[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Usiedli w wygodnych fotelach. Kelda rozejrzała się po pokoju. Urządzony był z
wyjątkowym smakiem. Na ścianach wisiały obrazy mistrzów pędzla. Co więcej, wnętrze
nie było zagracone, jak to było w zwyczaju w Anglii. Tylko parę sztuk ceramiki, parę
rzezb  najpewniej wytworów sztuki miejscowej; poza tym pokój był pusty, tak że można
było podziwiać jego szlachetne proporcje, charakterystyczne  co Kelda wiedziała od
ojca  dla wielkiej architektury osiemnastego stulecia.
Jej myśli jednak krążyły wciąż wokół osoby gospodarza. Usadowił się wygodnie,
rozluzniony  ale emanowała zeń siła i jeszcze coś, czego się bała. Próbowała zrozumieć,
co to takiego. Wydawało jej się, że siła woli, determinacja w dążeniu do celu, coś, co
przyciągało ją jak magnes.
 Co o nim sądzisz?  spytała w chwilę potem Yvette, kiedy pokazywano im ich
sypialnie.
 Budzi we mnie przemożny lęk  bez namysłu powiedziała Kelda.
 Rozumiesz więc, co ja czuję. Jak mam mu powiedzieć o zaręczynach z Remym?!
 Nic mu na razie nie mów. Jutro Remy tu będzie.
 Dobrze, masz rację  westchnęła Yvette.
 Mam wrażenie, że gdybyśmy się mu sprzeciwiły, zgniótłby nas jak pluskwy.
Kelda wiedziała, że przyjaciółka ma słuszność, ale wolała nie mówić tego głośno.
Poczuła nagle, że obie są zdane na łaskę i niełaskę lorda Orsetta. Tu, w Afryce, nie mogły
ruszyć się z miejsca bez zgody gospodarza. Były więzniarkami tej luksusowej rezydencji,
a wokół nie było nikogo, kto mógłby pospieszyć im z pomocą lub choćby radą.
Kelda postanowiła jednak wziąć się w garść i  przede wszystkim  nie dać Yvette
poznać po sobie, co ją gnębi. Jakby nigdy nic podeszła do okna i zaczęła podziwiać
widok. Przed nią rozpościerała się szmaragdowa toń Atlantyku, zlewająca się na
mglistym horyzoncie z błękitem nieba. Na lewo widniała wyspa Goree, a na prawo brzeg
rozciągał się daleko, lśniąc złotym piaskiem i zielenią palm kokosowych. Miejscowi
rybacy wypływali w morze w wąskich i długich łodziach, zwanych  jak gdzieś
przeczytała  pirogami. Wyglądały krucho i romantycznie, a Kelda zastanawiała się, czy
będzie jej dane popłynąć kiedyś taką łodzią.
Za nią Yvette mówiła wciąż, siedząc na obszernym i na oko wygodnym łóżku. Kelda
zwróciła się do niej.
 Nie wspomniałaś, że wuj jest taki młody. Spodziewałam się mężczyzny dużo
starszego, kogoś, kto mógłby być twoim ojcem.
 Mnie wydaje się stary.
 Ile ma lat?
 Jakieś trzydzieści sześć, trzydzieści siedem. Jak dla mnie jest bardzo stary.
Kelda roześmiała się.
 Z pewnością nie uznałby tego za komplement.
 Nie sądzę, żeby przejmował się czymkolwiek, co o nim mówię lub myślę 
powiedziała Yvette z rozdrażnieniem.  Widzisz, jaki on jest: kompletnie zapatrzony w
siebie. Remy mówił, że nikt z młodzieży w Dakarze go nie lubi, bo zachowuje się
protekcjonalnie. No, ale jest przyjacielem gubernatora.
 Czy jego też traktuje protekcjonalnie? W ogóle zastanawiam się, co on, Anglik, robi
we francuskiej kolonii.
 Myślę, że znalazł się tu dlatego, że ciocia była Francuzką i wolała środowisko
francuskojęzyczne. Niektórzy wolą francuski od angielskiego-
Yvette w ten sposób docinała Keldzie, która często śmiała się z jej francuskiego
nacjonalizmu.
 Co Anglia zrobiła dla ciebie, oprócz tego, że wysłała cię do sierocińca?  spytała
kiedyś.
 Jakkolwiek było, zawsze pozostanę Angielką rzekła wtedy Kelda.
A Yvette odparła z dumą:
 A ja, dzięki Bogu, Francuzką.
 Powinnyśmy się ubierać w barwy narodowe  dodała Kelda. I obie roześmiały się.
Teraz myślała o lordzie i wydawało jej się, że jako Anglik powinien mieszkać we
własnym kraju. Skoro jest tak bogaty, jak mówią, na pewno posiada domy i majątki
ziemskie w Anglii. Dlaczego wybrał życie tutaj, w Dakarze? Oto tajemnica, której może
nigdy nie rozwikła!
 Czy nie sądzisz, że należałoby teraz zejść na dół i pogawędzić z wujem Maksymem?
 spytała Yvette.
 To na pewno byłoby dobrze widziane  odpowiedziała Kelda.  Chciałabym także
obejrzeć resztę domu, a jeśli jest niezbyt upalnie  posiedzieć na tarasie i ponapawać się
widokiem morza.
 Nie znoszę morza, wolałabym z okna patrzeć na dachy Paryża. Mam ochotę pójść
gdzieś potańczyć z Remym. Chce słuchać plotek, słuchać ludzi cieszących się życiem, a
nie takich ponuraków jak wuj Maksym  odparła Yvette.
 Dlaczego on tutaj tkwi?  spytała znów Kelda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl