[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cie. A teraz zabierzmy całą ferajnę na lunch.
 Cade, zrób coś z tymi ulotkami, żeby ich wiatr nie
porwał, dobrze?  poprosił na odchodnym Patrick.
 Dobrze.
Cała czwórka ruszyła przez trawnik, dzieci biegły
przodem.
 Wydają się mili  rzuciła Ryan. Odwróciła się
i zobaczyła, że Cade patrzy w ślad za Patrickiem i jego
rodziną z wyrazem rozpaczliwej tęsknoty w oczach.
 Co?  mruknął po nieco zbyt długiej chwili.  A, tak.
Dzieciaki są zabawne. Patrick i Amy wygrali los na loterii.
Rozdział piętnasty
 Na wypadek gdybyście jeszcze tego nie zrozu-
mieli: związki kadry kierowniczej z podwładnymi opar-
te są na tych samych zasadach, co z osobą, z którą
jesteście związani na gruncie prywatnym. Jak w każ-
dym związku, kluczowe znaczenie ma wzajemna ko-
munikacja, zrozumienie i elastyczność. Jako szefowie
możecie wydawać polecenia, ale jeśli chcecie odnieść
z tego związku maksymalne korzyści, to znajdziecie
sposób, żeby osiągnąć swoje cele, pomagając jednocześ-
nie pracownikom zrealizować pod waszym kierownic-
twem ich własne cele.
Ryan stała przed studentami, odprężona i zadowolona
z siebie. To była wyjątkowo dobra grupa, z którą udało jej
się nawiązać kontakt od pierwszej chwili. A może po
prostu czuła łączność duchową z Cade em, który wpat-
rywał się w nią chciwie z ostatniego rzędu. Obiektyw
kamery, który śledził ją z końca sali, w najmniejszym
stopniu jej nie przeszkadzał. Niemal go nie zauważała.
206 Kristin Hardy
 Musicie zdefiniować wasze stosunki.  Tak jak ona
i Cade musieli zdefiniować swój.  Konieczne jest wza-
jemne zaufanie. Oni muszą wiedzieć, że mogą polegać na
waszej uczciwości wobec pracowników, że będziecie grać
fair, że będziecie dbać o ich interesy.  Rzuciła okiem na
zegar.  Proponuję przerwę. Spotkamy się tutaj za pięt-
naście minut.
Pete wyłączył kamerę i uśmiechnął się do Ryan.
 Zwietnie sobie radzisz. W porównaniu z ubiegło-
tygodniowym spotkaniem to jak niebo i ziemia. Po
montażu będzie rewelacja.
 Miałaś rację  przyznał Cade.  W obecności studen-
tów to coś zupełnie innego.
Ryan zarumieniła się z zadowolenia.
 Mam szczęście. To wyjątkowo dobra grupa.
Pete ziewnął.
 W drodze były takie korki, że nie zdążyłem napić się
kawy. Muszę zrobić to teraz, bo inaczej zasnę.  Ruszył do
drzwi w towarzystwie dzwiękowca, zostawiając całą salę
do dyspozycji Ryan i Cade a.
Cade podszedł do zmierzającej w jego stronę Ryan
i pociągnął ją do niewidocznej od strony wejścia niszy.
 Dlaczego wydaje mi się, że nie widziałem cię od
tygodni, a nie od kilku godzin?  szepnął, nakrywając
wargami usta dziewczyny.
W tej samej chwili zadzwonił telefon komórkowy
Cade a i odskoczyli od siebie.
 Douglas  powiedział stanowczym głosem i bez-
wiednie potarł ręką wargi, jakby chciał zetrzeć z nich ślad
pocałunków.
Cade wyszedł z sali wykładowej, szukając miejsca,
w którym miałby lepszy odbiór.
 Dobrze, teraz lepiej cię słyszę, już tak nie przerywa.
Uspokój się, Patrick, i powiedz, co się stało.
Sekretny kochanek 207
Pełen napięcia głos Patricka wyrzucał słowa z szybko-
ścią karabinu maszynowego.
 Nawalił serwer. Jesteśmy ugotowani. Popsuło się,
kiedy pokazywałem udziałowcom demo.
 I nie zrobiło to na nich najlepszego wrażenia.
 Cóż.  Głos Patricka drżał z napięcia.  Właściwie
byli całkiem do tego przekonani. Nasz oryginalny plan
żywego przewodnika po systemie ma być w pierwszej
fazie gotów za dwa tygodnie. Kręcili trochę nosem, że
możemy nie dotrzymać terminu. Chcą rozmawiać z tobą.
 Ale my tu nagrywamy.
 Powiedzieli: natychmiast, Cade. Nie wiem, czy
mogą na tym etapie wstrzymać finansowanie, ale nie chcę
ryzykować.
 Dobrze  odparł ze znużeniem Cade.  Zadzwonię
do nich.
W pięć minut pózniej rozmawiał już z Nowym Jor-
kiem, uspokajając szefa grupy kapitałowej.
 To, co dziś widziałeś, Frank, było wpadką. Za dwa
tygodnie nie będzie żadnej awarii. Wszystko będzie grało.
 To mi nie wystarcza.  W głosie Franka Briamantego
słychać było stanowczość.  Wpakowaliśmy w was,
chłopcy, siedem milionów dolarów w przekonaniu, że
zwrócą się nam z nawiązką. Potrzebne mi coś więcej niż
twoje zapewnienia.
 Zawartość jest solidna i to gwarantuje dobrą sprzedaż.
 Udowodnij mi to.  Briamante był szorstki.  Dziś
wsiadam w samolot. Jutro rano chcę się spotkać z twoimi
bardzo z siebie zadowolonymi ludzmi i zobaczyć działają-
ce demo. Na rynku oprogramowania, nie istnieje coś
takiego jak pewny sukces. Muszę wiedzieć, czy to działa.
Cade westchnął. Zniknęły wszelkie nadzieje na spo-
kojny wieczór z Ryan.
 %7ładen problem. Powiedz sekretarce, żeby do mnie
208 Kristin Hardy
zadzwoniła, kiedy zabukuje ci lot. Wyjadę po ciebie
i pójdziemy razem na obiad.
Cade stanął w progu sali konferencyjnej i obserwował
Ryan. Wydała mu się teraz, w roli precyzyjnej, poważnej
bizneswoman, równie pociągająca jak wówczas, gdy
leżała przy nim w łóżku, naga i pełna życia. Może dlatego,
że wiedział, jak działa na nią jego najlżejszy nawet dotyk.
Może dlatego, że ku jego ogromnemu zdumieniu stała się
nieodłącznym elementem jego życia. Cade nigdy nie
doświadczył spokojnej radości dzielenia z kochanką drob-
nych wydarzeń dnia codziennego ani dzielenia jej trium-
fów czy poważnych wyzwań. Ryan wniosła to w jego
życie.
Wyczuła jego obecność, zanim jeszcze stanął w progu.
Kiedy podniosła wzrok i zobaczyła, że Cade na nią patrzy,
uderzyła ją prawda świeżo odkrytej wiedzy o stanie
swych uczuć. Miłość. Nieważne, czy powinna się zjawić,
czy też nie, po prostu była. Serce waliło jej jak młotem.
 Ważny telefon?
 Nawet nie wiesz, jak bardzo. Jakie masz plany na
jutro? Znajdziesz czas na spotkanie?
 Jutro mam dalszy ciąg zajęć z tą grupą. Przez cały
dzień.
 Prawda. Zapomniałem.  Zamilkł na chwilę.
 A masz plany na dzisiejszy obiad?
 Coś w tym rodzaju, dlaczego pytasz?
 Przyjeżdżają z Nowego Jorku niektórzy inwestorzy
eTrain. Chcą się spotkać z osobami decydującymi o za-
wartości merytorycznej programu. Potrzebna mi jesteś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl