[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Miotanie granatów powodowało jednak pewne problemy. Granaty
wrzucano do rzeki, aby mieć świeże ryby na kolację. Rada pobliskiego
miasta zaprotestowała przeciwko takim nielegalnym odłowom. Jej
członkowie narzekali również, że nieustanne przebieganie po mostach
i używanie granatów poważnie osłabia te konstrukcje. (W istocie stoją
one nienaruszone do dziś). Jednemu z okolicznych mieszkańców w
wyniku wybuchu granatu spadło z dachu kilka dachówek. Ziryto-
wany, udał się do Howarda. Ow odesłał go do Pridaya, a ten z kolei
wydał mu stosowny formularz, na podstawie którego gospodarz miał
dostać nowe dachówki. Miesiąc pózniej, siedząc w okopie w Nor-
mandii, Priday wybuchnął nagle śmiechem. Akurat dostarczono po-
lową pocztę, a wśród niej znalazł się list do Pridaya - zdesperowany
gospodarz chciał wiedzieć, kiedy wreszcie naprawią mu uszkodzony
dach.
Po skończeniu ćwiczeń Howard sporządził ostateczny plan. Jego
głównym punktem było unieszkodliwienie bunkra, z równoczesnym
przerzuceniem jednego z plutonów przez most na tę stronę szosy, po
której stał ów schron. Należało to osiągnąć bez wystrzału i bez alar-
mowania Niemców. Bunkier odgrywał kluczową rolę nie tylko ze
względu na swoją siłę ognia, lecz i dlatego, że właśnie w nim znaj-
dowało się urządzenie detonujące, dzięki któremu Niemcy mogli
wysadzić most w powietrze. Howard wyznaczył kilku żołnierzy z szy-
bowca nr 1 (czyli z plutonu Brotheridge'a) do podejścia pod bunkier
i wrzucenia do środka granatów przez otwory strzelnicze. Przeciw-
legły brzeg miał zostać opanowany przez Brotheridge'a prowadzą-
cego pozostałych żołnierzy plutonu przez most. Byłoby idealnie, gdyby
dotarł do połowy mostu w momencie, gdy granaty będą wrzucane do
bunkra.
Pluton Davida Wooda z szybowca nr 2 miał unieszkodliwić ze-
wnętrzną linię obrony - żołnierzy w transzejach i stanowisko karabinu
maszynowego na wschodnim brzegu. Pluton Sandy'ego Smitha z szy-
bowca nr 3 otrzymał zadanie przedarcia się przez most i wzmocnienia
plutonu Brotheridge'a. Podobny przebieg powinna mieć akcja na
moście na rzece, przy czym Priday dotarłby na miejsce w szybowcu nr 4
(z plutonem Hoopera), a plutony Foxa i Sweeneya w szybowcach nr 5 i
6.
W każdym z szybowców miało się znalezć po pięciu z trzydziestu
saperów pod komendą kapitana R.K. Jocka Neilsona. Zadanie saperów
polegało na błyskawicznym podejściu do mostów, zejściu ku dzwigarom,
poprzecinaniu lontów, odszukaniu i unieszkodliwieniu ładunków
wybuchowych.
Tak przedstawiał się plan Johna Howarda, który zaakceptowali jego
zwierzchnicy. Howard do wyczerpania i do znudzenia ćwiczył realizację
planu w praktyce. Za każdym razem odkrywał jednak jakieś
niedopatrzenie. Pewnego dnia przerwał ćwiczenia i powiedział, że jego
zdaniem w akcji mogą być potrzebni ochotnicy, którzy przepłyną kanał z
Brenem i poprowadzą ogień osłonowy z flanki. Jak wspomina Howard:
 Chętnych do wypełnienia tego niebezpiecznego zadania nie brakowało".
Parr sam podniósł rękę, zanim jeszcze Howard zapytał o ochotników.
Dowódca kompanii kazał Parrowi opuścić rękę, ten jednak nie ustępował.
-Dobra, Parr, o co chodzi?
-Panie majorze - odrzekł Parr - najlepiej pływają Billy Gray
i Charlie Gardner. Może ich wyznaczyć do tego zadania?
-Zwietna myśl, Parr - zgodził się Howard. Przez resztę tygodnia
Parr trzymał się z daleka od Graya i Gardnera.
W ostatni wieczór w Exeter przed akcją Howard dał swoim żołnierzom
wolne. Rozeszli się po miejskich pubach. Doszło do bijatyk, wybito parę
okien. Do Howarda zadzwonił szef lokalnej policji; Howard i Priday
wskoczyli do jeepa i pomknęli do oddalonego o około pięć kilometrów
miasta.  Kiedy przejeżdżaliśmy przez most, zostaliśmy zatrzymani przez
policję za przekroczenie prędkości i dotarliśmy na komendę pod eskortą".
Howard wszedł do gabinetu szefa komendy i powiedział:
- Jeżeli znajdziecie porucznika Brotheridge'a, to on wam pomo
że uspokoić żołnierzy.
Następnie rozejrzał się i zobaczył ordery, które jego rozmówca
otrzymał za udział w I wojnie światowej:  Znałem ten typ facetów, więc
wyjaśniłem mu, że to ostatnia noc przed akcją i że jako policjant
postąpił wzorowo". Szef komendy wezwał wszystkich swoich ludzi,
którzy odszukali żołnierzy i spokojnie odprowadzili ich do obozu.
Brotheridge, którego Howard wysłał do Exeter razem z żołnie-
rzami, by ich uspokajał i miał na nich oko, także się upił. Jego dziec-
ko miało przyjść na świat za niespełna miesiąc; nie spodziewał się
ujrzeć żony przed rozwiązaniem i nie było nikogo, kto mógł mu prze-
kazać radosną nowinę o urodzinach dziecka. Odczuwał wprawdzie
dumę, że Howard wybrał go, by poprowadził 1 pluton, ale zdawał so-
bie sprawę, iż jako pierwszy z żołnierzy, którzy wejdą na most, może
wraz z całą konstrukcją wylecieć w powietrze.
Chcąc się więc choć na chwilę wyzbyć takich myśli, Brotheridge
poszedł pić ze swoimi sierżantami. Howard odwiózł go do obozu,
a żołnierzy załadowano na ciężarówki.
Ani mieszkańcy Exeter ani lokalni policjanci nie wnieśli żadnych
skarg.
Pod koniec maja kompanię D przeniesiono do Tarrent Rushton.
W tej wielkiej pilnie strzeżonej bazie, do której nikt nie mógł wejść
ani wyjść bez przepustki, żołnierze kompanii poznali się z Jimem
Wallworkiem, Johnem Ainsworthem, Oliverem Bolandem i innymi
pilotami szybowcowymi. Howard z zadowoleniem zauważył, że szyb-
ko przyjęto ich w kompanii jako  swoich", tak jak wcześniej saperów.
Wkrótce po przyjezdzie kompanii D do Tarrent Rushton stało się
jasne, jak bardzo losy żołnierzy są uzależnione od kunsztu pilotów.
Teraz Howard mógł już zaznajomić swoich ludzi z zadaniem. Plan
akcji przedstawił najpierw oficerom, a następnie podoficerom i sze-
regowym.
Howard wywiesił na ścianach blaszanego baraku, w którym od-
bywały się odprawy, zdjęcia lotnicze mostów stanowiących cel akcji.
W baraku umieścił też makietę obszaru. Kiedy mówił, oczy jego pod-
komendnych otwierały się coraz szerzej ze zdumienia - jako pierwsi
z wojsk desantowych mieli postawić nogę na francuskiej ziemi. Przy
tym na tak małej strefie lądowania. Po zapoznaniu się z systemem
niemieckiej obrony, byli jednak przekonani, że im się uda - jeżeli
tylko piloci wysadzą ich bezpiecznie i blisko celu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl