[ Pobierz całość w formacie PDF ]

posążki bogów przedstawiające  postacie w hełmach ?
- Dlaczego w malowidłach naskalnych z różnych stron świata powtarzają się te same
motywy?
- Dlaczego starożytna ludzkość zadawała sobie tyle trudu, by wydrapywać w podłożu
wizerunki w widocznych tylko z powietrza miejscach?
- Dlaczego ludzie budowali świątynie, w których mieszkali  bogowie ?
- Z jakiego powodu budowle świątynne często stanowią duplikaty  niebiańskich
rezydencji albo też latających siedzib  bogów ?
- Skąd stare kultury, jak na przykład kultura Majów, czerpią swoją zadziwiającą wiedzę
astronomiczną i matematyczną?
- Z jakiego zródła zaczerpnęli Majowie swoje  tabele zaćmień , zadziwiające daty
wszystkich zaćmień Słońca i Księżyca tak w przeszłości, jak w przyszłości? Kto przekazał im
dane na temat czasu obiegu Wenus wokół Słońca, które są tak dokładne, że po 6 tysiącach lat
wystarczyło je skorygować tylko o jeden dzień?
- Na jakiej podstawie starożytni kronikarze i prorocy z całą mocą twierdzą, że pewne
wiadomości otrzymali od  niebiańskich nauczycieli ?
- Ile jest prawdy w zapewnieniach starożytnych  bogów , że to oni etapami stworzyli
Ziemię wraz z żyjącymi na niej istotami?
Głos ma teraz nauka. Jeśli odpowie na te pytania, powstanie nowy, pełniejszy obraz
świata. Trzeba będzie zrewidować niektóre poglądy, lecz w końcu  przyznać się do pomyłki, to
przecież nic innego, jak przyznać się, że dziś jest się mądrzejszym niż wczoraj , jak twierdził
mój rodak Johann Kaspar Lavater ( 1741-1801 ).
Kiedy już wymieniłem rzeczy wykonalne z technicznego punktu widzenia, chciałbym
teraz przedstawić pewne fantazje na temat tego, co byłoby jeszcze możliwe.
Terraforming
James Edward Oberg pracuje jako missionflight controller, kontroler lotów w Centrum
Lotów Księżycowych NASA w Houston. W roku 1981 opublikował godną uwagi książkę
zatytułowaną New Earths, czyli Nowe Ziemie [28]. Ukazuje tam fantastyczne możliwości
nadawania obcym planetom za pomocą sztucznych środków charakteru przypominającego
ziemski.  Być może zabrzmi to zdumiewająco, ale koncepcja przekształcania sztucznymi
środkami całych planet częściowo nie jest aż taka rewolucyjna. Od tysięcy lat była tematem
pojawiającym się w literaturze i mitologii - pisze Oberg.
W języku fachowców taki proces przekształcenia wrogich dla życia światów w nadające
się do zamieszkania przez człowieka nazywa się terraforming. Termin ten pojawił się po raz
pierwszy w roku 1930 w powieści science fiction W. Olafa Stapledona Last andfrst men i
oznaczał przekształcenie Ziemi, względnie stworzenie nowych światów. Oberg konkretyzuje:
 jako pierwsza kandydatka do zabiegu nasuwa się planeta Wenus. Niegdyś wierzono, iż
jest ona blizniaczą siostrą Ziemi. Dziś już wiemy, że warunki, jakie na niej panują, przypominają
średniowieczne wizje piekła. Jak na 'ziemskie' warunki Wenus jest zbyt gorąca. [...] W jej
atmosferze za wiele jest dwutlenku węgla i oparów kwasu siarkowego. Poza tym zbyt wolno
obraca się dookoła swojej osi .
Zastanawiając się, jak zmienić ten stan rzeczy, planiści od terraforming poczynają sobie
całkiem śmiało. Myślą na przykład o tym, żeby za pomocą eksplozji atomowych zmieniać orbity
komet w ten sposób, by ich szczątki uderzały o powierzchnię Wenus. Komety składają się
częściowo z lodu, który roztapia się na rozpalonej powierzchni planety powodując powstanie
niezbędnej do życia pary wodnej. Dokładnie wyliczone uderzenia komet czy też asteroid
mogłyby nadać Wenus szybszy ruch obrotowy, zbliżony do ziemskiego rytmu dnia i nocy. Oberg
pisze:  Zmieniona liczba obrotów spowoduje powstanie silniejszego pola magnetycznego i
zmniejszy ilość promieniowania słonecznego docierającego na planetę .
Następny krok to wyhodowanie w laboratoriach genetycznych sinic, których kilka tysięcy
ton trzeba by rozpylić w atmosferze Wenus. Jednokomórkowe glony (sinice) posiadają tę
rzeczywiście nadzwyczajną właściwość, że potrafią żyć nawet w wysokich temperaturach. Aby
przeżyć w skrajnie niekorzystnych warunkach, wytwarzają duże, grubościenne komórki
przetrwalnikowe z zapasem substancji pokarmowych. No i przede wszystkim rozmnażają się
masowo! W toku swojej przemiany materii spowodują zmniejszenie stężenia dwutlenku węgla w
atmosferze Wenus, wytwarzając jako produkt uboczny tlen, co pociągnie za sobą całkowitą
zmianę składu atmosfery.
Nadal jednak na tej bliskiej Ziemi planecie byłoby dla człowieka zbyt gorąco, ponadto
trzeba by usunąć efekt cieplarniany. James Oberg nie widzi problemu ze znalezieniem
rozwiązania, proponuje  dające cień, sztuczne obłoki pyłu , które będą tłumić intensywność
promieni słonecznych i spowodują opadanie pary wodnej do oceanu w postaci deszczów. Po
kilku stuleciach, jak wyliczył Oberg, na niektórych szerokościach geograficznych Wenus
panowałby już klimat odpowiadający mniej więcej temu, jaki znamy z ziemskich mórz
południowych.
Oczywiście nie będzie to przebiegać tak prosto i łatwo, jak wynikałoby z mojego
skróconego opisu tych fantastycznych pomysłów. Jest jeszcze prawdziwy problem ciśnienia
atmosferycznego panującego na Wenus, które mniej więcej stukrotnie przewyższa ziemskie
ciśnienie atmosferyczne na poziomie morza. Człowiekowi potrzebne jest ciśnienie wynoszące [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl