[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wieczoru podobne znaki dostrzeżono w kilku innych miejscach. Wieść o tym dotarła do
Ormunda, który pośpieszył do dworu sprawdzić, czy Indze nic złego się nie stało.
Wstrzymał konia, napotkawszy po drodze Astę, i zapytał, czy wie coś więcej o tym, co
wydarzyło się we dworze.
- Nie - odparła dworka, kłaniając się. - Ale spytaj, panie, swą podopieczną, zapewne
lepiej siÄ™ w tym orientuje.
Odeszła, kołysząc biodrami. Audziła się widać, że dostojny rycerz odprowadzi ją
spojrzeniem. Ormund tymczasem ruszył naprzód z jeszcze większym niepokojem w sercu.
Inga jak zwykle w sobotę urządziła sobie kąpiel. Siedziała właśnie w drewnianej balii
przy palenisku, gdy ku swemu przerażeniu za drzwiami izby usłyszała kroki i głos Ormunda.
W pośpiechu wyskoczyła z balii i narzuciła na siebie wełnianą pelerynę.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę! - zawołała.
Rycerz wyczuł w jej głosie zdenerwowanie. Kiedy ujrzał ją przy oknie, stanął
niepewny. Dziewczyna, ściskając kurczowo brzegi peleryny, którą się szczelnie okryła,
wpatrywała się w opiekuna z przestrachem w oczach.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał.
Pokręciła głową.
- A może skądś wracasz?
Znów zaprzeczyła.
Ormund podszedł bliżej.
- Co to? Czyżbyś coś ukrywała pod peleryną?
- Nie, skądże - odpowiedziała Inga zgodnie z prawdą.
Jego głos zabrzmiał surowiej:
- Przybyłem tu, żeby sprawdzić, czy poganie także ciebie nie zatrwożyli swymi
znakami. Przelękłaś się?
- Nie, wcale nie.
Przez chwilę wpatrywał się w nią bezradnie.
- Wiesz coÅ› o tym, Ingo?
- Nie - odpowiedziała, ledwie powstrzymując się od płaczu. - Proszę cię, Ormundzie,
odejdz. Teraz nic tu po tobie.
Rycerz pobladł jak ściana, przypomniawszy sobie nagle słowa Asty. Niemożliwe, żeby
jego Inga była zamieszana w coś takiego, chyba nie... Zachowuje się jednak dziwnie...
- Ingo? - niemal krzyknÄ…Å‚. - Dlaczego coÅ› przede mnÄ… ukrywasz? Czy to ty...
- Puść mnie, Ormundzie - błagała zdesperowana. - To boli.
Ale on jej nie słuchał.
- Ingo! Co ukrywasz pod pelerynÄ…? Odpowiedz!
Pokręciła tylko głową, śmiertelnie przerażona gniewem w jego oczach.
Ogarnęła go ślepa wściekłość na myśl, że dziewczyna, której ufał jak nikomu na
świecie, mogłaby go zawieść. Szarpnął ją za ramię i wcisnąwszy rękę pod jej pelerynę,
nieoczekiwanie dotknął ciepłej nagiej skóry.
Dreszcz przeszedł mu po całym ciele.
Gwałtownie cofnął dłoń. Przez chwilę stał jak skamieniały, wreszcie odwrócił się na
pięcie. Dopiero teraz zauważył przy palenisku balię wypełnioną wodą i mokre ślady stóp na
podłodze.
- Ingo, wybacz mi! - zawołał z rozpaczą i wybiegł z izby.
Ale gdy galopował konno w stronę kaplicy, prześladowało go spojrzenie jej oczu, dłoń
zaś paliła, jakby dotykał rozżarzonego żelaza.
Inga także nie mogła się uspokoić. Właściwie powinna mieć żal do Ormunda za jego
podejrzliwość, ale wcale o tym nie myślała. Czuła natomiast ciągle dotyk jego dłoni i
przypomniawszy sobie jego wzburzenie, uśmiechnęła się z kobiecą przekorą.
Tej nocy oboje długo leżeli, nie mogąc zmrużyć oka, a ich myśli krzyżowały się
gdzieś pomiędzy chatą rycerzy a dworem.
ROZDZIAA XVII
Sigurd Krzyżowiec przybył nocą. Uczta miała odbyć się nazajutrz. Władcy
towarzyszyła małżonka, królowa Malmfrid, i liczna świta. Dla służby we dworze nastały
bardzo pracowite dni. %7łona zarządcy wzdychała ciężko, starając się sprostać wymaganiom
króla, który lubiÅ‚ przepych, i wyznaÅ‚a nawet w przypÅ‚ywie szczeroÅ›ci, że ksiÄ™ciu Øysteinowi
usługiwało się znacznie łatwiej. W jej słowach kryło się wiele racji.
Królowa, piękna cudzoziemka o ciemnych włosach, nie wyglądała na szczęśliwą. W
kuchni szeptano nawet, że bardzo kocha męża, ale on wydaje się być w jej obecności
rozdrażniony. Najwyrazniej zawiodła go, nie wydając na świat oczekiwanego potomka. Na
domiar złego nie znała norweskiego i trudno im było się porozumieć. Wszyscy z dezaprobatą
przyjmowali zachowanie króla. Bardzo się zmienił i nie przypominał już owego pobożnego
młodzieńca, który wyruszył bronić Jerozolimy przed poganami.
W dniu, w którym miała się odbyć uczta, dziewczęta szybciej uporały się ze swymi
obowiązkami i pobiegły się przebrać. Tego wieczoru nie musiały usługiwać gościom.
Signhild była córką zamożnego gospodarza, a Inga podopieczną Ormunda, obie więc uznano [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl