[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wpadł na Tereskę, która wydała zdławiony okrzyk, równie\ rzuciła się w tył i
wpadła na Januszka. Januszek okrzyków nie wydał, zastawił się rękami i z
konieczności miotnął się do tyłu jako trzeci. Odepchnął Okrętkę od muru, potknął
się i wylądował w komnacie na siedząco.
Zygmunt pohamował głupie odruchy i pozostał w progu. Odepchnięta Okrętka na
moment otworzyła oczy, ujrzała białą postać, kiwającą się gniewnie przed jej
bratem, z rozpaczliwym jękiem odskoczyła jeszcze bardziej w tył i zamarła na
środku sali, znów ze ściśle zamkniętymi oczami, poprzysięgając sobie więcej ich
nie otwierać. Ciche jęki wydawała nadal, nie zdając sobie z tego sprawy.
Biała postać przed Zygmuntem znikła równie nagle, jak się pojawiła, Zygmunt
nie zdą\ył jej nawet oświetlić. Stał w progu dziury, zdezorientowany i wściekły
i rozglądał się po tarasie. Tereska i Januszek ponownie stanęli za jego plecami.
 I co& ?  wyszeptał Januszek.
 Nic  warknął Zygmunt.  Chała. Nie ma go.
Taras był pusty, duch znikł. Czekali, rozglądając się dookoła, zdenerwowani i
pełni rosnącego napięcia. Januszek obejrzał się nagle do tyłu i a\ się
zachłysnął. Odezwać się nie zdołał, ale Tereska i Zygmunt odwrócili się równie\
błyskawicznie.
Na środku sali stała oświetlona blaskiem księ\yca Okrętka z dokładnie
zaciśniętymi powiekami, duch zaś trzymał ją w swoich objęciach. Migotliwe widmo
osłaniało ją całą, tkwiła w samym środku białej zjawy, zamazana jakaś,
niewyrazna, nieruchoma, uwięziona we wnętrzu upiora. Co gorsza, jęczała cicho,
rozpaczliwie i boleśnie.
W pierwszej chwili nikt nie był w stanie poruszyć się, wydać głosu, nawet
mrugnąć. We wszystkich umysłach błysnęło nagle potworne przekonanie, \e
piekielny duch zniknie razem z nią, ona sama przemieni się w ducha. Januszek
zdą\ył nawet zastanowić się, gdzie zacznie straszyć, tu czy w Warszawie&
W drugiej chwili Zygmunta odblokowało. Zaszar\ował jak rozjuszony odyniec,
runął ku środkowi sali, sięgnął przez ducha, chwycił siostrę za ramię i z całej
siły szarpnął ku sobie. Duch nie stawił \adnego oporu, Okrętka wrzasnęła
przerazliwie i otworzyła śmiertelnie przera\one oczy. Duch kiwnął się w jej
stronę, jakby się kłaniał i znikł.
107
 Więc w gruncie rzeczy on jest chyba nieszkodliwy  zawyrokowała Tereska po
paru minutach, kiedy ju\ wyraznie okazało się, \e Okrętka z bezpośredniego
kontaktu ze zjawą nie wyniosła \adnych obra\eń i wszyscy ochłonęli z wra\enia. 
Straszyć straszy i to całkiem niezle, ale nic złego nie robi.
 Co za szczęście, \e ja tego nie widziałam!  westchnęła Okrętka z ulgą. 
Pomyśleć, \e przez pomyłkę mogłam otworzyć oczy& ! A tak, to tylko on mnie
wystraszył, o mało trupem nie padłam, jak się na mnie rzucił&
 Myślałem, \e ju\ po tobie  usprawiedliwił się Zygmunt.  Głupio tak
patrzeć, jak coś dusi własną siostrę.
 Wcale mnie nie dusiło  zaprotestowała Okrętka z urazą.
 No właśnie, a co czułaś?  zaciekawiła się Tereska.  Siedziałaś w samym
środku tego, czułaś coś?
Okrętka z lekkim wahaniem pokręciła głową.
 Nie wiem. Chyba nie. Chocia\ nie& Wiesz, nie jestem pewna& Muszę się
zastanowić&
 No& !  popędził ją niecierpliwie Januszek.
Okrętka usiłowała odtworzyć własne wra\enie sprzed kilku chwil. Bała się,
oczywiście, ale bała się cały czas& Z zamkniętymi oczami czekała, co będzie.
Było jej gorąco, pewnie ze strachu, potem zaś zimno, lodowato zimno& Na zmianę,
gorąco i zimno&
Wyjawiła swoje doznania. Januszek prychnął z niechęcią.
 To tak jak ten& Który to& ? Aha, nasz mą\& Nie, nie mą\, kumpel mę\a. Gorące
tchnienie i grobowe zimno. Ale odkrycie& !
 Czekaj, czekaj!  o\ywiła się nagle Okrętka.  Wiesz, rzeczywiście, gorące
tchnienie. Daję wam słowo, to było ciepłe. Takie wilgotne. I zaraz potem
poczułam to lodowate zimno&
 Zdecyduj się na coś  za\ądała z naganą Tereska.  Wilgotne ciepło i
lodowate zimno, to są na ogół dwie całkiem ró\ne rzeczy.
 Tote\ właśnie, jedno po drugim. Na zmianę. Ale nieszkodliwe, to prawda, nic
poza tym nie czułam.
 To dlaczego jęczałaś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl