[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jestem całkiem zielony w tych sprawach.
Darcy jednak cały czas pamiętała, co powiedział na początku tego monologu.
- Ale w końcu uciekłeś?
Westchnął, zawahał się, potem potrząsnął głową.
- To długa historia. Pewnego dnia wszystko ci opowiem.
Stanowczość brzmiąca w jego głosie uświadomiła jej, że jest to nieodwołalny
koniec tego skądinąd interesującego wątku, przynajmniej na razie. Skręciła na parking
pod ACW i wjechała na swoje miejsce.
- W porządku, było miło - mruknęła, gasząc silnik i zbierając rzeczy.
Zauważyła jednak, że Mitch nadal siedzi, nie kwapiąc się do opuszczenia
samochodu. Spojrzała na jego twarz i zdała sobie sprawę, że ma coś jeszcze do
56
S
R
powiedzenia. Odchyliła się na siedzeniu i westchnęła.
- W porządku. Wyrzuć to wreszcie z siebie.
- Myślałem o tym, Darcy...
- Tak? - zachęciła go.
Milczał znów przez chwilę, potem obrócił się i spojrzał jej w twarz.
- W porządku, proponuję ci układ. Myślę, że powinniśmy się pobrać.
- Co takiego? - Nie mógł jej bardziej zaszokować.
- Myślę, że powinniśmy się nad tym zastanowić. Wstrzymała oddech.
- Dlaczego?
- Jeśli spojrzysz na to obiektywnie, to jest jedyne sprawiedliwe wyjście. Ta
sytuacja wynikła tak samo z mojego błędu, jak i twojego.
Mężczyzna doznał objawienia!
- Och, tak myślisz? Zmarszczył brwi w zamyśleniu.
- Zdałem sobie sprawę, że zbyt długo dojrzewałem do tej decyzji, ale musisz
przyznać, że ty miałaś dziewięć miesięcy na przyzwyczajenie się do myśli o tym, że
będziesz miała dziecko, ja zaś nie miałem tego luksusu.
- Ale, Mitch...
- To nie będzie normalne małżeństwo - dodał szybko. - Będę wyjeżdżał na długo,
ale formalnie zostaniemy małżeństwem.
Utkwiła w nim wzrok To był spektakularny zwrot - zaledwie pięć godzin temu
Mitch oświadczył, że nigdy się nie ożeni. Czyżby się przesłyszała? Ale tak czy owak,
stawia warunki nie do przyjęcia. Przede wszystkim w ogóle nie wspominał o dzieciach.
- O ile więc dobrze zrozumiałam - postawiła sprawę jasno - będziemy
małżeństwem, ale ty przez większość czasu będziesz przebywał poza domem, czy tak?
Skinął głową.
- Mniej więcej.
- Rozumiem. - Uśmiechnęła się ironicznie. - Więc chcesz związać mnie, a sam
być wolny jak ptak i robić, co ci tylko przyjdzie do głowy.
Jego oczy pociemniały.
- Tak o tym nie myślę. Przedstawiasz to trochę niesprawiedliwie.
Spojrzała na niego i się zaśmiała. Wiedziała, że cząstka niej zawsze będzie z nim
związana, niezależnie od tego, co postanowią. Teraz jednak musi być wobec niego
twarda. Nadal nie powiedział słowa na temat chłopców. Jeśli nie pokocha blizniaków,
w ogóle nie chce o nim słyszeć. Niech zniknie z jej życia.
57
S
R
- Darcy, pomyśl o tym - poprosił. - To się może udać. Byłyby same korzyści.
Wpadałbym sporadycznie, tak jak żołnierz. %7łyłabyś z mężem na pół etatu...
- Nie.
- Nie? - Spojrzał na nią zdziwiony.
- To brzmi znakomicie, ale tylko w twoich uszach. Zjesz ciastko i je zachowasz.
Myślał nad tym przez chwilę, potem wzruszył ramionami.
- I co w tym złego?
- Mitch...
- W porządku, postawię to tak. - Chwycił jej rękę i przyciągnął ją do ust, potem
spojrzał jej w oczy. - Darcy, wyjdziesz za mnie?
Poczuła skurcz w żołądku. Zaczyna słabnąć. Przecież o takiej chwili całe życie
marzyła. A jednak... Wyrwała rękę.
- Nie mogę cię poślubić.
- Dlaczego nie?
- Nie jesteś materiałem na męża. Wiedzieliśmy o tym od początku. Nic się nie
zmieniło.
Jego niebieskie oczy w przyćmionym świetle na parkingu wydawały się czarne
jak noc.
- Mylisz się, Darcy. Bez względu na to, co ostatecznie postanowimy, wszystko
się zmieniło.
58
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Dwa dni pózniej Darcy w zadumie patrzyła w lustro.
- Widzisz - szepnęła do siebie - kiedy najmniej się spodziewasz, wkracza los. To
siÄ™ zdarza.
Nerwowo zastanawiała się, jak powinna postąpić z Mitchem. Była w nim nadal
zakochana i choćby z tego powodu chciała go zatrzymać. Jednak zdawała sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]