[ Pobierz całość w formacie PDF ]

życie jest ciekawsze od życia fikcyjnych bohaterów. I – niech szlag trafi rozsądek
– naprawdę chciałam poznać zakończenie!
Czy Eric nie powiedział, że powinnam kontynuować to, co zaczęłam? To, co
dało mi rolę Fedry? Przestać analizować i pozwolić, by kierowały mną emocje?
– Bliss, po prostu o tym pomyśl.
Och, na pewno o tym pomyślę. Prawdopodobnie nie będę myśleć o niczym
innym.
Garrick delikatnie odsunął mi włosy za ucho i z czułością cmoknął w czoło.
A potem zostawił mnie samą w stanie przedzawałowym i z mętlikiem w głowie.
Rozdział 16
– Na litość boską, po co ci kot? – dopytywała się Kelsey. Oczywiście, nie
mogłam jej wytłumaczyć.
– Po prostu chcę, okej? – burknęłam. – Jedziesz ze mną, czy nie?
Pokręciła głową.
– Sorry, nie mogę – oznajmiła bez specjalnego żalu. – Zabierz Cade’a.
Cade pojawił się tuż obok, jakby przywołany zaklęciem. Ciekawe, jak długo
był milczącym świadkiem naszej fascynującej konwersacji.
– Gdzie masz mnie zabrać? – zapytał.
– Jadę do schroniska po kota.
– Super! – Rozpromienił się i zaczął kiwać głową. – Gdybym nie mieszkał
w akademiku, chętnie wziąłbym psa.
Obydwoje byliśmy grzeczni. I sztuczni. Zachowywaliśmy bezpieczny dystans.
Ja stałam, Cade stał, uśmiechałam się, a Cade kiwał głową, jakby to kiwanie stało
się jego nowym fascynującym hobby.
Kelsey obrzuciła nas zagadkowym spojrzeniem i – choć nadal staliśmy
w korytarzu – nasunęła na nos ciemne okulary.
– Miło było, ale muszę lecieć. Bawcie się dobrze. Tylko nie wyprowadź połowy
schroniska, Bliss – powiedziała, zupełnie nieświadoma narastającej we mnie
paniki.
Kiedy wyszła, po raz pierwszy od czasu pamiętnej imprezy zostaliśmy sami.
Cade nerwowo przerzucił plecak z ramienia na ramię i zaczął skubać pasek.
– Jeśli chcesz jechać sama, to nie ma sprawy.
– Nie, nie! Pojedź ze mną.
Nie było sensu ciągnąć tego dalej. Musiałam powiedzieć Cade’owi, że, cóż, nie
ma żadnego może. Czekanie powoli dobijało naszą i tak ledwie zipiącą przyjaźń.
Może w otoczeniu uroczych zwierzątek ta koszmarna rozmowa okaże się choć
trochę mniej koszmarna?
– Jasne, Bliss. To super.
Och, super.
Naprawdę cieszyłam się z tego, że pojechaliśmy moim samochodem
i siedziałam za kierownicą. Po pierwsze miałam zajęcie, a po drugie mogłam
podkręcić muzykę tak głośno, jak tylko się dało. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że
Cade po prostu ją ściszy.
– Dlaczego nagle uznałaś, że chcesz mieć kota? – zapytał.
No, wiesz… Chciałam pójść do łóżka z naszym wykładowcą, o którym nie
wiedziałam, że jest wykładowcą, ale stchórzyłam i uciekłam, wymawiając się
kotem, a teraz ten wykładowca chciałby się ze mną spotykać, co jest fatalnym
pomysłem, ale nie bardzo mnie to obchodzi, bo niczego bardziej nie pragnę, jak
tylko się z nim spotkać. A więc potrzebuję kota, żeby się nie zorientował, że go
okłamałam i że uciekłam dlatego, że jestem dziewicą.
– Po prostu chcę – odpowiedziałam.
– Jasne. Super.
Jeszcze jedno „super” i zacznę wrzeszczeć!
Zaparkowałam przed schroniskiem, żałując, że nie pojechałam jednak sama. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl