[ Pobierz całość w formacie PDF ]

fasady ciągnęła się gablota przedstawiająca, niczym nimb świetności Hydry, zdjęcia
mężczyzn ubranych w skafandry, pod wodą, na statkach, okrętach podwodnych,
platformach naftowych.
Nie zatrzymując się, Nathan minął budynek, chcąc najpierw drobiazgowo obejrzeć
okolicę. Wyglądało na to, że firma nie posiada własnego parkingu. To mu ułatwiało
sprawę. Okrążył budynek, sprawdzając, czy nie ma drugiego wyjścia, zawrócił i
zaparkował w niewielkiej odległości od bramy. Miejsce było doskonałe. Mógł stąd
swobodnie obserwować wszystkich wchodzących i wychodzących pracowników.
Otarł rękami twarz, jakby chciał usunąć z niej maskę zmęczenia. Postanowił czekać.
Tylko w ten sposób będzie mógł otrzymać odpowiedź na dręczące go pytania.
Dokładnie o dziewiętnastej otworzyły się automatyczne drzwi, ukazując dwie
postacie. Jedną była kobieta w ciemnym kostiumie, owinięta białym wełnianym
szalem, drugą zaś przysadzisty mężczyzna, ubrany w kaszmirowy granatowy
płaszcz, spod którego widoczny był golf w tym samym kolorze. Nathan przyjrzał się z
zainteresowaniem mężczyźnie, przypominając sobie fotografię, na którą natknął się
w Internecie. Z całą pewnością był to Roubaud, choć nosił teraz małą siwą bródkę.
Mężczyzna i kobieta wymienili kilka słów i każde poszło w swoją stronę.
Nathan wyślizgnął się ostrożnie z samochodu i podążył za prezesem Hydry, który
szybkim krokiem szedł w kierunku dużego placu
66
widocznego na końcu ulicy. Osłaniając się przed porywami wiatru, jedną ręką
przytrzymywał kołnierz płaszcza. Zatrzymał się przed czarnym mercedesem.
Otworzył drzwi auta. W chwili gdy miał zamiar wsiąść, Nathan zatrzymał go
stanowczym ruchem. Mężczyzna nie mógł powstrzymać drżenia.
- Co to... - odwrócił głowę do Nathana - Falh?
- Chciałbym z panem porozmawiać.
- To nieodpowiedni moment. Muszę... Nathan zatrzasnął drzwi samochodu.
- Niestety, nie pozostawił mi pan wyboru. Roubaud mierzył go zimnym jak stal
wzrokiem.
- Czego pan chce?
- Dowiedzieć się, dlaczego tak usilnie mnie pan unika.
- Jestem niezmiernie zajęty.
- Niech pan da spokój. Zajęty tak bardzo, że nie znalazł pan chwili, żeby zadzwonić
do mnie i dowiedzieć się, co się ze mną dzieje?
- Myli się pan co do mnie, bardzo mnie obchodzi to, co się panu zdarzyło,
rozmawiałem kilkakrotnie z lekarzami, którzy się panem zajmowali, to wybitni
specjaliści, wiem również o pańskiej...
- Pomówmy raczej o misji HCD02 - przerwał mu Nathan.
- Otrzymał pan raport, prawda?
W tej chwili odezwał się dźwięk telefonu. Roubaud sięgnął do wewnętrznej kieszeni
palta, przepraszając.
- Wybaczy pan... Halo? Tak. Albert... potwierdzenie z kapitanatu... Leopolddok. Tak,
poprosiłem... Van Den Broke, dwóch ludzi, mechanicy... Załoga będzie na miejscu o
siódmej... Proszę do mnie jutro zadzwonić.
Ledwie Roubaud się rozłączył, Nathan wypytywał go dalej.
- To, o czym pan mówi, jest sprawozdaniem z wypadku, nie ma tam nic innego.
- Bo nie ma nic innego do dodania. Ekipa miała za zadanie odzyskać ładunek
kadmu. I zrobiła to. Koniec kropka! Co pan chce jeszcze ode mnie usłyszeć?
- Pan kłamie, Roubaud. - Na moment zaległa cisza. - Co zdarzyło się w lodach?
- Ostrzegam pana, Falh...
- Co się stało? Robi pan wszystko, żeby zataić pewne szczegóły ekspedycji?
- Jakie szczegóły? Zupełnie nie rozumiem, o co panu chodzi.
- Te, które skłoniły dwóch łajdaków do próby uprowadzenia mnie nocą ze szpitala w
Hammerfest.
67
- Niech pan posłucha, nie chciałem poruszać tego tematu, ale posunął się pan za
daleko. Musi pan wiedzieć, że doktor Larsen poinformowała mnie o przebiegu
pańskiej rzekomej... amnezji. Przekazała mi swoje obawy co do pana. Halucynacje,
ataki paranoi i cała reszta. Jest pan chorym człowiekiem. Nikt nie chciał pana
porwać. Wykorzystał pan ciemności, by uciec stamtąd nocą. Tak było. Ale teraz
dosyć już tego. Proszę mnie więcej nie nachodzić.
Roubaud wsiadł do samochodu.
Nathan miał ogromną ochotę zatrzymać go i zmusić do mówienia. Ale to tylko
skomplikowałoby sytuację. Zdawał sobie z tego sprawę. Roubaud włączył silnik
swojego mercedesa i zniknął w ulicznym ruchu.
Nathan wrócił do volva i z dużą prędkością pojechał Gemeente-straat w kierunku
l'Escaut. Był wściekły. Roubaud nic mu nie powiedział, kompletnie nic. Jednak ta
sytuacja utwierdziła go w przekonaniu, że napaść w Hammerfest łączyła się z misją
Hydry. Tylko w jaki sposób? Tego nie wiedział, ale był pewien, że Roubaud coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl