[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozwianym pióropuszem jakby słupami dymów, a od czasu do czasu jawił się nagle wyrosły
człowiek i przepadał wnet w odmęcie niby ryba przemykająca topielą.
Milczenie niezgłębione i szara, nieprzenikniona pustka go ogarnęła, krople wody sączyły
się z mgieł, szemrząc po niewidzialnych liściach i krzewach z nużącą monotonnością, a nie-
kiedy jakiś głos stłumiony, daleki przeleciał nad nim w rozpryskach dzwięków i zapadły po
nim długie chwile zupełnej ciszy i pustki. Przyśpieszał kroku, bo zimno mu było, mgła przej-
mowała wilgotnym, obrzydliwym chłodem, a zresztą ciekaw był, czy zastanie dzisiaj przy
śniadaniu Daisy. Od tego dnia seansu nie widział jej, nie pokazywała się przy stole, mówiono,
że chora.
Te kilka dni spokojnych rozmyślań i zajęć zwykłych uczyniły to, że już o tym podwójnym
widzeniu jej myślał jak o halucynacji, nie mógł już nawet skupić rozproszonych szczegółów,
więc spychał pamięć tej sceny na samo dno świadomości, między rzeczy do zapomnienia.
Zaprzestał dociekań, zapomniał już nawet po trosze o wszystkim, rad wielce, że pozbywa
się lęku tej ciemnej, nierozwiązanej zagadki, ale natomiast wstawała w nim uporczywa, nie-
pokojąca ciekawość bliższego poznania samej Daisy.
Często myślał o niej, a jeszcze częściej, bo już wprost bezwiednie, szukał sposobności zo-
baczenia jej, nie pokazywała się jednak wcale.
Próbował rozmawiać o niej, ale i to mu się nie udało, nie miał z kim: Joe od samego seansu
nie zjawiał się przy stole i wciąż go nie mógł zastać w mieszkaniu, a inni milczeli lub, co
dziwniejsze, zbywali go nic nie znaczącymi półsłówkami... Widział po ich twarzach, że jakiś
lęk ich krępuje, że wszyscy podczas rozmowy nieznacznie, ukradkowo spoglądają na Ma-
hatmę i prędko a trwożnie milkną.
Uderzyła go ta łączność niespodziana, ale nie umiał jej wytłumaczyć.
Tak przeszły mu całe trzy dni pytań bez odpowiedzi i rozmyślań błędnych, aż znużyło go
to w końcu, zaprzestał pytać, nie mogąc jednak zaprzestać rozmyślać. Ale w cieniu tych myśli
rozrastał się z wolna niepokój, jakby przeczuwanie przyszłych, niejasnych jeszcze, dalekich
rzeczy  nieznanych, ale już stających się w głębiach nadchodzącego jutra...
Dlatego też to spotkanie nieoczekiwane i tak dziwne rozżarzyło w nim tę dziwną, dręczącą
tęsknotę.
Nie, to nie była tęsknota podobna tej, jaką uczuwał do Betsy nie widząc jej dni parę, tęsk-
nota miłosna za ukochaną; to było coś stokrotnie potężniejszego i zgoła niezwalczonego wolą
ludzką, coś, jak tęskne i nieprzeparte ciążenie asteroid błądzących w nieskończonościach za
słońcami lub jak nurt rzek niepowstrzymanie płynących do oceanów.
Jeszcze nie wiedział tego, a już ulegał tym prawom nieśmiertelnym.
Przebiegał szybko park, leciał niewidzialnymi ulicami, przez jakieś place, zgubione w
mgle, przez jakieś nierozeznane, pełne przytłumionej wrzawy zaułki, instynktem odnajdując
drogę wśród coraz gęstszej ciemności, bo już teraz mgławicowo-obłoczne tumany przesuwały
się jakąś twardą, czarniawą żółtością, bijącą strugami o ziemię, że przedzierał się przez
gąszcz pierzastą niezliczonych pasem i włókien, jakby wskroś opadających wód, marznących
w leniwym a spienionym biegu...
Mieszkał jeszcze za Regents Park, na długiej i cichej Avenue Road, ale tak przywalonej
mgłami, tak utopionej w pienistych falach, że z niejakim trudem odszukał swój Boarding-
House.
Przebrał się pospiesznie i poszedł do jadalni.
Wsunął się cicho na swoje miejsce i trwożnie powiódł oczami.
18
Miss Daisy nie było, krzesło jej stało puste.
Pokój był wielki, podłużny, wyłożony ciemnym drzewem, o potężnych belkowaniach, po-
czerniałych jakby od starości, przytłaczających swoim ciężarem posępnym, że mimo elek-
tryczności, płonącej w pęku złotawych storczyków, boleśnie splątanych i opadających od su-
fitu, mroczno było i niewymownie ponuro; długi stół w pośrodku skrzył się i połyskiwał za-
stawą, a nad białawomartwym polem obrusa pochylało się kilkanaście głów, ledwie widnych
na ciemnym tle ścian.
W rogu pokoju, od wejścia, ogromny komin sięgał aż do belek, kupa przepalonych głowni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl