[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pazurach. Wymodelował je na suku rzemieślnik trudniący się kowalstwem. W Kairze
metali i kości jest pod dostatkiem, wystarczyło tylko zapłacić odpowiednią cenę.
Jeremy zdał sobie sprawę, że czarny olbrzym zaraz rzuci się po swoją broń.
Odzyskawszy pod wpływem strachu zdolność ruchów, zrobił krok naprzód,
zaciskając dłoń na kolbie pistoletu.
- Chchchch... - prychnął z nadzieją, że w ten sposób odwiedzie ghula od ataku.
Czy potwór był świadom niebezpieczeństwa, jakie stanowi broń palna?
Ghul puścił Georgesa Keoraza, który opadł bezwładnie na ziemię.
- Nie rób tego! - krzyknął Jeremy, usiłując podejść nieco bliżej.
Tymczasem ghul rzucił się na taboret.
Jeremy w ostatniej chwili zdjął palec ze spustu, gdyż chłopiec znajdował się na
linii strzału. Odskoczywszy do tyłu, przywarł plecami do ściany, próbując zmniejszyć
dystans dzielący go od ghula i zapewnić sobie punkt oparcia, aby móc lepiej
wycelować.
Jego ramiona uderzyły o mur.
Kiedy wycelował, zdążył jeszcze dostrzec, jak potwór pochyla swoją
przerażającą twarz nad świecami.
Po czym je zdmuchuje.
48
Dziecinny lęk.
Uczucie bezsilności i niepewności pojawiające się przy pierwszych nieśmiałych
oznakach życia. Zapisane w genach ostrzeżenie wprost z gadziego mózgu, wywodzące
się z czasów, gdy człowiek bał się nocnych drapieżników; z epoki, gdy cała ludzkość
doskonale wiedziała, jakie przerażenie potrafi skrywać mrok.
I właśnie ono zawładnęło teraz Jeremym.
Strach płynął z ukrytych w mózgu atawizmów przodków niczym krew ofiary,
która zdaje sobie sprawę, że jest śmiertelnie ranna.
Jeremy zaczął dyszeć.
Ghul wiedział, gdzie on się znajdował w chwili, gdy zdmuchiwał świece.
Musiał się zatem ruszyć. Natychmiast.
Jeremy przesunął w bok biodra, z najwyższym trudem panując nad własnym
ciałem.
Pazury smagnęły powietrze tuż przed jego twarzą.
Potem jeszcze raz.
Za trzecim razem rozcięły ramię detektywa, który wrzasnął z bólu.
Osunąwszy się na kolana, wypuścił z dłoni colta, który ześliznął się na ziemię.
Ghul przeorał ścianę tuż nad jego głową.
Jeremy przetoczył się do przodu, wyczuwając obecność czyjegoś ciała, które
musnął ramieniem. Przetoczył się zatem bliżej, aby się od niego uwolnić.
Tymczasem znajdujący się z tyłu potwór pociągnął nosem.
Jeremy wstrzymał oddech, który za bardzo go narażał, zdradzając jego
położenie. Pomacał dłońmi podłogę w poszukiwaniu broni. Jednocześnie bezszelestnie
posuwał się powoli do przodu.
Ghul potrącił coś dużego po prawej stronie.
W następnej sekundzie rozległo się potężne chrupnięcie pękającego drewna
beczki, która roztrzaskała się o ziemię, zalewając wszystko wodą.
Ciecz natychmiast dosięgnęła Jeremy ego, mocząc mu nogi i rękawy.
Anglik ponownie zaczął szukać po omacku.
Broń, musiał odnalezć broń.
Wtem dotknął ciepłej skóry.
Dziecięcej kostki.
Odsunąwszy się, kontynuował rozpaczliwe poszukiwania.
Zaczynało mu brakować tlenu. Musiał go wdychać coraz więcej. Jeśli nie
będzie oddychał głębiej, wkrótce stanie się niezdolny do niczego.
Tymczasem ghul poruszał się gdzieś za plecami detektywa, gotów zanurzyć
swoje mordercze szpony w jego miękkiej szyi.
Nagle Anglik poczuł pod palcami coś metalicznego. Natychmiast się cofnął. To
był jego rewolwer.
Chwyciwszy mocno broń, uniósł ją na wysokość twarzy.
Kręciło mu się w głowie. Nie mógł jednak oddychać tak głęboko, jak tego
potrzebował, gdyż zdradzałby go hałas.
W tej chwili obaj stali się myśliwymi.
Pierwszy błąd mógł się okazać fatalny w skutkach.
Jeremy odwrócił się bardzo powoli, aby znalezć się twarzą w kierunku, z
którego, jak mu się zdawało, usłyszał ghula sekundę wcześniej.
Nic.
Między jego łydkami płynęła woda.
Ghul wciągnął ślinę przez zęby. Tuż przed Jeremym. Niecały metr dalej.
Detektyw z całej siły nacisnął na spust.
Jeszcze.
Jeszcze.
Jeszcze.
Poczuł świst w uszach.
Nagle w kałużę zwaliło się olbrzymie ciało, Jeremy zaś otworzył usta, aby
nabrać tyle powietrza, ile tylko zdołał.
W wilgotnych ciemnościach rozległo się ochrypłe sapanie, do którego dołączył
zduszony bulgot. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl