[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- %7łeby nam tylko nie przeszkodziła ta Sara, %7łydówka - odezwał się po chwili milczenia Dagon. - Ona
spodziewa się dziecka, do którego książę już dziś jest przywiązany. Gdyby zaś urodził jej się syn,
poszłyby w kąt wszystkie.
- Będziemy mieli pieniądze i dla Sary - rzekł Hiram.
- Ona nic nie wezmie!... - wybuchnął Dagon. - Ta nędzna odrzuciła złoty, kosztowny puchar, który jej
sam zaniosłem...
- Bo myślała, że ją chcesz okpić - wtrącił Rabsun.
Hiram pokiwał głową.
- Nie ma się czym kłopotać - rzekł. - Gdzie nie trafi złoto, tam trafi ojciec, matka albo kochanka. A
gdzie nie trafi kochanka, jeszcze dostanie się...
- Nóż... - syknął Rabsun.
- Trucizna... - szepnął Dagon.
- Nóż to rzecz bardzo grubiańska... - zakonkludował Hiram.
Pogładził brodę, zamyślił się, w końcu powstał i wydobył z zanadrza purpurową wstęgę, na którą były
nanizane trzy złote amulety z wizerunkiem bogini Astoreth. Wyjął zza pasa nóż, przeciął wstęgę na trzy
części i dwa kawałki z amuletami wręczył Dagonowi i Rabsunowi.
Potem wszyscy trzej ze środka pokoju poszli w kąt, gdzie stał skrzydlaty posąg bogini; złożyli ręce na
piersiach, a Hiram zaczął mówić zniżonym głosem, lecz wyraznie:
- Tobie, matko życia, przysięgamy wiernie dochować umów naszych i dopóty nie spocząć, dopóki
święte miasta nie będą zabezpieczone od wrogów, których oby wytępił głód, zaraza i ogień...
Gdyby zaś który z nas nie dotrzymał zobowiązania albo zdradził tajemnicę, niech spadną na niego
wszystkie klęski i sromoty... Niech głód skręca jego wnętrzności, a sen ucieka od krwią nabiegłych
oczu... Niech ręka uschnie temu, kto by mu pośpieszył z ratunkiem, litując się jego nędzy... Niech na
stole jego chleb zamieni się w zgniliznę, a wino w cuchnącą posokę... Niech dzieci jego wymrą, a dom
niech mu zapełnią bękarty, które oplwają go i wypędzą... Niech skona jęcząc przez wiele dni samotny i
niech spodlonego trupa nie przyjmie ziemia ani woda, niech go ogień nie spali ani pożrą dzikie bestie...
Tak niech się stanie!...
Po strasznej przysiędze, którą zaczął Hiram, a od połowy wykrzykiwali wszyscy głosami drżącymi
wściekłością, trzej Fenicjanie odpoczęli zadyszani. Po czym Rabsun zaprosił ich na ucztę, gdzie przy
winie, muzyce i tancerkach na chwilę zapomnieli o czekającej ich pracy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl