[ Pobierz całość w formacie PDF ]
całkiem pewna, jak bardzo był z nią szczery.
Nagle blask żółtego światła wpadł przez okno i zatańczył na ścianie.
Zaraz potem usłyszeli odgłos wybuchu. Rose sapnęła z przerażenia. Usiadła
gwałtownie.
To dynamit! zawołał Tom, wyskakując z łóżka.
103
RS
ROZDZIAA DZIEWITY
Rose rzuciła się do okna. Mróz ścisnął jej serce, kiedy ujrzała płonącą
stajnię.
Konie! krzyknęła przerazliwie i chwyciła ubranie. Tom złapał ją za
rękę, zatrzymał energicznie.
Nie ruszaj się stąd rozkazał.
Ale ja muszę! zawołała. Chcę zadzwonić do Nity, spytać, czy u
nich wszystko w porządku.
Tak. Ale najpierw zadzwoń po straż pożarną. Ja zadzwonię do
Gavina. Nie waż się wychodzić z domu! To może być pułapka.
Popatrzyła nań wielkimi ze zdumienia oczami.
Nawet o tym nie pomyślałam.
A ja tak. Myślę, że zabójca wykonał swój ruch.
Co mu da podpalenie stajni? spytała. I natychmiast sama sobie
odpowiedziała. Chce wywabić mnie z domu.
Chce wszystkich odciągnąć od ciebie, Rose. Zadzwoń po Jane, żeby
była z tobą. Chyba że twój tata poszedł do pożaru. Wtedy ty idz do
głównego domu razem z Jane, zgoda?
Nasza stajnia płonie...
Jesteś w ciąży. Nie możesz gasić ognia. A najbardziej niebezpieczne
byłoby, gdybyś znalazła się na dworze. Sama, po ciemku.
Masz rację. Zadzwoniła po straż pożarną.
Tom szybko skończył się ubierać. Kiedy odłożyła słuchawkę,
powiedział:
104
RS
Obiecaj mi, że albo zostaniesz tutaj z Jane, albo pójdziesz z nią do
głównego domu. Jeśli nie, nie będę mógł pójść gasić pożaru. Nie zostawię
cię tutaj samej.
Obiecuję. Wiedziała, że miał rację. Nie martw się o mnie. Zaraz
zadzwonię do Jane.
Dobrze. Wybiegł z pokoju.
Rose szybko ubrała się i zadzwoniła do głównego domu. Czekała i
czekała, lecz nikt nie odebrał. Rozłączyła się, ale po chwili jej telefon
zadzwonił. To była Jane.
Nita i Connor pobiegli do pożaru powiedziała. Próbowałam
dodzwonić się do ciebie, ale było zajęte. Wszystko w porządku?
Tak. Usiłowałam dodzwonić się do ciebie.
Nie wychodz z domu, kochanie. Trzymaj się z dala od stajni. Will
powiedział, że dzisiaj nie było tam koni. Nie martw się. Zaraz będą tu
wszyscy z całej okolicy. Poradzą sobie bez ciebie.
Nie pójdę tam. Obiecuję. Będę patrzeć z tobą. Tata na pewno już tam
poczłapał. Czy może jest w domu?
Właśnie dlatego do ciebie dzwonię. Tylko się nie denerwuj. Wyszedł
popatrzeć i przewrócił się.
Och, nie! Rose aż przysiadła z przerażenia. Jak się czuje?
Upiera się, że nic mu nie jest. Myślę, że to prawda. Ale Connor
zapakował go do samochodu i jadę z nim do szpitala.
Jesteś pewna, że nic mu się nie stało? Nie mówisz mi tego, żeby
mnie uspokoić, prawda?
Zapewniam cię, że nie. Sama możesz z nim porozmawiać.
Cześć, Rose usłyszała głos Willa. Nic mi nie jest. Zupełnie nie
wiem, po co tyle zamieszania. Jane uparła się zawiezć mnie do szpitala.
105
RS
Powinienem być tutaj, przy pożarze. Ale wszyscy robią sprawę z mojego
upadku.
Dobrze, że zbadają twoją nogę powiedziała Rose z ulgą.
Zadzwoń do mnie ze szpitala, kiedy już porozmawiasz z lekarzem, proszę.
Powiesz mi, jak się czujesz.
Już teraz mogę ci powiedzieć, że czuję się świetnie. Gdyby coś stało
się z moją nogą, czułbym ból. Nie wychodz z domu. Nie chcę martwić się o
ciebie. Tom jest z tobą, prawda?
Nie. Pobiegł do pożaru, bo myślał, że będę z Jane.
Psiakrew! Wracamy do domu.
Tatusiu, nic mi nie jest. Naprawdę! Jestem w domu. Zaraz
pozamykam wszystkie drzwi i włączę alarm. Chcę, żebyś pojechał do
szpitala.
Pozamykaj starannie cały dom, Rose. Ten pożar może nie być
przypadkiem.
Pozwól mi jeszcze porozmawiać z Jane, tato.
Proszę.
Jane, chcesz, żebym przyjechała do szpitala?
Ani trochę. A ty? Tom powinien być przy tobie.
Myślał, że będę z tobą i tatą. Ale przyrzekam, że zostanę w domu.
Twój ojciec krzyczy, żebym zawracała do domu.
Jane, zawiez go do szpitala. Jeśli znowu coś stało się z jego nogą,
nigdy nie wyzdrowieje.
Dobrze. Ale uważaj na siebie.
Będę. Proszę, zadzwońcie do mnie, kiedy będziecie już coś wiedzieć.
Zadzwonimy. Nie martw się o nas.
Oboje na siebie uważajcie.
106
RS
Rose rozłączyła się. Pozamykała wszystkie drzwi, włączyła alarm i
zaczęła szukać okna, z którego mogłaby wszystko dobrze widzieć.
Dwadzieścia minut pózniej pomyślała, że właściwie mogłaby wyjść na
chwilę na ganek
Czerwone płomienie strzelały wysoko. Iskry tańczyły nad stajnią.
Gruby słup dymu unosił się do nieba.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]