[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zajęli miejsca w powozie. Julian zatarł ręce i popatrzył na Chloe.
Ze spokojem godnym generała rozpoczął realizację swego planu
strategicznego.
Położył jej poduszkę pod plecy, sprawdził, czy siedzi wygodnie i
przez cały czas dotykał jej to tu, to tam, zauważając, że ją to
podnieca.
- Nasz pocałunek w kościele był nienaganny, prawda?
Chloe uśmiechnęła się do niego niepewnie, świadoma, że gdyby
pocałował ją tak jak poprzednio, zupełnie straciłaby głowę.
- Tak, to sprawa osobista i nie powinno się tego robić publicznie.
Takiej właśnie odpowiedzi Julian się spodziewał, więc
powstrzymał się od uśmiechu i szybko wziął jaw ramiona. Nie
zastanawiając się długo, pocałował swoją pannę młodą ku swojej i -
miał nadzieję - jej satysfakcji. Kiedy się odsunął, spojrzał na
zmieszane oblicze Chloe i stwierdził, że odniósł pewien sukces.
Pierwszy krok miał więc ze sobą.
- Boże, mój kapelusz - pisnęła, ledwo łapiąc oddech. Poprawił jej
nakrycie głowy i zauważył kawałek niebieskiej wstążki pod rondem.
- Coś niebieskiego?
- Laura mi to przyniosła. Ona jest bardzo sentymentalna.
- Szkoda, że Twisdale się nią zainteresował.
Gdy powóz zajechał przed dom Dancych, Chloe położyła dłoń na
ręku Juliana i zmarszczyła brwi.
- Nie możemy na to pozwolić. Kiedy pojedziemy na wieś,
poszukamy jakichś wskazówek. Chociaż jeśli otruł żonę, to ciężko
będzie dociec prawdy.
- Pózniej, moja droga. Na razie musimy wyglądać jak szczęśliwi
nowożeńcy.
139
Z netu poprawki - Irena
scandalous
Chloe kiwnęła głową i przyjęła jego rękę, wysiadając z powozu.
Kiedy trzymał jej małą dłoń, żałowała, że nie może uciec albo
przynajmniej mieć na tyle odwagi, by iść samodzielnie, bez jego
pomocy.
Lady Dancy zorganizowała przyjęcie. Przy drzwiach stał Scroggins
z miną bardziej sympatyczną niż zwykle i wpuścił najpierw młodą
parę, a potem resztę gości.
Tuż za Julianem i Chloe weszli Laura i Theo, wyraznie bardzo sobą
zajęci. Lady Dancy gawędziła z St. Aubynem seniorem, wypytując
go o stan posiadłości, do której Chloe i Julian wybierali się na
miesiąc miodowy.
- Miesiąc miodowy! Co za śmieszna nazwa! - oświadczyła,
rzucając na młodą parę sceptyczne spojrzenie.
- Czas na czułość i umacniane zażyłości - powiedział pan St.
Aubyn. - Czyżby pani w to wątpiła?
- Właściwie może im być razem całkiem dobrze, jeśli przezwyciężą
pierwsze problemy. - Posłała mu wielce wymowne spojrzenie,
wprawiając go w zakłopotanie, i odeszła, by powitać nowo
przybyłych.
Ponieważ ślub odbył się wczesnym rankiem, przyjęcie zakończyło
się tuż po południu. Zanim Chloe się obejrzała, nadszedł czas
przebrać się w strój podróżny. Choć Ellen sprawnie wypełniała swe
obowiązki, Laura zaproponowała pomoc, chcąc jeszcze trochę
porozmawiać.
Chloe, już ubrana, odwróciła się do przyjaciółki.
- Czy wyglądam dość dobrze? Jestem taka nijaka. Nie wiem, jak St.
Aubyn mnie zaakceptuje, skoro miał do czynienia z moją piękną
ciotką.
- Czy to cię tak martwi, że on był blisko z nią związany? - zapytała
Laura z wahaniem. Gdyby nie były tak serdecznymi przyjaciółkami,
podobne pytanie nigdy by nie padło.
Chloe popatrzyła na swoje dłonie, niespokojnie mnąc torebkę.
- Oczywiście. Kiedy na mnie patrzy, nie mogę się powstrzymać od
myśli, czy mnie z nią nie porównuje. Nie potrafię się całować tak
umiejętnie jak ona ani nie mam jej ukrytych zdolności. Jednakże
musiała się okazać zupełnie nie do przyjęcia, skoro zwrócił się do
mnie o pomoc przed tym tragicznym spotkaniem w bibliotece
Seftonów. Jeśli nie zrobię jakiegoś głupstwa, do pewnego momentu
140
Z netu poprawki - Irena
scandalous
możemy sobie zupełnie niezle radzić.
- Nie zazdroszczę ci, droga Chloe, choć bardzo bym tego chciała -
powiedziała Laura, ocierając oczy chusteczką.
- Cóż, może niedługo będę się cieszyć na twoim ślubie - odparła
Chloe z udawaną serdecznością.
- Tak - zaśmiała się Laura. - Ale wiedz jedno, moja najdroższa
przyjaciółko: nie ma w tobie nic nijakiego. Wyglądasz wspaniale w
tej ciemnej zieleni z bladoniebieską lamówką. Cóż za interesujące
połączenie kolorów i jaki cudowny krój! Zaprawdę madame Clotilde
jest warta każdych pieniędzy.
Podbudowana na duchu, Chloe lekko zeszła na dół, gdzie czekał na
nią Julian. Był bardziej cierpliwy, niż się spodziewała.
Podróż z Londynu na wieś przebiegła w napiętej atmosferze. Chloe
cały czas się zastanawiała, czy Julian ma zamiar znów ją pocałować
lub dotknąć jak przed przyjęciem. Kiedy nie zrobił ani jednego, ani
drugiego, usiłowała dociec, co też się mogło stać.
Zatrzymali się na noc w zajezdzie. Julian był bardzo szarmancki.
Pomógł jej wysiąść z powozu i wprowadził do środka, gdzie według
zapewnień właściciela dostali najlepsze pokoje.
Weszli razem na górę. Chloe była ciekawa, co teraz nastąpi, i
zaczął ją ogarniać lekki strach. Z zachowania męża nie mogła
niczego wywnioskować.
Według niej nie miało znaczenia, czy małżeństwo zostanie
skonsumowane (jakże przerażająco to brzmiało!), czy też nie, skoro i
tak przyjdzie do jego unieważnienia. Z Julianem nigdy na ten temat
nie rozmawiała, a o pożyciu małżeńskim nie wiedziała zgoła nic; jej
tata zmarł tak dawno temu, a mama nie interesowała się
mężczyznami, dopóki nie pojawił się hrabia.
Kiedy Julian opuścił swoją sypialnię i wkroczył do saloniku,
odwróciła się do niego i przeszła do sedna sprawy.
- To musi być irytujące dla ciebie, Julianie; Zostałeś obarczony
niedoświadczoną dziewczyną, która nie ma pojęcia o małżeństwie
ani o niczym, co się z nim wiąże.
- Nerwowo zaciskała dłonie.
Spojrzał na nią zaskoczony. Idąc przez pokój, przyglądał się jej
zaniepokojonej twarzy, a potem wskazał krzesło.
- Usiądz. Myślę, że im szybciej to wyjaśnimy, tym lepiej będziesz
spała w nocy.
141
Z netu poprawki - Irena
scandalous
Usłuchała polecenia.
- Więc? - popatrzyła na niego z rozbrajającą nadzieją.
- Nasze małżeństwo jest niezwykłe - zaczął Julian, chodząc w tę i z
powrotem, z rękoma założonymi do tyłu. - Doceniam twoją
wrażliwość i za nic w świecie nie chcę cię zdenerwować. Muszę
powiedzieć - dodał, zatrzymując się i spoglądając na nią - że jestem
zaskoczony, iż w ogóle chcesz na ten temat rozmawiać, skoro
zamierzasz unieważnić nasz związek.
Chloe coś mamrotała, ale nie miało to żadnego sensu. W końcu
wbiła wzrok w podłogę i wypaliła:
- Czytałam, że w tej kwestii nie ma znaczenia, czy związek został
skonsumowany, czy nie. Chciałabym wiedzieć, czego powinnam się
spodziewać. - Czuła, jak pali ją twarz po tych słowach. Nie miała
pojęcia, skąd wzięła odwagę, by je wypowiedzieć.
- Rozumiem. A czego ty pragniesz? - zapytał uprzejmie.
- Spędzić z tobą trochę czasu - powiedziała, patrząc na niego
szeroko otwartymi oczami. - Może moglibyśmy zostać przyjaciółmi?
- Sprawa konsumpcji pozostała nie wyjaśniona.
Julian bardzo się starał, by nie wybuchnąć śmiechem. Ona chciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl