[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i nie miała czasu ubierać choinki ani myśleć o prezentach.
 Wzruszył znów ramionami, jakby to wszystko, co
właśnie wyznał, było kompletnie bez znaczenia.  Moja
niania zwykle coś mi kupowała. Prezenty przysyłane przez
ojca trafiały do mnie z opóznieniem.
Ivy myślała o nim ze współczuciem. Nie dotyczyło
ono dorosłego Tannera, tylko chłopca, którym kiedyś był.
Samotnego i nieszczęśliwego. Kiedy dorósł, pozostał
samotny, ale przekonał siebie, że tego właśnie chce.
 Widzę, że z żalu nade mną zaraz się rozpłaczesz 
zauważył.  To niekonieczne. Nic mi nie jest. Zwietnie
sobie radzę.
Wzięła głęboki oddech.
 Tak, jasne. Ale powiem ci, że miałabym ochotę
cofnąć czas i z całej siły potrząsnąć twoją matką, tak żeby
jej zęby zadzwoniły.
Tanner zaśmiał się, a ona się ucieszyła, że jego
spięta twarz choć trochę się rozluzniła.
 Wiesz  podjęła  nie musisz ignorować Bożego
Narodzenia do końca życia tylko dlatego, że w dzieciństwie
miałeś paskudne święta. Nie musisz kontynuować tej
tradycji i trwać w starym bólu. To zależy tylko od ciebie.
 No i zaczyna się terapia  mruknął.  Na jakiej
podstawie uważasz, że cierpię przez coś, co działo się wiele
lat temu? Robię, co chcę i kiedy chcę. Nie potrzebuję
twojej troski, jest bezzasadna. Nie siedzi we mnie mały
chłopiec, który czeka, aż ktoś go pocieszy, więc oszczędz
mi tego.
 No, no.  Ivy usiadła, zakrywając prześcieradłem
piersi. Jej radość przygasła. Kochała go, ale nie zamierzała
być obiektem jego ataku.  Jak na kogoś, kto zostawił za
94
sobą przeszłość, jesteś trochę przewrażliwiony na tym
punkcie.
 Nie wolno mi?  zapytał.  Poza tym jakim
prawem udzielasz mi rad? Co ty wiesz o cierpieniu? Aatwo
jest stać z boku i mówić wszystkim, jak mają dalej żyć. Nie
masz pojęcia, jak wyglądało moje życie!
 Owszem, nie mam.  Zacisnęła palce na
prześcieradle. Jak to się stało, że od fantastycznego seksu
przeszli do tej kłótni? Nie pozwoli mu tak do niej mówić. 
Ale wiem dość, żeby przestać lizać stare rany. Wiem, że
zamknięcie się w domu, gdzie nie ma do kogo ust
otworzyć, nie jest rozwiązaniem.
 Czyżby?  Otworzył szerzej oczy w udawanym
zdumieniu.  A jakim to magicznym sposobem zdobyłaś tę
wiedzę? Oglądając telewizję? Z jakim to wielkim
cierpieniem musiałaś się zmagać? Do diabła, żyjesz sobie
w jakimś świątecznym wesołym miasteczku, więc co ty
wiesz.
Ivy poczuła ostre szarpnięcie bólu. Uniosła głowę
i zmierzyła go spojrzeniem. Wiedziała już, skąd wzięła się
ta ich idiotyczna walka. Oboje byli głęboko poruszeni tym,
co przeżyli, i oboje wycofali się teraz na pozycje obronne.
 Dobra.  Zeskoczyła z łóżka, bo chciała stanąć na
własnych nogach, a nie dzielić materac z mężczyzną,
którego miała ochotę kopnąć.  Nie chcesz rady, twój
wybór. Ale nie zakładaj, że jesteś jedyną osobą na świecie,
która przeżyła trudne chwile.
 Ivy...
 Nie  przerwała mu, kompletnie nim
rozczarowana.  Mówiłeś o swoich rodzicach. Czy oni
żyją?
 Tak...
95
 Mój ojciec zmarł, jak byłam małą dziewczynką 
oznajmiła.  Nadal za nim tęsknię.
Przez jego twarz przemknął jakiś cień, może żalu.
 Posłuchaj, pewnie przesadziłem...
Przekrzywiła na bok głowę i wlepiła w niego wzrok.
 Czy ty w ogóle kogoś kochałeś? Tak naprawdę?
Jego oczy pociemniały.
 Nie.
 A ja tak.
Jedyną oznaką zaskoczenia Tannera było lekkie
mrugnięcie powiek. Ivy to zignorowała. Pragnęła opuścić
dom Tannera i znalezć się jak najdalej od niego. Najpierw
jednak oznajmiła:
 Cztery lata temu mój narzeczony David zginął
w wypadku samochodowym.
 Cholera, Ivy...  Podniósł się z łóżka i ruszył ku
niej, ale ona gwałtownie się cofnęła, wyciągając rękę.
 Trzy tygodnie przed naszym planowanym ślubem
 podjęła.  Byłam na jego pogrzebie.  Oczy zaszły jej
łzami. Zamrugała, by je powstrzymać. Oboje otworzyli
stare rany i jeszcze posypywali je solą. Wszystko po to, by
uniknąć rozmowy o emocjach, które ich połączyły.
Teraz nie było już wyjścia, tylko brnąć w to dalej.
 Mogłam się skulić na łóżku i upajać się swoim
bólem  szepnęła.  Mogłam zamknąć się w domu i nigdy
więcej z nikim nie rozmawiać. Ale wiesz co? To nie jest
życie. W ten sposób tylko wypełniasz sobą przestrzeń.
Więc rusz się, nie tkwij w pułapce przeszłości. Oddychaj
pełną piersią, bo to jest życie.
Z trudem łapała oddech. Nie chciała przy nim
płakać.
 Ivy, nie wiedziałem...
96
 Tak, nie wiedziałeś  mruknęła, idąc w stronę
drzwi.  Ja też nie szukam litości, więc oszczędz mi tego.
Tanner w pośpiechu wciągnął dżinsy i ruszył za nią,
kiedy wyszła z sypialni jak królowa, ciągnąc za sobą tren
prześcieradła.
 Ivy, do cholery, zostań.
 Nie ma powodu  odparła, zbierając części swojej
garderoby i ubierając się szybko.
Chwycił ją za ramię, ale mu się wyrwała.
 Idę do domu, bo w tej chwili niespecjalnie cię
lubię.
 To moja wina?
Odrzuciła do tyłu włosy i wsunęła stopy w sandały.
 Nie chodzi o winę. Chodzi o to, że bardzo szybko
się popsuło. A teraz naprawdę muszę iść.
 I kto tym razem robi uniki?  zapytał.
Podniosła na niego wzrok i posłała mu smutny
uśmiech.
 Właśnie! Teraz po prostu... przestań gadać.
Otworzyła drzwi i wyszła, zanim ją zatrzymał.
Odprowadzał ją wzrokiem, żałując, że nie może cofnąć
czasu. Gdyby to potrafił, uniknąłby tej kłótni. Byliby wciąż
na górze, w jego łóżku. Tymczasem znowu został sam,
w ciemności.
Kiedy nazajutrz po południu Ivy przyszła do pracy,
Tanner czekał na nią w holu. W nocy sporo myślał
i wpadło mu do głowy, jak naprawić to, co się między nimi
popsuło. Wstał zatem wcześnie, pojechał do Lake Tahoe na
zakupy, a teraz czekał, by przyjąć jej podziękowania.
Potem znowu wezmie ją na górę i przypomni, dlaczego
było im tak dobrze.
 Cześć, Tanner.  Ivy przystanęła w progu
97 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl