[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zawiedzeni kochankowie  mamrotała głupio, przeciskając się przez tłum.
 Ofiary dręczącego przeznaczenia i igraszek losu.
- Co ty tam mruczysz? spytał Carson przyciągając ją bli\ej.
 Nic nie słyszę.
Jak cudownie było mieć go tak blisko, Czuć przy sobie silne, pomocne ramię.
Przez te wszystkie lata kariery zawodowej mogła wmawiać sobie, \e tego nie
potrzebuje. Ale to nieprawda. Musiała walczyć z pragnieniem rzucenia mu się w
ramiona i za trzepotania rzęsami.
 No, dotarliśmy  powiedziała, spoglądając na Mike a i Joannę. Znalezli się
przy stoliku i skończył się czas na prywatne rozmowy.
Carson podsunął jej krzesło i sam usiadł obok. Po drugiej stronie stołu Mike i
Joanna gruchali jak dwa gołąbki. Słodkim słówkom i uściskom nie było końca.
Wystarczał ju\ sam dziecięcy szczebiot... Gdy więc tamci dwoje zaczęli śpiewać
pełnym głosem stare miłosne piosenki, Lisa i Carson spojrzeli po sobie, a potem
zerknęli w stronę wyjścia.
- Och, słuchajcie  Joanna uśmiechała się radośnie  nic na to nie poradzimy.
Jesteśmy tacy podnieceni naszym planowanym ślubem... i w ogóle. Zupełnie
zwariowaliśmy.
Trudno było temu zaprzeczyć. Lisa pobła\liwie pokręciła głową. Próbowała
wymyślić jakiś temat do rozmowy. Skoro tak się zło\yło, \e tego dnia to ona
była wścibska, więc nie wahała się zbyt długo.
 Mike wspominał o dzieciach  odezwała się.  Czy zamierzacie mieć je do
razu?
 Oczywiście  wykrzyknęła Joanna.  Zamierzam mieć ich przynajmniej
czworo. Dwóch chłopców i dwie dziewczynki  zachichotała.  Dwóch
małych Mike ów i dwie rudowłose panienki, czy\ to nie cudowne?
Lisa uśmiechnęła się dyplomatycznie.
Lecz Joanna wyraznie się rozochociła. Widać było, \e sprawa posiadania dzieci
ma dla niej wielkie znaczenie.
 Chcę mieć tyle dzieci, ile tylko będę mogła. Póki jestem w odpowiednim
wieku. Nie uwa\acie, \e tak właśnie nale\y postępować?
Oj! To ju\ zabolało Lisę, która spróbowała się uśmiechnąć.
 Niektóre z nas  powiedziała  wcale nie byłyby zadowolone, gdyby miały
dzieci tak wcześnie. Wiele kobiet specjalnie odkłada to do trzydziestki, czasem
nawet do czterdziestki,
 Tak bywa  Joanna energicznie kiwała głową - ale czy nie uwa\asz, \e w
ten sposób krzywdzą swoje dzieci?
Lisa a\ wyprostowała się, gotowa do dalszej walki. Jednak nie dane jej było
odparować ciosów.
Nim zdołała wyrzec choć jedno słowo, do dyskusji wtrącił się Mike.
 Daj spokój  rzekł do swojej przyszłej \ony.  Z Lisą nie rozmawia się o
dzieciach. Ona jest kobietą interesu, Có\ ją mogą obchodzić dzieci?
- Uśmiechnął się złośliwie.  Ta młoda dama potrzebuje czegoś ode mnie, a ja
zamierzam dać jej to tego wieczora.
Zrobił dramatyczną pauzę, a wszyscy zastygli w oczekiwaniu. Lisa prawie z
przera\eniem zastanawiała się, co te\ on miał na myśli. Mike zaś usiłował
udawać pełnego dobrych intencji. W innej sytuacji widok ten rozbawiłby Lisę
do łez.
- Moja droga Liso. Zamierzam dać ci dobrą radę. Szczerze martwię się o ciebie.
I o twój sklep. To prawda.
- Nie musisz  warknęła Lisa.
 Naprawdę. I dlatego zamierzam ci pomóc. Zdradzę ci tajemnicę moich
sukcesów.
 Mike...
Uniósł ręce, uciszając jej protest.
Oto, co powinnaś zrobić, by twój sklep przynosił dochody. Musisz iść z duchem
czasu. A dziś liczy się to, co błyszczące, kolorowe. Nikt ju\ nie dba o jakość,
solidność, Ludzie chcą, by nimi wstrząsnąć, poruszyć ich. Emocje zawsze
wygrywają. Jak to ktoś powiedział: nie nale\y przeceniać klientów.
Lisę wręcz zatkało, gdy usłyszała teorię Mike a. Nie wiedziała, czy śmiać się,
czy płakać.
 Chyba to niezupełnie tak  wykrztusiła.
 Daj spokój. Znam się na ludziach. Oni kochają kicz i tandetę. Więc aplikuję
im to, a oni są zachwyceni. Ty, droga Liso, próbujesz opierać się na tradycji i
solidności, więc zostaniesz pogrzebana przy okazji ostatniego szalonego
pomysłu Kramera. Uwierz mi, nie mo\esz wygrać.
 Zobaczymy. Porozmawiamy za pół roku, Mike.
Potrząsnął głową, jakby był szczerze zaniepokojony przyszłością jej sklepu.
Przysunął się bli\ej i ciągnął głośnym szeptem:
 Zdradzę ci pewien sekret, bo mi cię naprawdę \al. W najbli\szy poniedziałek
będzie u nas wielki dzień.  Rozejrzał się podejrzliwie dokoła i tajemniczo
zni\ył głos.  Zastąpimy wszystkie manekiny \ywymi mę\czyznami.
Modelami. Uwierz mi, będzie na co popatrzeć. Posłałem po nich do Los
Angeles. Mówię ci, wszystkie kobiety w mieście oszaleją.
Lisa z trudem powstrzymała głośny jęk. Mike bez wątpienia był draniem, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grzeda.pev.pl