[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szmaragdowozielone oczy, jak te kamienie na szkatułce...
- Drew, nie zmieniaj tematu - przywołała go do porządku. Spochmurniał
nieco, jakby wolał nie wracać do tej sprawy.
- Problem w tym, że jest zainteresowana apartamentem przylegającym do
mojego. Zresztą nie ona jedna. Jeśli podchodzi do tego poważnie, to nie
jestem w stanie jej powstrzymać.
Jest publiczną tajemnicą, że pan Fraser zamierza wystawić go na
sprzedaż.
RS
104
- A jest dobrym znajomym, więc całą sprawę można załatwić przy
drinku.
- Pewnie tak. - Poczuł, że traci grunt. - Ale jeśli nawet do tego dojdzie,
nie pozostanę tu długo. Jak tylko Susan zwolni dom, zaraz się przeniosę.
Chętnie tam zamieszkam, chyba że masz inne zdanie.
- Skądże - ucięła. - A póki tego nie zrobisz, będziesz sąsiadem Susan.
- Jesteś zazdrosna, cudownie! - Kpiąco uniósł brwi.
- Zazdrość nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu nie odpowiada mi takie
rozwiązanie. - Oczami duszy widziała Susan wpadającą po odrobinę cukru,
bo właśnie się jej skończył, zapraszającą Drew na kolację wydaną dla kilku
znajomych, zatrzymującą go na wieczornego drinka.
- Powinno być więcej takich narzeczonych jak ty! - zaśmiał się Drew. -
Starasz się mnie chronić przed zakusami innej kobiety!
- No pewnie - uśmiechnęła się. - Już i tak nie mogę oswoić się z myślą,
że mam wyjść za szefa. Nigdy nawet o tym nie pomyślałam, choć od
początku byłam pod twoim wrażeniem.
- Eve, Eve, nie opowiadaj. Od razu dałaś mi odczuć, jakie masz o mnie
zdanie.
- Kiedy chcesz wziąć ślub? - zapytała, uśmiechając się słodko.
- No, to mi się podoba! Jak najszybciej. Chcę być z tobą od rana do nocy,
bez przerwy. Kochać cię. Niedługo kończy się żałoba po ojcu. Co byś
powiedziała na pózny wrzesień?
Przepełniło ją radosne uniesienie, choć podszyte dziwnym lękiem. Przez
całe życie była nastawiona na pracę, odniosła spore sukcesy. Jak się
odnajdzie w roli żony? Jak sobie poradzi? Na początku wszystko wydaje się
łatwe. Mama też była pełna nadziei, a czym to się skończyło? Z każdej
strony czają się zagrożenia. Dlaczego, skoro do tej pory tak sobie radziła,
nagle zaczęła się bać?
- Czekam na odpowiedz - uśmiechnął się Drew.
- Nie sądzisz, że powinniśmy trochę się wstrzymać?
- Eve, popatrz na mnie. - Białe prześcieradło odbijało od jego opalonej
skóry, ciepłe światło lampy złociło jego nagą pierś. - Czy jest jakiś sens w
tym, abyśmy nie byli razem?
Przesunęła palcami po włosach.
- Pary często zamieszkują razem. No wiesz...
- Eve, wybacz, ale to wykluczone. Chcę, byś została moją żoną -
RS
105
powiedział z naciskiem. - Zamieszkamy razem dopiero po ślubie.
Popatrzyła na niego rozszerzonymi oczami.
- Nie powiedziałem, że musisz zrezygnować z pracy, choć mam nadzieję,
że zechcesz mieć dzieci.
- Oczywiście! - zapewniła z przejęciem. - Będę kochać wszystkie nasze
dzieci. - Usiadła na brzegu łóżka. - Patrząc realnie, chyba nie mogłabym
zostawić maleństwa i iść sobie do pracy. Ale na jakimś etapie może jakoś by
się udało połączyć macierzyństwo i pracę. Jestem nastawiona na sukces
zawodowy, przecież wiesz...
- Wiem, najdroższa. - Z czułością dotknął jej ramienia, powoli zaczął
zsuwać szlafrok. - Jestem pewien, że razem sobie poradzimy.
- Och, Drew! - westchnęła cichutko, topniejąc pod dotykiem jego dłoni.
- Powiedziałem ci, że nie puszczę cię do domu.
- Wolałbyś, byśmy wyszli stąd dopiero za dnia?
- Eve, już zapomniałaś? Jesteś moją narzeczoną.
Przez mgnienie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale w tej samej chwili
złagodniała w jego uścisku i zapomniała o bożym świecie.
RS
106
ROZDZIAA DZIEWITY
Wieść o zaręczynach Eve i Drew nie wszędzie spotkała się z
przychylnym przyjęciem. Susan i Carol długo nie mogły otrząsnąć się z
szoku. Nie były w tym osamotnione. Wiele pań z towarzystwa nie potrafiło
pogodzić się z tym faktem. Decyzja ta wydawała się niestosowna. Kim w
gruncie rzeczy jest ta nie znana nikomu Eve Copeland? Osobą pracującą w
TCR, odpowiedzialną za strategie finansowe. A przecież wokół jest tyle
dobrze urodzonych, odpowiednich panien, które Drew zna od dziecka.
Każda z nich byłaby dla niego wymarzoną żoną. Drew jest nadzwyczaj
bogaty, nieprawdopodobnie przystojny. Cieszy się wyjątkową
popularnością. Jak mógł wpaść na pomysł, by wybrać sobie żonę z innej
sfery? Bez nazwiska, bez pozycji. Dziewczynę, którą w dodatku zna niecały
rok.
Carol wychodziła ze skóry, by pokazać Eve w jak najgorszym świetle.
Gdzie tylko mogła rozpuszczała wyssane z palca plotki. Pchana zazdrością
zbliżyła się nawet z Susan, która na szczęście okazała dość rozsądku, by
ukryć żal i rozczarowanie. Chcąc wybadać reakcję Susan, Carol posunęła
się nawet do tego, by umówić się z nią na lunch.
- Dla mnie nie ulega kwestii, że ona od razu zagięła na niego parol -
stwierdziła z lodowatą ironią. - Te dziewczyny tylko po to idą na studia, by
złapać dobrą pracę i usidlić szefa.
- Jestem pewna, że Eve nie należy do takich - zaoponowała Susan. -
Miała przedtem świetną posadę w Pierce Musgrave.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]