[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zbudował statek Vingilot , przez ludzi zwany Rothinzilem , i pływał po nie
znanych żadnym innym żeglarzom morzach, szukając wytrwale Valinoru; chciał
bowiem przemówić do Możnych w obronie Dwóch Pokoleń, wzbudzić litość Va-
larów i uprosić; żeby wysłali pomoc elfom i ludziom w ich ciężkiej potrzebie. Dla-
tego zarówno elfowie, jak ludzie nazwali go Earendilem Błogosławionym, spełnił
bowiem tę swoją misję, nie bacząc na trudy i niebezpieczeństwa, a z Valinoru
przybyła do Zródziemia potężna armia Władców Zachodu. Lecz Earendil nigdy
już nie powrócił do tych krain, które tak bardzo kochał.
W Wielkiej Bitwie, w której Morgoth został ostatecznie pokonany; a Thango-
rodrim zdruzgotany, tylko Edainowie spośród całego rodzaju ludzkiego walczyli
po stronie Valarów; inni ludzie wspierali Morgotha. Po zwycięstwie Władców
Zachodu zli ludzie jeżeli nie zginęli na wojnie uciekli na wschód, gdzie
liczne gromady ich pobratymców prowadziły jeszcze życie koczownicze na nie
uprawianej ziemi, nie znając żadnych praw i odtrącając w swej dzikości zarów-
no wezwania Valarów, jak Morgotha. yli ludzie przybyli między ten dziki lud
przynosząc ze sobą cień strachu i stali się jego królami. Valarowie opuścili na ja-
kiś czas tych ludzi ze Zródziemia, którzy nie słuchali ich głosu i obrali sobie za
panów przyjaciół Morgotha. Trwali więc ludzie ci w ciemnościach, nękani przez
239
mnóstwo złych stworów, które Morgoth wyhodował za czasów swego panowania,
przez demony, smoki, poczwary i przez plugawych orków, tym bardziej odraża-
jących, że byli szyderczym obrazem Dzieci Iluvatara. Nieszczęśliwy los przypadł
więc rodzajowi ludzkiemu.
Lecz Manwe uwięził Morgotha i zamknął go w otchłani poza granicami Zwia-
ta. Nie może odtąd Morgoth we własnej osobie i w widzialnej postaci wrócić na
świat, dopóki Władcy Zachodu będą nad nim panowali. Ale nasiona, które po-
siał, kiełkują, wschodzą i dają owoce, jeśli ktoś je pielęgnuje. Albowiem wola
Morgotha przetrwała i kieruje jego sługami, pobudzając ich do sprzeciwiania się
woli Valarów i do nękania tych, którzy jej są posłuszni. Władcy Zachodu dobrze
o tym wiedzieli. Toteż po usunięciu ze Zwiata Morgotha zwołali wielką naradę,
by ułożyć plany na nadchodzące wieki. Eldarów wezwali, by powrócili na Za-
chód; ci, którzy tego wezwania usłuchali, osiedli na wyspie Eressei, a jest na niej
port Avallone, miasto położone najbliżej Valinoru; wieża w Avallone jest pierw-
szym sygnałem, który zwiastuje żeglarzom, że zbliżają się do Nieśmiertelnych
Krajów po przebyciu niezmierzonych obszarów morza. Hojną nagrodę otrzymali
też Ojcowie trzech wiernych rodów ludzkich. Eonwe przybył do nich i udzielał
im różnych nauk; zostali obdarzeni mądrością i siłą, a także życiem dłuższym niż
wszyscy inni śmiertelnicy z ich rasy. Utworzono dla nich kraj nie należący ani do
Zródziemia, ani do Valinoru, od obu tych lądów odgrodzony rozległym morzem,
lecz bliższy Valinoru. Osse wydzwignął ten kraj z głębin Wielkiej Wody, Aule
go ukształtował, a Yavanna wzbogaciła. Eldarowie przenieśli tam wiele kwiatów
i zródeł z Tol Eressei. Valarowie nazwali ten kraj Andorem, to znaczy Krainą Da-
ru. Gwiazda Erendila zaświeciła jasno na zachodzie na znak, że wszystko jest już
gotowe, i służyła za przewodnika żeglarzom, a ludzie zdumiewali się widząc jej
srebrny płomyk na ścieżkach Słońca.
Wyruszyli więc Edainowie na głębokie wody szlakiem, który im wskazywała
Gwiazda; Valarowie uciszyli na wiele dni morze, zesłali pomyślny wiatr i słonecz-
ną pogodę, tak że woda lśniła przed oczyma Edainów niby drgające zwierciadło;
a piana jak śnieg umykała sprzed dziobów okrętów. Rothinzil świecił tak jasno,
że widać go było nawet rankiem, jak migotał na zachodzie nieba, a w bezchmur-
ne noce on sam tylko błyszczał, bo żadna z gwiazd nie mogła z nim się równać.
Sterując według niego, Edainowie po przebyciu niezliczonych mil ujrzeli wresz-
cie w oddali kraj dla nich przygotowany, Andor, Krainę Daru migoczącą w złotej
mgle.
Przybili do brzegu pięknej i żyznej dziedziny z wielką radością.
I nazwali ją Elenną, co znaczy W Stronę Gwiazd, a także Anadune, czyli We-
sternesse, Kraj Zachodu, a w Szlachetnym Eldarinie Numenore.
Taki był początek ludu, który w mowie Elfów Szarych zwał się Dunedainami,
Numenorejczykami, Królami Wśród Ludzi.
Dunedainowie nie zostali wyjęci spod prawa, które Iluvatar ustanowił dla ca-
240
łego rodzaju ludzkiego, byli tak jak wszyscy ludzie śmiertelni, lecz żyli bardzo
długo i nie znali chorób, dopóki ich nie dosięgnął Cień. Obdarzeni wielką mądro-
ścią i chwałą, pod wieloma względami podobniejsi byli do Pierworodnych niż do
ludzi z innych plemion. Wzrostem górowali nad wszystkimi synami Zródziemia,
oczy ich błyszczały jasnością gwiazd. Lecz liczba ich bardzo powoli wzrastała
w Krainie Daru; bo chociaż córki i synowie rodzili się jeszcze piękniejsi niż ro-
dzice, niewiele dzieci przychodziło na świat.
Główne miasto i jednocześnie port Numenoru, znajdowało się z dawna po-
środku zachodniego wybrzeża wyspy i nazywało się Andunie, ponieważ zwróco-
ne było ku zachodzącemu słońcu.
Pośrodku krainy wznosiła się wysoka stroma góra Meneltarma, co znaczy Ko-
lumna Niebios, a na jej szczycie było miejsce otwarte, nie nakryte dachem, po-
święcone Iluvatarowi. %7ładnych innych świątyń ani przybytków Numenorejczycy
nie mieli w swoim kraju. U stóp góry budowano grobowce królów, a nieopodal
na wzgórzu znajdowało się Armerielos, najpiękniejsze z miast, z wieżą i fortecą
wzniesioną przez Elrosa, syna Earendila, którego Valarowie powołali na pierw-
szego króla Dunedainów.
Elros i jego brat Elrond wywodzili się z Trzech Rodów Edainów, lecz mie-
li także w żyłach krew Eldarów i Majarów, odziedziczoną po Idril z Gondoli-
nu i Luthien, córce Meliany. Valarowie nie mogli pozbawić ludzi daru śmierci,
ofiarowanego im przez Iluvatara; lecz co do Półelfów Iluvatar pozostawił im wol-
ną rękę, oni zaś orzekli, że synowie Earendila mają prawo dokonać wyboru mię-
dzy losem Pierworodnych a losem rodzaju ludzkiego. Elrond wolał pozostać mię-
dzy Pierworodnymi, przypadło mu więc wieczne życie elfa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]