[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gdy Matt dorósł na tyle, by zrozumieć krzywdę, którą wyrządzono jego rodzinie,
poprzysiągł sobie zemstę na podłym wuju. Być może stracił nieodwracalnie szansę upo-
korzenia Howarda, jednak przejęcie kontroli nad przedsiębiorstwem Blackstone'ów w
pełni go satysfakcjonowało. Latami, krok po kroku skupował akcje Blackstone Dia-
monds. Wiele ryzykował, ciężko pracował i wielokrotnie musiał się wykazywać sprytem
i umiejętnością przewidywania przyszłych ruchów swoich wrogów. Jednak było warto.
Jeszcze tylko kilka akcji i będzie miał większość pozwalającą mu na podejmowanie de-
cyzji co do losu imperium Blackstone'ów. Dodatkowo, za kilka godzin ostatni kamień z
feralnego naszyjnika miał się znaleźć w jego posiadaniu. Myśl ta uspokoiła jego umysł i
pozwoliła skupić się z powrotem na pracy.
Rachel i Blake obudzili się dopiero, gdy samolot podchodził do lądowania. Prze-
prawa promem i podróż limuzyną do hotelu przebiegły gładko. Przez całą drogę Blak-
e'owi nie zamykała się buzia, tak był zachwycony otaczającą ich feerią barw i widokiem
szmaragdowego oceanu. Rachel obserwowała egzotyczne widoki szeroko otwartymi
oczyma.
Zgodziła się bez wahania na nalegania Blake'a, by jeszcze dziś wykąpali się w
lśniących falach oceanu. Matt wyobraził sobie Rachel w bikini i poczuł napięcie mięśni
w podbrzuszu. Dobrze się składało, że spotkanie w interesach uniemożliwi mu udział w
kąpielowym szaleństwie. Wolał nie wystawiać się na pokusę oglądania alabastrowej skó-
ry Rachel i jej apetycznych kształtów, od których obiecał sobie trzymać się z daleka.
Przepięknie urządzona willa z ogrodem, którą zarezerwował w pobliżu prywatnej
laguny na północnym wybrzeżu wyspy, składała się z dwóch sypialni, przestronnego sa-
lonu i jadalni z aneksem kuchennym.
- Ślicznie tu. - Rachel rozejrzała się wokół. - Który pokój wybieramy, Blake?
- Blake będzie w pokoju ze mną - odpowiedział Matt, zanim jego syn zdążył zarea-
gować. - Będziemy mogli spędzić ze sobą więcej czasu, prawda?
- Tak, oczywiście. - Rachel pogłaskała Blake'a po głowie. - Ale z ciebie szczę-
ściarz, smyku. Będziesz spał z tatusiem. - Gdy usłyszała swoje własne słowa, zarumieni-
ła się po koniuszki włosów. - Miałam na myśli...
- Jasne, wiem, co miałaś na myśli - rzucił szybko Matt, udając, że nic się nie stało.
Jego ciało było jednak innego zdania, czego dowodziło nagłe napięcie mięśni i szybsze
pulsowanie krwi.
- Wyjmiesz z walizki kąpielówki Blake'a? Obiecałam mu, że się wykąpiemy. -
Unikając jego wzroku, Rachel wzięła swoją torbę i znikła za drzwiami mniejszej
sypialni. Kiedy Matt wyszykował w końcu Blake'a, Rachel stała już na tarasie i podzi-
wiała ciepłe refleksy złotego światła zapowiadające widowiskowy zachód słońca. Widok
ponętnego ciała Rachel odzianego w bikini i przesłoniętego prześwitującym pareo, ską-
panego w popołudniowym blasku, zaparł mu dech w piersiach. Nagle garnitur, który
włożył, by podkreślić wagę czekającego go spotkania, zaczął go dusić i uwierać.
- Zachód słońca jest tu wcześniej, prawda? - Rachel odwróciła się w ich kierunku.
- Tak, pomiędzy piątą a szóstą. - Matt starał się zapanować nad drżeniem głosu. -
Musicie się pospieszyć. Do zobaczenia wieczorem.
- To ruszamy, Blake. Pomachaj tatusiowi. - Wzięła malca za rękę i już po chwili
Matt patrzył, jak idą w kierunku laguny. Zazdrościł im beztroski i więzi, jaka ewidentnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl