[ Pobierz całość w formacie PDF ]

człowieka. Tamten ukłonił się, gdy Bentley wypowiadał jego nazwisko. - A to jest
Tse Wah.
Po przedstawieniu Tristian powiedział, że chciałby się dowiedzieć, skąd oni
pochodzą i kim są z zawodu. Prosił, by Bentley zapytał, dlaczego są przemycani z
Chin. Kiedy Bentley mówił do przybyszów, Marissa i Tristian naradzali się,
jakie zadać następne pytania. Z tyłu załoga przygotowywała się do spóznionego
posiłku i spania.
Gdy Bentley skończył rozmowę, odwrócił się do Marissy i Tristiana i powiedział,
że obydwaj uciekinierzy pochodzą z małych miasteczek w prowincji Guang-dong.
Chiang Lam był mnichem w zakonie buddyjskim, który przetrwał erę komunistyczna,
a Tse Wah był wiejskim lekarzem, współczesną wersją  bosonogiego doktora
Rewolucji Kulturalnej.
Bentley wyjaśnił, że przyczyną ich ucieczki z Chin była oferta zarobienia dużych
sum pieniędzy. Obydwaj byli zdecydowani pózniej wrócić. %7ładen z nich nic
potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego zaoferowano mu takie możliwości. - Jak
doszło do tego wyboru? - wypytywała Marissa.
Bentley zapytał przybyszów, po czym powiedział:
- Chiang został wybrany z powodu znajomości sztuki walki. W jego klasztorze
odbyły się zawody. Tse wybrano, ponieważ jest lekarzem. Nic było żadnego
konkursu, ktoś przyszedł do niego i złożył propozycje, której on nie potrafił
się oprzeć. Tse ma rodzinę, żonę i dziecko, rodziców i teściów.
Marissa spojrzała na Tristiana. - Wydaje mi się, że przyczyna jest związana z
lekarzem rzekła.
Tristian skinął głową.
- Niech pan go spyta, czy wie coś na temat leczenia niepłodności - zwrócił się
do Bentleya. - Szczególnie na temat technik in vitro. - Ja trochę mówię po
angielsku - nagle odezwał się Tse, zaskakując wszystkich. - Chiang nie mówi, ale
ja tak. Nauczyłem się nieco angielskiego w ciągu kilku lat z książek medycznych
w Kantonie, gdzie studiowałem.
- To interesujące - skomentował Tristian. - Wygląda na to, że pan pilnie
studiował.
- Dziękuję - rzekł Chińczyk. - Szkoda tylko, że lepiej czytam, niż mówię.
- Pan rozumie termin  zapłodnienie in vitro ! - spytał Tristian. - Rozumiem -
odparł Tse. - Ale wiem o tym bardzo mało. Tylko kilka wzmianek w książkach,
które czytałem.
- Czy interesuje się pan zapłodnieniem in vitro! - spytała Marissa.
- Na nic by mi się to nie zdało. W Chinach mamy za dużo ludzi i za dużo dzieci.
-
Pomimo zdenerwowania Tse zaśmiał się.
- A co pan wie o gruzlicy? - indagowała Marissa. - Czy jest ona problemem w
Chinach? Czy widział pan dużo przypadków?
- Ostatnio nie. Chiny mają ogólnonarodowy program szczepień BCG. Przed rokiem
1949 gruzlica była szeroko rozprzestrzeniona, szczególnie tutaj, na południu
Chin.
Szczepionka BCG zmieniła tę sytuację.
- Co pan powie o heroinie? - spytał Tristian.
- Nie mamy heroiny. Narkotyki nie stanowią w Chinach problemu.
- A co na temat chorób wenerycznych? - zapytała Marissa. - Bardzo mało przypadków -
odpowiedział Tse. - Komuniści pozbyli się chorób wenerycznych, jak również opium, i uruchomili
program nastawiony na profilaktykę. Nie było pieniędzy na leczenie w zachodnim stylu.
- Co pan powie o swojej praktyce? - dociekał Tristian. - Co obejmuje? - Typowa
praktyka w terenie - odparł Tse. - Prowadziłem małą przychodnię, odpowiedzialną
za edukację zdrowotną, regulację urodzin i szczepienia ochronne dla niemal
czterech tysięcy wiejskich ludzi. Często leczyliśmy dużo lżejsze choroby, a w
poważniejszych sprawach kierowaliśmy do szpitala okręgowego.
- Czy stosuje pan tradycyjną chińską medycynę? - spytała Marissa. - Tak, jeśli
pacjent tego wymaga - odrzekł Tse. - Mamy kontakty z zielarzami i
akupunkturzystami. Ale ja studiowałem współczesną medycynę w Kantonie, chociaż
dysponowałem bardzo nielicznym nowoczesnym sprzętem. Marissa spojrzała na
Tristiana.
- Moje pytania się skończyły - stwierdziła.
- Moje też - powiedział Tristian. Zmienił pozycję. Wszyscy siedzieli na
pokładzie ze skrzyżowanymi nogami. Zwracając się ponownie do Tse, spytał: - Kto
was rekrutował?
- Triada Biały Lotos - odparł Tse.
- Czy w Chinach są triady? - spytała Marissa.
- O, bardzo dużo - wtrącił się Bentley. - W końcu stamtąd się wywodzą. - Niech pan spyta mnicha,
dlaczego jego znajomość sztuk walki jest tak ważna - polecił Tristian.
- Ja mogę odpowiedzieć rzekł Tse. - Chiang został najęty, by mnie chronić.
- Dlaczego pan potrzebuje ochrony? - zapytał Tristian.
- Tego nie wiem.
- Czy któryś z was wcześniej był gdzieś poza Chinami? - pytał Tristian.
- Nigdy odpowiedział Tse.
- I nie macie przy sobie żadnego bagażu?
- %7ładnego.
- Czy w ogóle macie coś przy sobie?
- Nic.
- Czy wieziecie jakieś narkotyki?
- %7ładnych.
- A robicie to wszystko dla pieniędzy?! - Tse skinął głową. - Obiecano nam sumy w wysokości
wieloletnich poborów. Już przed wyjazdem otrzymałem tyle pieniędzy, co za cały rok pracy. - Jak
długo zamierza pan być za granicą?
- Nie jestem pewien. Rok, najwyżej dwa.
Tristian przeczesał dłonią włosy. Potrząsnął głową i rzucił na Marissę
zakłopotane spojrzenie.
- Obawiam się, że nie wiem, o co jeszcze pytać. Zupełnie się pogubiłem. Nagle
wszyscy zdali sobie sprawę z jeszcze czyjejś obecności. Spojrzawszy w górę
zobaczyli kapitana. Gdy zauważył, że go spostrzegli, odezwał się. Bentley
tłumaczył:
- Kapitan chce wiedzieć, czy będziemy coś jedli. Jego żona przygotowała dla nas
posiłek.
- Czemu nie? - stwierdził Tristian, wstając. - Powinniśmy coś dostać za te
cholerne trzy i pół tysiąca dolarów.
Kilka godzin pózniej Marissa i Tristian leżeli na bambusowych matach na tylnym
pokładzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl