[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Przyjadę po ciebie o siódmej  odezwał się w słuchawce głęboki głos Phila.  Wez swój
słownik francuski. W karcie dań jest zawsze coś, czego nie rozumiem.
 Mary na pewno przetłumaczy  powiedziała Cenna ze śmiechem.
 Cenna... ?  Lekko schrypnięty głos Phila przejął Cenne dreszczem.  Tęsknię za tobą.
Z trudem się powstrzymała, by nie powiedzieć tego samego, i rzuciła jakąś obojętną
uwagę. Gdy usłyszała jego słowa, stopniało jej serce. A już sobie wyobrażała, że Phil się
ucieszył, kiedy musieli odwołać randkę. Czy naprawdę tak myślała? Tak, rzeczywiście. I
może na początku to ona przyspieszała bieg wypadków...
Instynkt jej mówił, żeby teraz czekać. Niczego nie forsować. Phil kiedyś powiedział, że
nie powinni się spieszyć, lecz w głębi duszy czuła, że mogłaby umrzeć z miłości do niego.
Nie wyobrażała sobie, by on kiedykolwiek czuł to samo do niej.
Co dziwne, dobrze wiedziała, jakie żywił uczucia do Maggie.
Kolacja była wyśmienita  nie do opisania połączenie owoców morza, sałatek, chrupkich,
cieniutkich pommes frites i deseru, który rozpływał się w ustach. Jak mówiła Mary, bezy z
lodami i nadzwyczajnym musem truskawkowym przyrządzał Ray Gardiner wedle własnego,
trzymanego w tajemnicy przepisu. Jednak restauracja świeciła pustkami, jeszcze tylko dwa
stoliki były zajęte.
 Kilku klientów odwołało rezerwację  tłumaczyła Mary, kiedy przeszli na kawę do
saloniku.  To z powodu tego artykułu.
 Aż trudno uwierzyć, jak szybko roznosi się plotka  rzekł Ray, przysiadłszy się do nich.
Był wychudzony i bardzo przygnębiony.  A właśnie zaczynaliśmy zdobywać klientelę.
 Sałatka była rewelacyjna  oświadczył Phil, popijając kawę.  Ludzie nie wiedzą, co
tracą.
 Dziękujemy państwu za solidarność  odezwała się Mary i westchnęła.  Większość
naszych gości stanowili miejscowi. W zimie restauracja funkcjonuje dzięki nim.
 Poczekajcie  uspokajał Phil.  Na pewno wrócą. Phil z Cenną wyszli z restauracji w
przykrym nastroju. Ale kiedy w samochodzie Phil objął ją i pocałował, cały świat odpłynął.
Zarzuciła mu ręce na szyję i ogarnęło ją uczucie szalonego szczęścia.
 Dokąd jedziemy? Do mnie czy do ciebie?  spytał stłumionym głosem.
 Wszystko jedno. Ty wybierasz.
 Do mnie  zdecydował.  Chcę cię rozpieszczać.
 Zrobię ci kawy  powiedział, gdy znalezli się na miejscu.  Włącz muzykę. Coś miłego.
Podeszła do odtwarzacza i odszukała płyty. Były różne. Zastanowiła się, które mogła
lubić Maggie, ale zaraz się skarciła i sięgnęła po pierwszą z brzegu.
Bach. Koncert na wiolonczelę.
 Doskonale  ocenił Phil, manipulując przy ekspresie do kawy. Ciekawa była, czy Bach
też mu się podobał przy Maggie.
Gdy się odwrócił i ujrzał wyraz jej twarzy, bez słowa przyciągnął ją do siebie.
 Do diabła z kawą!  mruknął, porwał Cenne na ręce, zaniósł na górę i ostrożnie
postawił na podłodze. Zrzuciła pantofle i usiadła na łóżku.
 Guziczki  szepnął.  Czy się odpinają?
Cenna miała na sobie powiewną, bladozieloną sukienkę, zdobną od talii w górę rzędem
perłowych guziczków. Lśniły teraz we wgłębieniu między jej piersiami. Kiedy Phil się
pochylił, piersi Cenny wspięły się do pocałunku.
Dotknęła lekko twarzy Phila, wodząc palcami po jego skórze, po rzezbionych rysach.
Zamierała pod spojrzeniem orzechowych oczu, płonących pożądaniem.
Pragnęła go ponad miarę. Jej niecierpliwe ciało nie chciało dłużej czekać. Rozwiały się
wszelkie skrupuły, wszelkie wyrozumowane postanowienia.
Po tej nocy życie Cenny ułożyło się według pewnego wzoru. Od czasu do czasu wpadali z
Philem do Tawerny Rybackiej na lunch albo małą przekąskę, a kiedy nie mieli dyżuru,
nocowali na przemian w jej albo w jego domu. Wybrali się nawet jeszcze raz na kolację do
Summerville, licząc, że karta odwróciła się Gardinerom.
Rzeczywiście, mieli teraz większy ruch, ale tylko dzięki turystom. Miejscowi, nad
których przyciągnięciem pracowali przez cały rok, przestali się pojawiać.
Przychodnię odwiedził Homer Pomeroy, który wprawdzie dobrze się prowadził, ale był w
złym humorze i skarżył się na przyjmowane leki. Louise Rymań i Steve Oakman przyszli na
zdjęcie szwów i przy okazji zaprzyjaznili się ze sobą. Cenna pojechała wtedy na wizytę
domową i zajęła się nimi pielęgniarka Gaynor Botterill.
Przybyło pacjentów. Zapisywało się sporo przyjezdnych i choć Helen pomagała przez
dwa dni w tygodniu, w pozostałe dni mieli nadmiar pracy. Jane już wróciła do domu z Emmą,
ale karmiła ją piersią i, jak mówił. Marcus, czekała z utęsknieniem na lipiec i wakacje z
Benem.
Maj zmienił się w upalny czerwiec. Wychodząc z przychodni we wtorek w porze lunchu,
Cenna spotkała Helen.
 Wybierasz się na lunch czy do pacjenta?  zagadnęła Helen, podążając do swego
samochodu.
 Mam pół godziny, żeby się przewietrzyć  odparła Cenna, spojrzawszy na zegarek.  O
drugiej muszę być z powrotem.
 Ja też. Chcę się napić czegoś zimnego w kafejce na przystani. Wybierzesz się ze mną?
Cenna się zawahała. Usiłowała zapanować nad uczuciami, jakie budziła w niej Helen,
pogodzić się z jej obecnością w przychodni i stłumić piekącą zazdrość. Z drugiej strony
próbowała nie angażować się za mocno w związek z Philem. Jednak to się nie udawało.
 Dobrze, czemu nie?  usłyszała własny głos.
 Pojedzmy moim samochodem. Zaoszczędzimy na parkowaniu  rzekła Helen.
Po chwili Cenna siedziała obok Helen w jej sportowym, zielonym samochodzie. Dach był
opuszczony i wiatr rozwiewał jej włosy. Cenna bezwiednie porównywała Helen i Maggie.
Dwie piękne kobiety o uderzającym podobieństwie. Wolała o tym nie myśleć i ucieszyła się,
gdy dotarły do kafejki.
 Postój ograniczony do trzydziestu minut  rzekła Helen, odczytawszy wywieszkę, po
czym zabezpieczyła i zamknęła samochód.  Aż nadto.
Usiadły pod parasolem przed kawiarnią. Roztaczał się stąd widok na port.
 Tu jest pięknie  zauważyła Helen, popijając z wysokiej szklanki sok pomarańczowy. 
W Stockton nie ma takich widoków. Będę tęsknić do Nair, gdy Jane wróci do pracy.
Cenna miała już coś powiedzieć, ale dostrzegła szybkie spojrzenie Helen. Pomyślała, ze
pewno uwaga Helen nie miała żadnego podtekstu i postanowiła jej nie komentować.
 Phil  ciągnęła niezrażona jej milczeniem Helen  wspomniał, że Jane może nie
wrócić...
 Naprawdę?  Cenna spojrzała na nią z ukosa.
 Tak, kilka dni temu. Mówiliśmy o Maggie. Phil wspomniał, że chciałby więcej czasu
spędzać poza przychodnią. Oglądaliśmy albumy. Może to obudziło w nim wspomnienia z
przeszłości. Nie jestem pewna. W każdym razie myślę o tym, żeby wyjechać ze Stockton.
Jestem tam od dziesięciu lat i czas na zmianę. Jeżeli w Nair będzie wakat, na pewno to
rozważę.
Cenna próbowała przetrawić, słowa Helen, nie wyglądając przy tym na poruszoną. Phil
jej o tym nie wspominał  ale czy musiał? Czy Helen odwiedziła go w domu, żeby obejrzeć
albumy? I może najbardziej zaskakująca była wzmianka Helen o przenosinach do Nair.
 Ty znałaś Maggie?  Wydobyła z siebie te słowa z trudem, sama nie wiedząc, dlaczego
o to pyta.
 Tak. Lubiłyśmy się. Znałam Phila, zanim się pobrali.  Chwilę milczała.  To była
wielka tragedia. Myślę, że Phil jeszcze się nie oswoił z tą śmiercią. Chciałabym jakoś pomóc,
ale...  Wzruszyła ramionami obleczonymi kosztownym, białym materiałem letniego
kostiumu.  Ona była niezwykła. Uderzająco piękna, nie sądzisz?
 Dobrze jej nie znałam  odparła Cenna z bijącym sercem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl