[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dydatek na pewno nie brakowało. Klienci jednak dostrzegali tylko
jego urok. David właśnie wypisywał czek, a Jean-Pierre muskał
swój modny wąsik, zachwycony, że może porozmawiać na temat
obrazu.
- Underwood to jeden z największych rzezbiarzy i artystów
dzisiejszej Anglii. Wie pan, nawet Henry Moore pracował pod jego
kierunkiem. Sądzę, że jest niedoceniany wskutek niechęci prasy i
dziennikarzy, których nazywa zapijaczonymi pismakami.
- Trudno pozyskać w ten sposób sympatię - mruknął David
wręczając Jean-Pierre'owi czek na 85o funtów z samopoczuciem
człowieka dobrze sytuowanego. Wprawdzie był to najdroższy, jak
dotychczas, jego zakup, ale uważał, że obraz jest dobrą lokatą i, co
ważniejsze, podobał mu się.
Jean-Pierre zaprowadził go na dół, żeby mu pokazać kolekcję
impresjonistów i malarstwa współczesnego, którą gromadził przez
wiele lat, i nadal mówił z zachwytem o Underwoodzie. Uczci-
li pierwszy nabytek Davida popijając whisky w biurze Jean-Pier-
re'a.
- W jakiej branży pan pracuje?
- Jestem zatrudniony w niewielkim towarzystwie naftowym o
nazwie Prospecta Oil, prowadzącym poszukiwania na Morzu Pół-
nocnym.
- Są już jakieś sukcesy? - zapytał Jean-Pierre podejrzanie nie-
winnym tonem.
- No cóż, między nami mówiąc, przyszłość przedstawia się ra-
czej ekscytująco. Nie jest tajemnicą, że kurs akcji Prospecta Oil
wzrósł z dwóch do prawie czterech funtów w ciągu ostatnich ty-
godni, nikt jednak nie zna prawdziwej przyczyny.
- Czy dla małego, biednego marszanda jak ja mogłaby to być
korzystna okazja?
- Powiem panu, na ile według mnie korzystna - odparł David.
- W poniedziałek kupię akcji za trzy tysiące dolarów, a jest to
wszystko, co mi pozostało - to znaczy, po nabyciu "Wenus".
Wkrótce ogłosimy ważny komunikat.
W oczach Jean-Pierre'a zamigotały iskierki. Przy swej galijskiej
bystrości pojął wszystko w lot. Tematu nie podtrzymywał.
- Co z komunikatem, Bernie?
- Przypuszczam, że zostanie ogłoszony na początku przyszłego
tygodnia. Są pewne problemy. Ale nic poważnego.
David odetchnął z ulgą, tego ranka bowiem nabył Soo akcji. Tak
jak inni, liczył na szybki zysk.
- Rowe Rudd, słucham.
- Proszę z Frankiem Wattsem. Mówi Jean-Pierre Lamanns.
- Dzień dobry, Jean-Pierre. Co mógłbym dla ciebie zrobić?
- Chcę kupić dwadzieścia pięć tysięcy akcji Prospecta Oil. .
- Pierwsze słyszę. Poczekaj chwilę... Nowa firma, bardzo mały
kapitał. Trochę ryzykowne. Nie radzę.
- W porządku, Frank. To tylko na dwa, trzy tygodnie, potem
możesz akcje sprzedać. Nie mam zamiaru ich zatrzymać. Kiedy
otwarto nowy rachunek?*
- Wczoraj.
Podstawową formg obrotu papierami wartościowymi na giełdzie w Londynie sta-
nowią transakcje z odroczonym terminem reałizacji, tzw. system account (przyp.
tłum.).
3g 39
- Doskonale. Kup dziś rano i sprzedaj przed dniem rozrachun-
kowym lub wcześniej. Spodziewam się komunikatu w przyszłym
tygodniu. Jak tylko kurs wzrośnie powyżej pięciu funtów, opchnij
wszystko. Nie bądzmy zbyt zachłanni, ale dokonaj zakupu na fir-
mę, nie na moje nazwisko - nie chciałbym wprawiać w zakłopota-
nie osoby, która dała mi cynk.
- Tak jest, szefie. Kupić dwadzieścia pięć tysięcy akcji Pros-
pecta Oil po cenie rynkowej i sprzedać przed likwidacją rachunku
lub wcześniej, zależnie od polecenia.
- Zgadza się. Cały przyszły tydzień spędzę w Paryżu na ogląda-
niu obrazów, nie wahaj się więc i sprzedawaj, gdy tylko kurs prze-
kroczy pięć funtów.
- Dobrze, Jean-Pierre. %7łyczę udanej podróży.
Zadzwonił czerwony telefon.
- Rowe Rudd chce nabyć duży pakiet akcji. Czy coś o tym
wiesz?
- Nie mam pojęcia, Harvey. Pewnie znów David Kesler maczał
w tym palce. Pogadać z nim?
- Nie, nic mu nie mów. Rzuciłem na rynek dwadzieścia pięć
tysięcy akcji po trzy dziewięćdziesiąt. Jak Kesler złowi jeszcze jed-
ną grubą rybę, zamykam sklepik. Przygotuj plan na siedem dni
przed końcem okresu rozliczeniowego.
- Tak jest, szefie. Czy wiesz, że napłynęło też sporo drobnych
płotek?
- Jak przedtem. Tamci rozpowiedzieli znajomym, że to dobry
interes. Pamiętaj, nic nie mów Keslerowi.
- Słuchaj, David - odezwał się Richard Elliott - za duzo pra-
cujesz. I tak czeka nas harówka po ogłoszeniu komunikatu.
- Przypuszczam. Ale praca to ostatnio moja specjalność.
- Może byś urwał się dziś wieczorem i skoczył ze mną na jed-
nego do "Annabel"?
David poczuł się pochlebiony zaproszeniem do najekskluzywniey-
szego nocnego klubu w Londynie i zgodził się z entuzjazmem.
Wynajęty przez Davida Ford Cortina wyglądał tego wieczoru
trochę _ie na miejscu wśród stojących w pudwójnych rzędach na
Berkeley Square Rolls-Royce'_5w- i Mercedesów. Po zelaznych
schodkach David zszedł do podziemia, gdzie kiedyś z pewnością
mieszkała służba zatrudniona w owej wytwornej rezydencji miej-
skiej. Teraz znajdował się tu znakomity klub z restauracją, dysku-
teką i małym eleganckim barem; na ścianach wisiały stare sztychy i
obrazy. Główna sala jadalna miała przyćmione światła i zatłoczona
była małymi stolikami, w większości zajętymi. _'nętrze urządzono
w stylu regencji, z wyrafino_i_aniem. Właściciel, Mark Birley, w
ciągu zaledwie dziesięciu lat uczynił z tego miejsca najatrakcyjniej-
szy klub Londynu; ponad tysiąc osób czekało w kolejce na przyję-
cie. Muzyka płynęła z drugiej strony zatłoczonego parkietu, na któ- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl