[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wreszcie do kawiarni, gdzie akurat sekretarka i fotoreporter zwolnili dwa krzesła.
- Panowie pozwolą...? - spytał z roztargnieniem historyk i nie czekając na odpowiedz,
ciągnął swoją myśl: - A otóż wcale nie zostało powiedziane, że taka rzecz jest niemożliwa.
Kwestia przebycia odległości dla energii nie istnieje, może zle mówię, myśl ludzka, dla myśli
ludzkiej nie ma przestrzeni, a w końcu encefalograf wykazuje, że myśl jest materialna!
- My na krótką chwilę - powiedział architekt. - Coś zjeść albo chociaż kawę...
Dematerializacja w jednym miejscu i materializacja w drugim, o to panu chodzi, tak?
- Jądro atomu też nie było nam znane nie tak dawno temu - odparł płomiennie historyk.
Sekretarz redakcji zainteresował się tymi słowami tak gwałtownie, że gotów był oddać
swoje własne krzesło, chociaż po paru godzinach badania na rynku opinii publicznej nóg nie
czuł. Jakaś nowa opinia właśnie do niego przyszła, chwycił ją pazurami i zębami.
- To znaczy, co pan właściwie suponuje? - spytał gwałtownie i wręcz napastliwie.
Historyk się nie ugiął.
- Suponuję, iż kontakt z inną galaktyką nie jest wykluczony. Bez względu na odległość.
Czytałem, wyznaję iż nader nikłe, materiały z dokonywanych właśnie badań, może z nich
wynikać, podkreślam, może, ale nie musi, nie jestem maniakiem, że nasze pojęcia o materii i
energii znajdują się w powijakach. Jądro atomu to dziecinna rozrywka...
- Pogląd wysoce racjonalny - pochwalił satyryk jadowicie.
- Zaczęli już produkować bombę dla sklepów z zabawkami? - zaciekawił się doradca do
spraw technicznych.
- Cicho! - wrzasnął z gniewem sekretarz redakcji. - Zamknijcie te głupie gęby!
- Panowie spłycają problem! - zdenerwował się historyk. - A tymczasem mózg, producent
myśli, to są zawirowania! Przekształcenie materii w energię! Sprawa nader sporna, niedokładnie
jeszcze zbadana, podobnie wygląda historia z telepatią, a zwracam panom uwagę, że jednostki o
umyśle twórczym przez całe wieki bywały palone na stosie...!
Wszyscy poczuli się lekko oszołomieni, historyk stosował bowiem zbyt wielkie może
skróty myślowe. Sekretarz redakcji odpędził je od siebie machnięciem ręki, interesowało go tylko
jedno i ku temu dążył z uporem.
- Chce pan powiedzieć, że istnieje możliwość przeniesienia materii w inne miejsce i w
dowolnym czasie za pomocą przekształcenia jej w energię? - spytał z zachłanną nadzieją. -
Wszystko jedno, jak to nazwać, telepatia, zawirowania prądy biologiczne...
- Straty ciepła - podsunął zachęcająco architekt.
- Hibernacja... Nie, to nie to. Załóżmy, upraszczając, te zapałki znikają ze stołu i
pojawiają się w Australii...
- A nawet w innym systemie słonecznym - podchwycił żywo historyk. - Tak jest, właśnie
w tym rzecz! Nie wiem, czy w innych systemach słonecznych używa się czegoś takiego jak
zapałki...
- Szczególnie z Sianek - wtrącił melancholijnie satyryk. - Chyba próbują zbadać, do czego
służą, pryskają i wypalają dziury w odzieży, nie chcąc się zapalać. Osobliwość.
Doradca do spraw technicznych doznał wrażenia, że rozumie, o czym jest mowa.
- Zaraz - przerwał stanowczo. - Ale to w takim razie ów pojazd z kosmosu powinien
zniknąć nagle z rynku u siebie i równie nagle pojawić się na rynku w Garwolinie...
- Wehikuł czasu - podpowiedział satyryk, oczytany we właściwej lekturze. Naukowych
możliwości, wynikających z głoszonych przez historyka poglądów, nie pojmował wprawdzie
wcale, ale nic mu to nie szkodziło.
- Nie - zaprzeczył z ogniem historyk. - Przyznaję, że są to moje osobiste wnioski, a nie
efekt badań, ale uważam, że materializacja, nazwijmy to tak, może nastąpić w dowolnym miejscu
i w dowolnym momencie. Przestrzeń lat świetlnych przebywa w mgnieniu oka, materializuje się
w naszej atmosferze i podlega znanym prawom fizyki. I ląduje...
Promieniująca z niego potężna siła sprawiła, że na krótką chwilę wszyscy zapomnieli,
skąd się wziął pojazd kosmiczny na garwolińskim rynku. A może istotnie zdematerializował się
gdzieś tam i zmaterializował tutaj...? Gapiąc się na zachwycającego faceta, sekretarz redakcji
doznawał uczuć nieziemskich, zmarła naturalną śmiercią nadzieja odżywała w nim na nowo.
- Skąd pan wie? - spytał chciwie. - To znaczy, gdzie pan to czytał? Skąd te materiały?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]