[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Randee poprawiła sobie włosy. Postanowiła nie przejmo
wać się takim drobiazgiem. - Zmienimy zamki. To rzeczy
wiście nieprzyjemne, ale jeszcze nie tragedia. W przyszłości
będziemy bardziej ostrożni wydając klucze do magazynu.
- To nie wszystko, Randee. - Oczy Kimo zdradzały po
ważną troskę.
- Jak to?
Kapitan przełknął ślinę.
- Wczoraj rano zszedłem do magazynu i jak tylko otwo
rzyłem drzwi zorientowałem się, że brakuje tego nowiut
kiego kombinezonu do nurkowania, który kupiłaś w ze
szłym miesiącu.
- Całego kombinezonu?
Kimo pokiwał głową ze smutkiem.
75
Anula & Irena
Scandalous
- Niestety tak.
Randee przygryzła wargę.
- Coś jeszcze zginęło?
- Chyba nie. Ale rano zauważyłem, że brakuje kilku bu
tli tlenowych.
- Co? Alkohol, kombinezony, aparaty rozumiem, ale
po co komuÅ› butle tlenowe?
- Nie wiem, po prostu nie wiem. Bardzo mi przykro,
Randee. - Kapitan ze smutkiem zwiesił głowę.
- To nie twoja wina, Kimo. Nie na rękę nam teraz taki
wydatek, ale przecież nie mamy wyjścia. Tylko proszę,
bądz ostrożniejszy przez kilka następnych dni. Pierw
szych Japończyków zabieramy w piątek. Wszystko ma
być zapięte na ostatni guzik.
W piątek rano Cord obserwował start swojego helikop
tera. Gdy maszyna zniknęła w chmurach, gips na jego no
dze wydał mu się cięższy niż zwykle, jakby był kotwicą
zatrzymującą go na ziemi. Ta myśl i fakt, że nie widział
Randee, odkąd wróciła z Honolulu, wystarczyły, żeby
wprawić go w zły nastrój na resztę dnia.
Zresztą, nawet gdyby się widzieli, nic by to nie dało. Sa
mo zobaczenie jej nie uśmierzyłoby pragnienia, które czuł
od dnia, gdy siÄ™ spotkali po raz pierwszy.
Mężczyzna odwrócił się i zobaczył wysiadającą z samocho
du wspólniczkę. Miała na sobie szorty i koszulkę, a włosy
związała w koński ogon, ale jemu wydawało się, że jeszcze ni
gdy nie wyglądała tak ślicznie. Poczuł skurcz w żołądku, gdy
uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęsknił. Kiedy podeszła
bliżej, zauważył, że była zdenerwowana.
- Cord, musimy natychmiast porozmawiać - odezwała
siÄ™ na powitanie.
- Dzień dobry. Jak ci minęła podróż?
76
Anula & Irena
Scandalous
- Przepraszam, Cord. Nie chciałam być niegrzeczna. Po
dróż udała się wspaniale. Wszystko opowiem ci pózniej. Mu
simy porozmawiać o czymś innym. Mamy poważny problem.
- Okay. Co się stało?
- Mamy sabotażystę na Kona Breeze".
- Sabotażystę? O czym ty mówisz?
Randee w kilku słowach przytoczyła to, co powiedział
jej Kimo. Barrett słuchał uważnie, ale nie bardzo rozumiał,
co konkretnie tak ją zdenerwowało.
- No dobrze, ktoś ukradł parę drobiazgów. Też mnie
to wkurza. Ale gdzie tu widzisz sabotaż?
- Słuchaj dalej. Dziś rano, kiedy statek wypływał, jeden
z członków załogi skręcił sobie kostkę, schodząc z drabi
ny. Jeden ze stopni po prostu się zapadł. - Odgarnęła
z czoła niesforny kosmyk. - Sama obejrzałam drabinę. No
wiutka. Brakowało śruby.
- Sugerujesz, że ktoś umyślnie poluzował stopnie?
- Tak mi siÄ™ wydaje. Ale to nie wszystko. DziÅ› po raz
pierwszy mieliśmy zabrać japońskich turystów.
- Jak to mieliśmy? - Mężczyzna poczuł, że coś ściska
go w żołądku.
- No tak. Statek nie mógł wypłynąć. Silniki nie zadzia
łały. Akumulatory wysiadły.
- Nie można było ich naładować?
- Można było. Kimo nie rozumiał, dlaczego wysiadły,
więc od razu przystąpił do ładowania ich na nowo, ale...
ale... - Chociaż starała się z całych sił, nie wytrzymała i roz
płakała się. - Nie mogłam kazać sześćdziesięciu trzem Ja
pończykom czekać na słońcu przez dwie godziny. Musia
łam ich odesłać do hotelu. - Zakryła oczy dłonią, żeby
ukryć łzy. - Cord, sześćdziesięciu trzech pasażerów! Co ja
powiem ludziom z JTL?
Cord przyciągnął ją do siebie, a jego bliskość wywoła-
77
Anula & Irena
Scandalous
ła u niej kolejną falę płaczu. Dopiero teraz odreagowywa
ła napięcie, które narastało w niej od kilku tygodni. Tulił
ją do siebie i delikatnie gładził po głowie jak dziecko, czu
jąc, jak jej żal i strach powoli ustępują.
Teraz trzymając ją w ramionach, odczuwał coś zupeł
nie innego niż za poprzednim razem. Mimo że lgnęła do
niego, nie czuł tej silnej fali pożądania, która go wówczas
ogarnęła. Zamiast tego pragnął ją pocieszyć i chronić. Nie
czuł się w ten sposób, odkąd rozstał się z Brittany.
Wreszcie Randee uspokoiła się i uwolniła z jego objęć.
Wyjęła chusteczkę z kieszeni i wydmuchała nos.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]