[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poplecznikow, przygotowując się do batalii z synem.
Odpowiedziała mu gestem pozdrowienia i wskazując na
zegarek dała znać, że się spieszy. Właściwie mogłaby do
nich podejść, ale nie miała ochoty na konfrontację z Rupertem.
Miała dosyć jego podłych sztuczek. Był człowiekiem,
ktory zastraszał i upokarzał innych, jednak nic nie
mogło zmącić jego pewności, że ma do tego prawo i racja
jest po jego stronie.
Chodniki w tej popularnej dzielnicy biurowo-handlowej
były zatłoczone, ludzie wracali do biur po lunchu, kupujący
krążyli od jednego luksusowego sklepu do drugiego,
turyści spacerowali wolniejszym krokiem, pstrykając
zdjęcia i podziwiając miasto. Nie zauważyła Ruperta, dopoki
nie odezwał się tuż nad jej głową.
Zwietnie wiesz, czego chcesz, prawda, moja droga?
Powiedział to cicho, ale z jakiegoś powodu zdanie to zabrzmiało
złowrogo.
Masz rację, Rupercie. Wiem, czego chcę. Poczuła
przypływ odwagi i siły. Odwrociła się, gotowa na konfrontację.
Stał przed nią wysoki przystojny mężczyzna, znakomicie
ubrany. Otaczała go wyrazna aura władzy i, co stało
się w tych dniach wyrazne, przemocy. Chcę twojego syna.
Chcę Boyda. On rownież nie ma wątpliwości, że chce
się ze mną ożenić. Dla nas wszystkich najlepiej by było,
gdybyśmy pozostali rodziną. Boyd nie chce z tobą walczyć.
Ja też sobie tego nie życzę.
Co za bezczelność! parsknął Rupert, mierząc ją nienawistnym
wzrokiem.
Proszę, Rupercie zaczęła, ogarnięta nagłym smutkiem
wobec przemiany, ktora zachodziła w tym człowieku.
Najgorsza przy tym była świadomość, że ta przemiana
chyba jest nieodwracalna.
Stali dwa kroki od skrzyżowania, tuż przy głownym domu
towarowym Blanchardow. Wokoł przepychali się ludzie,
trąbiły auta. Leona nigdy jeszcze nie czuła się tak nieswojo.
Zmieniły się światła i dokładnie w tym momencie
mocna ręka pchnęła Leonę w plecy tak silnie, że zachwiała
się na swoich wysokich obcasach i jak podcięta runęła prosto
pod ruszające samochody.
Ludzie wokoł zamarli przerażeni, ale niezdolni do reakcji.
Wszystko działo się zbyt szybko. Inni tłoczyli się z tyłu,
nieświadomi, dlaczego ruch na chodniku się nagle zatrzymał.
Piękna młoda kobieta ze wspaniałą grzywą złocistych
włosow niemal popłynęła w powietrzu wprost na jezdnię.
Jeden z kierowcow zahamował gwałtownie, wprawiając
samochod w poślizg. Jadący za nim SUV nie przewidział
tego ruchu i nie zwolnił. W miejskim ruchu wszyscy są
przyzwyczajeni do pośpiechu. Jakaś kobieta z małą coreczką
wydała z siebie przerazliwy wrzask.
Leona w ostatnich sekundach życia nie miała czasu na
panikę. I tylko Rupert nagle skoczył jak rażony prądem.
Zareagował z nadludzką szybkością. Chwycił ją w locie
za sukienkę i potężnym szarpnięciem odrzucił do tyłu, na
chodnik. Nie zwracał uwagi na zbliżający się z pełną prędkością
SUV. Kierowca w ostatniej chwili uświadomił sobie,
że oto na drodze wyrosł mu pieszy. Pieszy, ktory nie powinien
się znajdować na skrzyżowaniu, gdy światło zmieniło
się na czerwone.
Samochod uderzył w mężczyznę. Jego ciężkie ciało zostało
odrzucone, jakby było szmacianą kukłą.
Cały świat zatrzymał się w miejscu, a Leona po raz
pierwszy w życiu zemdlała.
Wiadomości telewizyjne o szostej zaczęły się od informacji,
że Rupert Blanchard nie żyje. Wcześniej opis wypadku
pojawił się w internecie, a plotka obiegła całe miasto.
Dziennikarze rożnych stacji telewizyjnych prześcigali
się w komentarzach na temat jednego z największych biznesmenow,
właściciela sieci domow towarowych, znanego
filantropa, ktory poświęcił własne życie, by ocalić swą
przyszłą synową, Leonę Blanchard, narzeczoną jego jedynego
syna Boyda. Pan Blanchard został natychmiast przetransportowany
z miejsca tragicznego wypadku do najbliższego
szpitala, ale zmarł w karetce z powodu ciężkiego
urazu głowy.
Leonę zatrzymano w szpitalu ze względu na szok, ktory
przeżyła. Była gotowa uwierzyć telewizyjnym wiadomościom.
Rupert poświęcił życie, by ją uratować? Niech wszyscy
w to wierzą. W rezultacie to właśnie zrobił. A reszta
jest milczeniem. Policja spisała jej zeznanie. Oświadczyła
w nim, że czuła się słabo, zakręciło jej się w głowie i potknęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]