łańcuch - zawołał Michael do ojca - to wystarczy mi to
powiedzieć.
- Masz rację. Chyba poniosły mnie nerwy. Pokaż więc, co potrafisz tą swoją armatą.
Michael zbliżył się do niego i stanął u jego boku. Wyciągnął przed siebie magnum.
- Zatkaj uszy, Natalio! - zawołał Rourke.
Z nierdzewnej niklowanej lufy posypały się iskry, a rewolwer, mimo że Michael
trzymał go oburącz, odskoczył do tyłu. Michael obejrzał cel i znowu nacisnął spust.
- Gotowe - oświadczył, zdmuchując pył z lufy. Rourke opuścił ręce z uszu.
- Nie wdawaj się nigdy w strzelaninę w zamkniętym pomieszczeniu. Huk wystrzału
mógłby uszkodzić ci bębenki.
- Co takiego? - zawołał Michael. - Nic nie słyszę!
Po chwili uśmiechnął się do ojca. Rourke udał, że chce go uderzyć pięścią. Michael
wykonał unik i wybuchnął śmiechem.
John ruszył w kierunku dwuskrzydłowych drzwi. Zbliżając się do nich, miał mieszane
uczucia. Kłódka była rozbita. Cieszył się, że ma takiego syna jak Michael, ale na myśl o tym,
co może znalezć po drugiej stronie ogarniało go przygnębienie.
ROZDZIAA LV
Rourke stanął na środku pokoju. Był sam. Mimo nalegań syna nie pozwolił mu wejść
do środka. Od razu poznał, że biurko, które miał przed sobą, służyło jako stół operacyjny. Do
biurka na ruchomym przegubie przymocowana była taca. Rourke odchylił prześcieradło,
które je zakrywało. Skrzywił się na widok tego co tam leżało i zaraz przykrył. Zamknął oczy.
Ministrowie mieli na sumieniu więcej zbrodni niż przypuszczał. Odwrócił się z zamiarem
opuszczenia sali, ale jego wzrok przykuła szklana gablota, która stała pod ścianą obok drzwi.
Zbliżył się, aby lepiej się jej przyjrzeć. Na górnej półce stał mozdzierz z tłuczkiem.
Był w nim biały proszek. Pozostałe dwie półki były puste. Rourke przypomniał sobie to, co
mówiła Madison, że chorym, którzy należeli do służby nigdy nie podawano lekarstw. Michael
po rozmowie z najstarszym Ministrem był przekonany, że w Arce wszelkie zabiegi lekarskie,
mające na celu ratowanie życia były niedozwolone. Rourke zastanawiał się i przez chwilę i
stwierdził, że Minister nie kłamał. Sala operacyjna służyła zupełnie innym celom. Potrząsnął
głową i wyszedł. Natalia pracowała jeszcze nad znalezieniem kombinacji do otwarcia zamka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl