[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Furgonetka i uczepiony jej jak cieÅ„ Citroën kierowaÅ‚y siÄ™ na północ. Luiza
104
wiedziała, że mając po prawej morze mogą zmierzać tylko w jednym kierun-
ku  do Helsingoru! Czy ten napis na boku furgonetki mógł być elementem
podwójnego blefu? Czy też doktor Benny Horn prowadził dla kamuflażu jakieś
przedsiębiorstwo, które miało swe oddziały w Kopenhadze i Helsingorze? Jules
nieustannie powtarzał, że jałowe rozważania to czysta strata czasu. . .
Wielki Boże, Jules! Przecież on tam, w tym Royal Hotel musi odchodzić od
zmysłów! Nie zdołała go zawiadomić, gdzie jest ani co robi. Nic na to nie mogła
poradzić. Jadąca przed nią furgonetka była niemal ostatnią nicią, po jakiej Tele-
skop mógł dotrzeć do Syndykatu.
 Z Julesem to jakoś pózniej załatwisz, moja mała  znów mruknęła do
siebie.  Teraz módl się tylko, żeby śledzenie tej furgonetki okazało się tego
warte. Wtedy nie będzie mógł pisnąć nawet słówka.
* * *
Była pierwsza w nocy, kiedy zadzwonił telefon w sypialni Beauraina. Kel-
lerman zasnął w fotelu, zamiast wrócić do własnego pokoju. Beaurain zajrzał do
dzbanka na kawę i ujrzawszy w nim dno, odstawiał go właśnie z wyrazem rozcza-
rowania na twarzy. Złapał za słuchawkę z takim pośpiechem, że omal nie zrzucił
telefonu na podłogę. To była Luiza.
 Muszę mówić szybko, Julesie.  Beaurain natychmiast zrozumiał, o co jej
chodziło: telefonistki w hotelach bywają nocą znudzone i z braku lepszego zaję-
cia zdarza im się podsłuchiwać prowadzone rozmowy.  Jestem w Helsingorze,
słyszysz mnie?
 Tak  odparł krótko.
 Dziewczyna sprzed recepcji zaprowadziła mnie w to samo miejsce, gdzie
Max był kilka godzin temu. W Nyhavn.
 Rozumiem.
 Przywiozła stamtąd tutaj furgonetką, z wielkim napisem Helsingor  nic
więcej, tylko to jedno słowo  jakiegoś faceta. Facet tuli do piersi jakąś walizkę,
jakby to była sztaba złota. Zatrzymali się przed domem na peryferiach miasta. Na
tyłach tego domu biegną tory kolejowe. Zaraz obok jest dworzec i sporo załadowa-
nych wagonów towarowych. W dwóch z nich jest coś, co wygląda na prasowany
papier pakowy.
 Dobrze, mów dalej.
Trzepała dalej, zarzucając go najprzeróżniejszymi szczegółami bez względu
na to, czy wydawały się istotne, czy nie. Doskonale rozumiał, co robiła; już wie-
lokrotnie posługiwali się tą metodą.
105
 W miejscu, w którym stoję, jestem trochę narażona na ludzkie spojrzenia.
To samo centrum Helsingoru i o tej porze nie ma tu żywego ducha. Jedyny hotel,
jaki widziałam, był zamknięty.
Jestem narażona. Sygnalizowała grożące jej niebezpieczeństwo. Beaurain
przypomniał sobie prezesa Banque du Nord, który ostrzegł go o haśle ZENIT.
Kazał jej się przez chwilę nie rozłączać. Rzucił szybko okiem na mapę Danii
i podniósł z powrotem słuchawkę.
 Jesteś tam jeszcze? Czy możesz pojechać kilka mil za miasto, w kierunku
północy?
 Tak, wróciłabym do Kopenhagi, ale kończy mi się benzyna. Podał jej nazwę
maleńkiej miejscowości na wybrzeżu i wyjaśnił, jak się tam dostać.  Odrobinę
wcześniej zjedziesz na samą plażę, Luizo, i zaczekasz z reflektorami wycelowa-
nymi w morze. Dokładnie co piętnaście minut, poczynając od pełnej godziny,
zamrugasz nimi sześć razy w pięciosekundowych odstępach. Zjawi się tam po
ciebie Henderson.
 Z morza?
 Małą motorówką z  Burzy Ognia . No jak, wszystko zrozumiałaś?
 Już tam jadę.
Luiza odłożyła słuchawkę. %7ładnego przeciągania rozmowy, żadnych pytań,
które kłębiły jej się w zmęczonej głowie. Po prostu wykonywać rozkazy. Ale coś
w tonie głosu Beauraina mówiło: zabieraj się stamtąd natychmiast!
W swojej sypialni, na jednym z wyższych pięter hotelu Royal, Beaurain też
odłożył słuchawkę i spojrzał na Kellermana, który nadal siedział w fotelu sztywno
wyprostowany.
 Pojechała do Helsingoru tropem dwojga ludzi  tej dziewczyny,  Czarne-
go Hełmu , i jakiegoś faceta z walizką, którym może być Benny Horn. Zgaduję,
bo nie miała czasu podać rysopisu. Podejrzewam, że grozi jej niebezpieczeństwo.
Mam tylko nadzieję, że Henderson w porę do niej dotrze.
Wykręcił numer telefoniczny bazy w pobliżu dworca Brussels Midi, skąd Hen-
derson kierował przedtem tropieniem Litowa. Tak jak się spodziewał, telefon ode-
brała Monique, która przejęła dowództwo punktu operacyjnego w Brukseli. W pa-
ru słowach polecił jej przekazać informację dla Jocka Hendersona, znajdującego
się obecnie na pokładzie  Burzy Ognia stojącej na kotwicy odrobinę na północ
od Helsingoru. Ponownie odłożył słuchawkę i głośno ziewnął.
 Pora, żeby pan nadrobił zaległości snu  odezwał się Kellerman.  Niech
pan wezmie mój pokój, a ja zaczekam na telefon z potwierdzeniem od Monique.
 Dzięki, ale i tak nie usnę, póki się nie dowiem, że Luiza znalazła się bez-
piecznie na pokładzie  Burzy Ognia . Ty idz się prześpij.
 Myśli pan, że ja mógłbym usnąć, nim się dowiem, że ona jest bezpieczna?
 spytał z wyrzutem Niemiec.
106
Beaurain mruknął coś zmęczonym głosem i uśmiechnął się. A potem wes-
tchnął. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl